Ryszard Białek - gospodarz, który wystrzega się kredytów
Mieszkaniec Sikorzyna ma świadomość, że aby coś mieć, trzeba na to zapracować. - Nie możemy narzekać, że mamy biedę, ale wszystkiego od razu nie idzie zrobić. Wydaje mi się, że teraz często młodzi zaciągają chętnie kredyty, a potem muszą to spłacać i zaciskać pasa. Ja nie jestem zwolennikiem pożyczek - stwierdza. Ryszard Białek nigdy nie uczestniczył w żadnym programie w ramach PROW. - Mówię o sobie, że nie jestem unijnym gospodarzem, bo kredytów unijnych nie zaciągam, nikt mi nic nie dał. Jedyne co to tylko dopłata bezpośrednia przychodzi co roku. Chcieliśmy w przeszłości uzyskać pieniądze w ramach młodego rolnika na żonę, ale nie udało się. Miałem w planach pobudować za to silosy i kupić balotnicę. Pierwotnie nasze gospodarstwo znalazło się na liście, ale potem było mnóstwo poprawek, dosyłania dokumentów i problemów, przez które nie otrzymaliśmy pieniędzy - tłumaczy.
Mimo iż szansa na środki unijne przepadła, nowy silos i balotnica w gospodarstwie się znalazły. Podobnie jak wiele innych maszyn, które co roku zwiększają i unowocześniają park maszynowy Białków. - Mamy taką zasadę, że co roku coś dokupujemy. W 2018 roku z firmy Agromep nabyliśmy agregat talerzowy i siewnik „poznaniak” - zdradza rolnik. Przy wyborze maszyn czy urządzeń Ryszard Białek kieruje się przede wszystkim zasadą, by był to produkt polski. Dlatego też wśród jego 4 ciągników nie znajdzie się żadna zagraniczna marka, wszystkie to krajowe Ursusy.
Czytaj także: Restrukturyzacja ratunkiem dla Ursusa?
Ryszard Białek bierze udział w programie rolno - środowiskowym. W uczestnictwie w nim upatruje wiele korzyści. Nie dosyć, że dostaje z tego tytułu dodatkowe płatności z ARiMR to jeszcze przyczynia się do użyźniania gleby. W 2018 roku wysiał 10 ha mieszankę składającą się z gorczycy, owsa i jęczmienia. - Zgodnie z wymogami muszę ją wysiać do 20 września, a zaorać 1 marca - tłumaczy.