Aleksandra Filipiak - właścicielka nowej obory, plantacji truskawek i hoteliku
SMAKOWITY KAWAŁEK TRUSKAWEK
Truskawki, które są ważna uprawą w gospodarstwie Aleksandry, zajmują areał 2,2 ha. Truskawkami zajmuje się zresztą od 21 lat, choć początki były bardziej ogródkowe niż plantacyjne. Nastawiła się bardziej na klientów indywidualnych, prowadzi też sprzedaż na giełdzie w Poznaniu i na straganach w innych miejscowościach.
- Nastawiłam się na odbiorców indywidualnych i mam wśród nich wiernych nabywców od lat. Chroni mnie to przed wahaniami na rynku giełdowym, bo tam niekiedy toczą się dziwne gry.
W tym roku, z 1 ha produkcyjnego, zebrała 12 ton owoców. Pewnie byłoby i więcej, ale nastały suche i zbyt gorące dni, a potem padał deszcz i potrzeba byłoby ze stu ludzi, żeby zebrać owoce. O ile do prowadzenia hodowli nie zatrudnia nikogo, to już na plantacji posługuje się sezonowymi pracownikami np. z Ukrainy, którzy przybywają tu od lat. Żeby zebrać maksymalne plony musi zatrudnić co najmniej siedem osób. Zdarza się, że pojawiają się chętni do zarobienia przy zbiorach, ale nie wszystkim starcza motywacji.
We wsi jest jeszcze dwóch plantatorów truskawek, którzy mają ich większy areał. Tuż za miedzą ma sąsiada, który też para się ich uprawą i chociaż to konkurent, to wspierają się nawzajem. - My nie mamy pełnego wyposażenia sprzętowego do prowadzenia produkcji roślinnej i zbiorów. Sąsiad użycza sprzętu bądź wykonuje usługi. Jak trzeba, to wspomagamy się ludźmi przy zbiorach truskawek, a i kobiałki przerzucamy sobie przez płot – śmieje się rolniczka. - A przy okazji, to sąsiad ma pięć córek i ciekawe, kto będzie następcą? – dodaje wesoło.
Jak pani Aleksndra Filipak stała się właściecilką hoteliku - o tym na str. 3