Ekologiczne gospodarstwo, które pozyskuje energię odnawialną [VIDEO]
Dr Jacek Biskupski na co dzień zajmujący się odnawialnymi źródłami energii, jest właścicielem gospodarstwa rolnego o powierzchni 5 ha, położonego w miejscowości Jerzmanowice, w woj. małopolskim. To swoisty poligon doświadczalny, jeśli chodzi o testowanie urządzeń do pozyskiwania energii.
- Małe gospodarstwo rolne, trochę zaniedbane, miałem przyjemność kupić kilkanaście lat temu. W Małopolsce mamy dosyć duże rozdrobnienie, więc praktycznie rzecz biorąc są to dwa paski gruntu o szerokości 50 metrów
- mówi Jacek Biskupski zaznaczając, że na początku miał spory problem z uprawą gleby, ponieważ zawodowo bardziej zajmuje się energią niż rolnictwem.
- Nie chciałem jednak, żeby ta ziemia leżała odłogiem. Przy pomocy unijnych dotacji, udało mi się zrobić gospodarstwo, w którym na przemian w ekologii wysiewam: owies i pszenicę
- tłumaczy zaznaczając, że oficjalnie ekologicznie uprawa prowadzona jest na areale 3,5 ha, a reszta gruntu jest jeszcze w okresie transformacji.
- Owies ekologiczny staram się sprzedawać, natomiast pozostała część jest wykorzystywana jako paliwo do zasilania budynku - wyjaśnia Biskupski.
Mała turbina to ślepy zaułek?
Główne gospodarstwo położone w Jerzmanowicach jest obecnie zasilane przez fotowoltaikę, którą dr Jacek Biskupski uznaje za najlepsze i najbardziej trwałe urządzenie do pozyskiwania energii. Ślepą uliczką okazała się być mała turbina wiatrowa, która przez rok produkuje tyle energii, co instalacja fotowoltaiczna w ciągu 20 dni.
- Testowałem kilka rozwiązań. Najpierw zamontowaliśmy tutaj dwie chińskie turbiny wiatrowe, jednak obie nie zdały egzaminu, ponieważ pierwsza spłonęła, a przy drugiej urwało się śmigło i ganiało po polach
- wspomina dr Biskupski zaznaczając, że ostatecznie zainwestował w droższy wiatrak lepszej jakości, który pozyskuje energię już od 10 lat.
- Wydałem w sumie 50 tys. zł i stwierdzam, że nie było to opłacalne, ponieważ turbina pozyskuje w ciągu roku energię o wartości od 700 do 1.000 zł. Okres amortyzacji wynosi więc co najmniej 50 lat, a za 10-20 lat z tego wiatraka nic nie zostanie
- mówi rolnik zaznaczając, że w przypadku wiatraków pozyskujących energię w naszym kraju, inwestować warto „tylko” w średnie i duże turbiny.
- W przypadku małych często niedocenianym i pomijanym problemem jest to, że są to turbiny niskonapięciowe. Nie nadają się więc do tego, żeby przetwarzać te napięcia i synchronizować je z siecią. Energia z małego wiatraka musi być więc magazynowana w specjalnych akumulatorach i wykorzystywana w ciągu 24-48 godzin - zaznacza Biskupski.
Energia odnawialna na różne sposoby
Gospodarstwo rolne stało się dla dr Jacka Biskupskiego swoistym poligonem do testowania urządzeń do pozyskiwania energii. Na jego terenie zamontował wszystkie ich rodzaje, które mogą mieć zastosowanie w gospodarstwach rolnych w Polsce: małą turbinę wiatrową, panele fotowoltaiczne, kolektory słoneczne, pompy ciepła, kocioł na biomasę oraz mikro biogazownię.
- Moim marzeniem jest w przyszłości połączenie produkcji rolniczej z pozyskiwaniem energii odnawialnej. Chciałbym zrobić tutaj produkcję warzyw ekologicznych między którymi zainstalowana będzie fotowoltaika, ale nie jest to niestety proste - mówi Biskupski.
Pole na którym rośnie owies ogrzewa dom
- Część pola jest wykorzystywana do produkcji rolnej i jednocześnie do pozyskiwania energii. Pod ziemią zamontowane są gruntowe wymienniki pompy ciepła. Użytek działa więc w ten sposób, że w normalnym trybie produkcji rolnej pozyskujemy tutaj owies, a pod nim są rury, które pozyskują energię do tego, żeby w okresie zimowym ogrzewać dom
- opowiada Jacek Biskupski zaznaczając, że dom jest spory, więc jest co ogrzewać - tym bardziej, że budynek został oddany do użytku w 2003 roku i nie jest zrobiony tak dobrze pod względem izolacji, jak najnowsze obiekty.
Dr Biskupski wyposażył dom dodatkowo w kocioł na biomasę, aby zabezpieczyć się przed najmroźniejszymi dniami.
- Pompy ciepła pracują bardzo dobrze, ale one działają do pewnych temperatur. Nawet jeżeli mamy pompę gruntową, to ona nie jest w stanie sprawnie działać przez całą zimę. W rezultacie, mamy taką sytuację, że w okresie największych mrozów opłaca się zapalić kocioł na pellet lub owies
- wyjaśnia Jacek Biskupski zaznaczając, że osobiście posiada kocioł przeznaczony specjalnie do spalania owsa, który zbiera ze swojego pola.
- W ten sposób pozyskuję energię, która jest potrzebna do tego, żeby zasilić ten budynek - kończy.