Aleksandra Filipiak - właścicielka nowej obory, plantacji truskawek i hoteliku
JAK ALEKSNADRA FILIPIAK STAŁA SIĘ WŁAŚCICIELKĄ HOTELIKU
Tu miało być pierwotnie typowe gospodarstwo agroturystyczne. Jej tata wybudował dom z garażem, w którym stała jeszcze „Nyska”, a zapach spalin przedostawał się do mieszkania. Aleksandra przebudowała tę część i utworzyła miejsca noclegowe. Z tym faktem wiąże się zabawna sytuacja. Pewnego dnia Aleksandra zajęta pracami w gospodarstwie zauważyła zmierzającego w jej stronę elegancko ubranego mężczyznę. - Pomyślałam sobie – kolejna kontrola – mówi rozbawiona.
Okazało się jednak, że ów przystojniak przyjechał z ofertą wynajęcia pokoi dla pracowników firmy, którą reprezentował. Aleksandra tłumaczyła, że wprawdzie pokoje są, ale brakuje w nich mebli i wszystkiego tego, co niezbędne do noclegu i dopiero za jakiś czas będzie mogła przyjąć gości. Elegancik nie ustępował i zapytał, ile potrzeba na zakup sprzętów. Wymieniła kwotę, a on niespodziewanie wyciągnął z teczki pieniądze i położył na stół. Okazało się, że był przedstawicielem Mostostalu, który miał zamontować przęsła nad biegnącą nieopodal autostradą i drogą ekspresową. I tak Aleksandra stała się właścicielką nie tylko obory, plantacji truskawek, ale i hoteliku.
- Zdecydowałam się wtedy raczej na kontakty z firmami, które poszukują noclegów dla swoich pracowników, niż na spontaniczne odwiedziny ludzi w ramach umiłowania agroturystyki – wyjaśnia Aleksandra. - Zauważyłam też, że kiedy pojawiały się tłumy dzieci i chciały sobie pobiegać w oborze, to i mieszkańcy obory zaczynali biegać – mówi, pokazując przy okazji stadko bydła rasy belgijskiej, które wychowała od stadium cieląt. Poza pracownikami firm goszczą u niej także przedstawiciele uczestniczący w Międzynarodowej Wystawie Rolniczej AGRO SHOW w Bednarach, położonych także w gminie Pobiedziska
Od czasu do czasu sama organizuje odwiedziny gospodarstwa dla chętnych, ale robi to w ramach zbierania środków na leczenie malutkiej Olgi Miśkiewicz z Kiszkowa. Odwiedzający mogą wtedy zajrzeć do obory, gdzie ich szczególną uwagę przykuwają cielęta. Mogą też zapoznać się ze stadkiem piskląt bądź już kurczaków, których hoduje rocznie około 300. Jest i stadko kaczek.
Kiedy kończymy nasze spotkanie, Aleksandra mówi: - Są dwie sprawy, do których zawsze wraca się: do miłości i do pracy.
Czytaj także: