Funkcjonują dzięki współpracy z sąsiadami
Tomasz Biel ze Złotowa w gminie Barcin od dziecka wiedział, że będzie rolnikiem. Gospodarstwo przejął od dziadka. Z biegiem lat okazało się, że areał jest niewystarczający, a możliwości dokupienia ziemi nie ma. Szansą na utrzymanie rodziny stał się sojusz z sąsiadami.
- Jak skończyłem szkołę rolniczą dwuletnią, to dziadek miał już wiek emerytalny i przepisał mi gospodarstwo - mówi Tomasz Biel. Wówczas było to 9 hektarów gruntów ornych klasy IV, V i VI. Pierwsza inwestycja młodego gospodarza to był zakup ursusa 330, czyli tak zwanego ciapka. Choć dziadek pomagał wnukowi w pracach na gospodarstwie, to na ciągnik już nie wsiadł. Młodemu rolnikowi pomagali także rodzice Łucja i Edmund, którzy mieszkali w miasteczku nieopodal.
Tomasz Biel, żeby sobie dorobić, został wozakiem i swoim ciągnikiem woził mleko do mleczarni. W 1989 roku kupił drugi ciągnik, tym razem zetora. W tamtych czasach było to możliwe tylko dlatego, że był wozakiem.
- Powiedziałem, że muszę mieć nowy ciągnik, bo jak się ciapek zepsuje, to nie będę miał czym mleka do mleczarni wozić - wspomina Tomasz Biel. - Ale kiedy kupiłem zetora, to przestałem to mleko wozić. Zresztą wtedy mleczarnie też już się kończyły.
Woził mleko do mleczarni
Początkowo hodowla w gospodarstwie była mieszana. Krowy mleczne były, dopóki Tomasz Biel woził mleko do mleczarni. Wtedy prowadzona była też hodowla świń. Kiedy w 1995 roku Tomasz ożenił się z Elżbietą, zrezygnował z hodowli krów mlecznych.
- Krowy trzymaliśmy tylko do odpojenia cielaków, ale raczej starałem się wchodzić już w opasy - mówi rolnik ze Złotowa. - W latach 90-tych jakoś sobie radziliśmy. Zresztą to był czas, że mieliśmy dzierżawy. To był czas, w którym wybudowałem garaż, który potem przerobiłem na oborę. Na oborę przerobiłem także stodołę. Potem, w 1995 roku urodził nam się pierwszy syn Miłosz, w 1997 roku - Mieszko. Jak się rodzina powiększyła, to i wydatki się zwiększyły.
Postawili na krowy mleczne, inwestują w agroturystykę. KLIK
O hodowlii opasów na str. 2