Garliccy, Taheebo i spiżarnia prababci Janiny [ZDJĘCIA]
To co trudne, to co cieszy
Zajmowanie się spuścizną prababci Janiny, czyli ziołami, to dla mojego rozmówcy nie tylko źródło egzystencji lecz również satysfakcji. Jest jednak coś, z czym firma musi się zmagać na okrągło, a mianowicie z zapleczem magazynowym. - Zioła to nie jest zboże, które można składować w silosie. Zioła potrzebują dużej przestrzeni, że nie wspomnę o temperaturze i wilgotności powietrza w otoczeniu. Nie możemy spiętrzać opakowań, gdyż to co w suszu jest bardzo cenne, a mianowicie wielkość poszczególnych roślin, ulegnie rozdrobnieniu – wyjaśnia pan Piotr.
A czy jest coś, co jest jeszcze w sferze marzeń lub planów? Coś co sprawia, że na samą myśl o tym poprawia mu się humor? Okazuje się, że tak. - W Bieszczadach mamy budynek, który tylko czeka na to, aby się nim zająć i nadać mu sens. Chciałbym, aby służył swoim schronieniem zarówno nam, jak i naszym przyjaciołom oraz przyjezdnym. Ma być miejscem, gdzie ludzie w nim przebywający będą dochodzić do zdrowia, będą zgłębiać wiedzę na temat zdrowia oraz sił tkwiących w naturze – opowiada mój rozmówca, a ja jestem pewna, że prababcia Janina jest szczęśliwa, jeśli słyszy słowa swojego wnuka.