Jarosław Dobrowolski - by utrzymać się na rynku, trzeba inwestować
Jolanta i Jarosław Dobrowolscy z miejscowości Stany Małe w powiecie siedleckim (woj. mazowieckie) posiadają około 250 sztuk bydła (z czego połowa to krowy mleczne, reszta młodzież). Na 115 hektarach gruntów uprawiają przede wszystkim kukurydzę i trawy. W 2010 roku postanowili zainwestować w nową oborę wolnostanowiskową, która wybudowana została w 2011 roku, a zasiedlona w styczniu 2012 r.
- Uznaliśmy, że jeśli chcemy się utrzymać na rynku, trzeba inwestować i powiększać stado. Pierwotnie mieliśmy małe kwoty mleczne, zaczęliśmy je dokupywać. Ale ostatecznie i tak je przekroczyliśmy. Kary za to są dla nas dotkliwe, ale innego wyjścia na tamten czas nie mieliśmy. Musieliśmy zaryzykować, bo nie mielibyśmy pieniędzy na spłacanie rat kredytu zaciągniętego w ramach wsparcia dla młodego rolnika - tłumaczy Jarosław Dobrowolski.
Rolnicy są zdeterminowani do tego, by powiększyć stado o dodatkowe 60 sztuk krów dojnych. Złożyli wniosek o środki unijne w ramach Modernizacji gospodarstw rolnych na zakup trzeciego robota udojowego (obecnie posiadają dwa). - Gdy budowaliśmy obiekt w grę wchodziły karuzela i roboty. Na tamten czas była niewielka różnica cenowa pomiędzy zakupem dwóch robotów a karuzeli. Dzięki robotom można sobie inaczej prace rozłożyć, jeśli chodzi o obsługę systemu doju - zaznacza Jolanta Dobrowolska.
Kontrola polega głównie na tym, że dwa razy dziennie - rano i wieczorem dogląda się krowy i sprawdza, które nie poszły do doju. - Ale i tak trzeba być częściej w oborze, żeby wychwycić ruję, chorobę czy posprzątać na matach - wyjaśnia Jarosław Dobrowolski. Rolnikom pomagają synowie Mateusz i Łukasz, który obecnie studiują zootechnikę.
- Nie zatrudniamy pracowników. Pracę tak się rozkłada, że jesteśmy w stanie sobie sami poradzić. Sezonowe, wzmożone prace układamy tak, by nie pokrywały się synom ze zjazdami na uczelni. Jeśli jest chociażby zbiór sianokiszonki, to trzech jest na ciągniku, żeby w miarę szybko szło. A tak kogo mielibyśmy wynająć i posadzić za kółkiem na drogi sprzęt? Jest to ryzyko i dodatkowe koszty - stwierdza rolnik z gminy Suchożebry.
W 2015 roku średnia wydajność mleczna krów należących do hodowców ze Stanów Małych wynosiła 10 140 litrów mleka rocznie do sztuki.
Jeszcze do niedawna obora ta była pod oceną Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, jednak ze względu na cięcie wydatków, rolnicy zrezygnowali z tej usługi.
- Są to duże koszty, miesięcznie 1,5-2 tys. zł. A cena za mleko drastycznie spadła - tłumaczy pani Jolanta. W maju stawka za litr w Spółdzielni Mleczarskiej w Siedlcach, do której hodowcy odprowadzają surowiec, w skupie wynosiła 1,10 zł. - By było to opłacalne, cena musiałaby wynieść przynajmniej 1,40 zł. To by nam wystarczyło - zaznacza Jolanta Dobrowolska.