"Gdybym miał mieszkać w mieście, to chyba za karę"
Bartosz Marciniak z Żegocina ma 21 lat i od dziecka marzył o tym, by pracować w gospodarstwie. Należy ono do jego rodziców, Haliny i Krzysztofa, ale Bartosz ma swoje własne 13,5 ha.
- Pierwszą ziemię kupiłem zaraz po 18 urodzinach, od tej pory sukcesywnie kupuję – mówi młody rolnik.
ZOBACZ TAKŻE: Damian Niedziela: Chciałbym kiedyś żyć tylko z ziemi
W sumie, razem z rodzicami, gospodarują na 46 ha. Państwo Marciniakowie uprawiają głównie pomidory gruntowe, wczesną kapustę i zboże. Należą do grupy producenckiej Pomvitrus.
- Myślę, żeby w przyszłym roku posadzić trochę brokuła, ale to na razie takie przymiarki – zdradza Bartosz.
Tegoroczna pogoda była sprzyjająca dla uprawy pomidora.
- Pomidor lubi słońce i ciepło, więc to lato było idealne. Co prawda było za mało opadów, a wilgoć też jest ważna, ale my mamy wszędzie deszczownie i w razie potrzeby nawadniamy warzywa – opowiada młody rolnik.
W tym roku gospodarze zebrali 50-70 ton pomidorów z hektara.
Pierwszy kombajn w okolicy
Jako pierwsi plantatorzy w okolicy kupili kombajn do pomidorów. Używany, ale w bardzo dobrym stanie. Dzięki temu praca na polu stała się łatwiejsza. I szybsza.
– Przy braku pracowników to się idealnie sprawdza – mówi pani Halina.
Rodzina zgodnie przyznaje, że o ludzi do pomocy w polu jest coraz trudniej.
– Stałe osoby nam się wykruszają, a młodzi nie chcą się takiej pracy podejmować – opowiada pan Krzysztof.
Część pomidorów trzeba zebrać ręcznie, aby nie były w żaden sposób uszkodzone. Takie wymogi ma odbiorca. Kombajn już tutaj się nie sprawdzi, jedynie człowiek.
ZOBACZ TAKŻE: Farma Świętokrzyska: warzywa ekologiczne na 140 ha
Praca wrze
Praca w gospodarstwie warzywnym wrze od wiosny do jesieni.
– Wiosną sadzimy kapustę, bo taka wczesna jest bardziej opłacalna. I już szykujemy ziemię pod pomidory. Skończymy, to trzeba zbierać kapustę. A od początku sierpnia – pomidory. Teraz jest chwila oddechu, już po zbiorach. Ale nie ma czasu na odpoczynek. Trzeba nadrobić zaległości w obejściu. W czasie sezonu nie ma czasu nawet na najprostsze naprawy – mówi Bartosz Marciniak.
Nie sprzęt, a ziemia
Gospodarze kilkanaście lat temu korzystali z unijnych dofinansowań. Udało się zrobić nawadnianie i kupić traktor. Przyznają, że teraz jest coraz ciężej. Bartoszowi nie udało się też skorzystać z „Młodego rolnika”. Dlaczego?
– Najpierw brakowało ziemi, a potem się okazało, że za długo jestem młodym rolnikiem. Trzeba było prowadzić gospodarstwo nie dłużej niż 12 miesięcy, a ja już miałem je od 14 miesięcy – mówi Bartosz.
Nie planuje inwestować w nowy sprzęt rolniczy. Ten, który mają, jest dobry i sprawny. Zdecydowanie chce dokupować ziemię i to jest jego celem na przyszłość.
"Muszę pracować"
Młody gospodarz nie narzeka na brak zajęć, ale też nie skarży się, że nie ma czasu na wyjazdy czy podróże - jak wielu jego rówieśników.
– Jak gdzieś jestem, to cały czas myślę o tym, co się w domu dzieje. Co na gospodarstwie. Nie lubię nic nie robić, muszę pracować – opowiada 21-latek.
Rolnictwo jest jego pasją. Cały czas stara się dokształcać, czytać fachową prasę, jeździć na poletka doświadczalne i targi. Tutaj wsparciem jest mama, absolwentka szkoły ogrodniczej w Opatówku, która także interesuje się wszelkimi nowinkami w tej branży.
Hodowla bydła? To przyszłość
Bartosz Marciniak, oprócz planów powiększania areału, ma też inne pomysły na przyszłość.
– Zastanawiam się nad hodowlą bydła mięsnego. Na początek, gdybyśmy zaczynali, miejsce mamy, a potem można dobudować albo rozbudować. Ale to na razie są tylko przymiarki – opowiada młody gospodarz.
Uważa też, że trzeba obserwować rynek, ponieważ teraz, przez ASF, wiele osób wycofuje się z hodowli świń. Jeśli przerzucą się na bydło mięsne, to także może okazać się nieopłacalne.
Zawsze chciał być rolnikiem
- Bartek od dziecka garnął się do pracy w gospodarstwie. Gdy tylko usłyszał, że jest szkoła rolnicza w Marszewie, wciąż mówił, że tam będzie się uczył – opowiada z uśmiechem pani Halina.
Bartosz wspomina, że zawsze po powrocie ze szkoły rzucał plecak, potrafił nawet nie zjeść obiadu i biegł do pracy w polu. W sierpniu 2015 roku skończył 18 lat, a już w grudniu kupił swoje pierwsze 3 hektary ziemi. Kolejne, dwa lata później, zaraz po sąsiedzku.
– Ja siebie w innym fachu nie widzę. Gdybym miał mieszkać w mieście, to chyba za karę – śmieje się.
- Tagi:
- rolnik
- sylwetka
- młody rolnik