Hodują krowy w Poznaniu [VIDEO]
90 krów mlecznych utrzymywane jest w Instytucie Technologiczno-Przyrodniczym położonym na obrzeżach Poznania. Ile osób pracuje na co dzień przy obsłudze stada? Jak na hodowlę reagują okoliczni mieszkańcy? Jaka jest jej przyszłość?
- Nasze grunty orne i użytki zielone są tak naprawdę korzyścią dla okolicznych mieszkańców. Wokół powstały ogromne osiedla. Ludzie dzięki nam mogą popatrzeć na zboże, na zieloną trawę. Mogą spacerować
- mówi Beata Sobczak zootechnik w zakładzie doświadczalnym Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego powstałego w 2010 roku.
- Okoliczni mieszkańcy nam kibicują, tak przynajmniej uważam... Zazwyczaj jak widzimy, że spacerują wokół gospodarstwa, to zaglądają, pokazują dzieciom krówki, a wiadomo że w dzisiejszych czasach, jakby zapytać niejedno dziecko, skąd bierze się mleko, to powiedziałoby, że z kartonika
- zauważa Beata Sobczak, która w głównej mierze odpowiada za codzienną pracę ze zwierzętami w gospodarstwie.
- Na dzisiaj mamy dokładnie 173 sztuki bydła, w tym 90 krów mlecznych - 78 w doju, reszta zasuszonych. Jeśli chodzi o młodzież, to są to praktycznie same jałówki. Mamy tylko jednego buhajka
- przyznaje Sobczak, zaznaczając, że dzięki odpowiedniej pracy hodowlanej stado nie musi być uzupełniane zwierzętami dokupowanymi z zewnątrz.
- Remontu stada dokonujemy z naszego materiału. Na chwilę obecną mamy już 14 cielnych jałówek - tłumaczy pani zootechnik, która codziennie wstaje o godzinie 1:30, żeby móc dojechać do gospodarstwa i o 3:00 rozpocząć poranny dój.
- Mamy problem z ludźmi do pracy. Z jednej strony cieszę się z tego, bo przynajmniej widzę każde zwierzę: wiem, co której krówce dolega, czy nie dojadła swojej dawki paszy, czy coś się dzieje z wymieniem... może to śmiesznie zabrzmi, ale łatwiej mi rozpoznać krowę po wymieniu niż po głowie. Z drugiej strony dzień pracy czasami mocno się wydłuża - przyznaje Beata Sobczak.