Rzepak, duże nakłady, duże ryzyko
- Plony zapowiadają się niezłe. Chociaż wszystko okaże się „w praniu” - po wymłóceniu - mówi Rafał Grzybowski, rolnik z Zakrzewa (gm. Jarocin).
- To przecież warsztat „pod chmurką”. Niektórzy rolnicy wiedzą wszystko - jakie będą plony zbóż, jakie będą plony wszystkiego, jakie będą ceny. Trzeba być pokornym. Ja jestem pokorny. Co Bozia przyniesie, zobaczymy - stwierdza gospodarz. Ma 5 ha rzepaku. Przyznaje, że z jego uprawą jest tak samo, jak z każdą inną produkcją rolniczą. - Są lepsze i gorsze lata. Są górki i dołki. Jak z mlekiem czy ze świnkami. Nie ma stabilizacji - dodaje.
Rzepak już nie tak atrakcyjny
Tegoroczne plony rzepaku ozimego będą w tym roku wysokie - na poziomie 4,5 t – przewiduje Piotr Łukaszewski z Potarzycy. Zmniejszył jednak w tym sezonie areał zasiewów - z 60 do 40 ha. - Dlatego, że cena idzie na dół. Unia zmniejszyła dodatek biokomponentów w paliwach płynnych. Rzepak nie jest więc już takim atrakcyjnym towarem - mówi gospodarz. – To bardzo kapitałochłonna uprawa. Wymaga dużo nawożenia, oprysków itd. Tych zabiegów wykonuje się naprawdę dużo - na choroby (zgnilizna twardzikowa, sucha zgnilizna kapustnych - phoma i czerń krzyżowych) i na szkodniki głównie na słodyszka rzepakowego, pryszczarka kapustnika oraz na chowacze (galasówek, czterozębny, brukwiaczek i podobnik). Uprawa wymaga wiedzy i kasy. Minimalne koszty wynoszą ok. 4-4,5 tys. zł na jeden hektar. Przy plonie 4 ton można mówić o jakimś zysku. Na kukurydzy zarobi się więcej. Rzepak jest jednak lepszym przedplonem dla pszenicy.Jeśli zbieramy pszenicę z pola, na którym był wcześniej rzepak, wymłócimy jej ok. 500 kg więcej. Przy takich samych nakładach. - System korzeniowy pszenicy sięga maksymalnie 60 cm, rzepaku – idzie do 2 metrów. To, co uciekło w zbożu, rzepak potrafi wyciągnąć. Dlatego to korzystna roślina w płodozmianie - mówi rolnik z Potarzycy. Będzie się starał utrzymać przynajmniej tegoroczny areał. Chciałby jednak mieć nawet 50 ha, a więc 25% powierzchni upraw. – Płodozmian i termin siewu to są dwie rzeczy, które nic nie kosztują, a podwyższają plon i to mocno. Plony podnosi się nawożeniem, a tu jest za darmo. Wystarczy w optymalnym terminie zasiać i mieć dobry płodozmian - tłumaczy. Zmniejszyli areał Na zbiory 500 ha rzepaku czeka Jan Szkudlarczyk, wiceprezes Ośrodka Hodowli Zarodowej w Garzynie. - Co roku mamy między 500 a 600 ha, w ubiegłym roku było nawet ponad 600, ale widzieliśmy, że cena nie jest stabilna, że leci w dół, dlatego skorygowaliśmy o 20 % siewy i mamy dokładnie o 124 ha mniej niż wcześniej – wyjaśnia Przyznaje, że jeśli będzie tak niska cena - poniżej 1.400 zł, OHZ jeszcze pewnie zmniejszy obecny areał. Bardziej opłaca się uprawiać buraki cukrowe, kukurydzę, nawet pszenicę. - Rzepak jest rośliną w jakimś procencie zawodną. W naszym rejonie to pierwszy rok, kiedy nie przemarzł ani zimą, ani teraz, w maju. W ostatnich trzech latach na przełomie kwietnia i maja, kiedy rzepak miał początek kwitnienia, ileś procent zostało zredukowane właśnie przez przymrozki - mówi Jan Szkudlarczyk. Ośrodek w Garzynie jest w tej dobrej sytuacji, że ma swoją bardzo dobrą suszarnię. Posiada własne trzy kombajny, trzy jeszcze wynajmuje. – Zaczynamy żniwa, jak rzepak ma wilgotność w granicach 10-11 %. Wtedy mniej się otrzepuje, zostaje na polu - tłumaczy Jan Szkudlarczyk. - Ponadto jeśli nie jest zbyt dojrzały, zawsze jest większa szansa na lepsze zbiory, nawet jeśli przyjdzie deszcz czy drobny grad. Jeśli więc warunki pozwalają, uderzamy bardzo szybko i sprawnie.
I tak będą chcieli upokorzyć rolnika
Jakie wiceprezes OHZ przewiduje plony? Gdyby nie przymrozki zimowe, wiosenne przemarznięcia kwiatów i gdyby udało się uzyskać przyzwoity poziom wody w roślinach, można by liczyć na plony powyżej 4 ton, nawet ok. 5 ton. – Wychodzą jednak w ciągu ostatnich lat słabe 4 tony. W kraju - 2,5, 2,6 t. Przy tej cenie - 1.400 zł, to nie jest żadna rewelacja. Pszenicy zbieram 7-8 ton i jeszcze teraz ją sprzedaję za ponad 800 zł. Gdzie koszty ochrony rzepaku, a gdzie - pszenicy? Tu i tu jest po połowie. Zawsze jest to duże ryzyko, a nakłady są duże. Rzepak jest więc małą loterią. Plusem jest oczywiście płodozmian, dlatego siać go na pewno będziemy – zapewnia wiceprezes. Nawet jeśli plony są dobre, niekoniecznie rolnik może się z tego naprawdę cieszyć. – Jak zakłady widzą, że plony zapowiadają się w miarę dobre, ceny idą w dół. Jakby tu nie było, trzeba tego rolnika zawsze upokorzyć - przyznaje Szkudlarczyk.
Mniej szkodników
Grzegorz Łuczak z Poręby (gm. Jaraczewo) w tym roku nie siał rzepaku. Dopiero w przyszłym obsieje połowę areału, czyli 40-50 ha. – Teraz nie mam, więc nie śledziłem tak dokładnie przebiegu pogody, ale ponoć w tym roku było mniejsze nasilenie szkodników - mówi. Nietypowa zima przyczyniła się do tego, że owady zaczęły troszeczkę wcześniej się budzić. Wtedy przyszły spadki temperatur i to zachwiało ich kolejnymi fazami rozwojowymi. Nie namnażały się kolejne pokolenia. Poprzez mniejsze nasilenie nie było konieczności stosowania dużej ilości pestycydów.
Wody jest już dość
Najważniejsza dla rolników jest cena. Jakie są prognozy? - Zapowiada się taka mizeria, jak w ubiegłym roku - twierdzi Rafał Grzybowski. - Patrząc na giełdę Matiz, bo o wszystkim decyduje Paryż, będzie pewnie 1.400 - 1.500 zł. Dwa lata temu, jak były te wymarznięcia, płacono ponad 2 tys. zł. Żeby rolnik miał z tego korzyść, cena musiałaby się kształtować na poziomie 1.700 - 1.800 zł. Żniwa w Wielkopolsce planowane są pod koniec pierwszej dekady lipca. Jakie są nastroje wśród rolników, którzy postawili na rzepak? - Na dziś są fajne, bo wszędzie zapowiada się super plon, jednak prognozowana cena jest niższa o ok 30-40 % w porównaniu z poprzednimi latami. Poza tym na plantacjach rzepaku może się jeszcze dużo wydarzyć, na przykład gradobicie, które może zniszczyć plon w 100%, dlatego teraz należy rzepak ubezpieczyć i spokojnie czekać do zbioru. Za to obecna ilość opadów jest dla rzepaku wystarczająca, aby dać dobry plon. Nadmiar wody w czerwcu może tylko zaszkodzić, utrudniając zbiór i spowodować mocny rozwój chorób grzybowych - ocenia Piotr Łukaszewski.