Produkują i promują wielkopolskie jabłka [ZDJĘCIA]
- 1/2
- następne zdjęcie
Izabela i Aleksander Ofierscy prowadzą Gospodarstwo Sadownicze „Nasz sad”, które ma 7,5 ha. Całą tę powierzchnię zajmują drzewa owocowe.
Oprócz jabłek sadownicy sprzedają również soki. Uczestniczą też w akcji promocyjnej i namawiają do jedzenia jabłek z wielkopolskich sadów.
Izabela i Aleksander znaleźli się wśród wyróżnionych w konkursie „Wielkopolski Rolnik Roku”. - Byliśmy bardzo zaskoczeni tym wyróżnieniem. Tym bardziej, że kiedy odwiedziła nas komisja konkursowa, to byliśmy w trakcie rozbudowy chłodni. Byli murarze, sprzęt, ale komisja patrzyła na sad - śmieje się pan Aleksander.
Państwa Ofierskich odwiedzam we wtorkowe upalne popołudnie. Mieszkają oni w Książenicach (gmina Grabów nad Prosną, powiat ostrzeszowski). Gospodarze od razu zapraszają na spacer do sadu, z którym pan Aleksander związany jest od dziecka. A to za sprawą dziadka Ignacego, który zaczynał ponad 70 lat temu od kilkudziesięciu drzewek. – Dziadek drzewkami zajmował się bardziej hobbystycznie – opowiada pan Aleksander. Areał powiększył Stanisław Ofierski. – Tata miał sad jabłoniowy, wiśniowy i brzoskwiniowy. My mamy jabłonie. To, czy są jabłonie, czy wiśnie, to zależy od rynku zbytu, od miejsca siedliska. Jak mieliśmy brzoskwinie, to szkodziły przymrozki. Zimą mróz też niszczył brzoskwinie. Jabłonie są bardziej stabilne – uważa pan Aleksander. Wydawać by się mogło, że w sadzie nie ma zbyt dużo pracy, oczywiście poza sezonem. Nic mylnego. – Praca jest przez cały rok. Podczas zbioru jest jej najwięcej, a zbiór zaczynamy pod koniec lipca – mówi sadownik. Z kolei o tej porze (czerwiec) prowadzona jest przerywka. Tam, gdzie jest zbyt dużo jabłek, usuwa się te najmniejsze i uszkodzone. Na gałęzi zostają większe i ładniejsze, które mają szanse na lepszy rozwój.
Czytaj także: Zbiory owoców w 2019 r. będą mniejsze
Postawili na jabłonie
Pan Aleksander sad od rodziców przejął w 2012 roku. W prowadzeniu gospodarstwa pomaga mu żona Izabela. – Moja żona mieszkała w mieście. Ukończyliśmy Akademię Rolniczą w Poznaniu. Ja studiowałem ogrodnictwo, a żona biologię. Ja wiedziałem, że będę miał sad, a żona niekoniecznie – opowiada. Pani Izabela od razu dodaje: - Ale zdobyta wiedza pomaga nam w pracy, bo ukończyłam kierunek dotyczący biologii roślin. Małżeństwo ma dwie córki: Zosię i Marysię.
Właściciele Gospodarstwa Sadowniczego „Nasz sad” przez cały czas się rozwijają. Dokupili 4 hektary gruntów. Drzewa wymieniane są co około 20 lat. Najczęściej pierwsze jabłka rodzą dopiero po 2-3 latach. Pan Aleksander jest zadowolony, bo w tym roku jego drzewom nie zaszkodziły przymrozki. – Może te pierwsze przymrozki to troszeczkę zaszkodziły tym wcześniejszym odmianom. Ale nie na tyle, żeby przeszkodziło to w plonie – mówi. Kwiaty jabłoni wytrzymają do minus 1 stopnia Celsjusza. Poniżej tej temperatury pąki giną. – Gdy temperatura spadnie poniżej -5 stopni to nawet zraszanie nadkoronowe nie pomaga. Chodzi o to, że woda jest puszczana specjalnymi zraszaczami nad drzewa i ta woda zamarzając ochrania kwiaty, tak jak śnieg zimą zboża. Ogniska też robimy, ale one za bardzo nie pomagają, bo jak wiatr zawieje w innym kierunku, to dym, który ma zatrzymać ciepło nad sadem, ucieka na sąsiednie pole – zaznacza.
Zdrowe jabłka i soki
W sadzie państwa Ofierskich jest bardzo czysto. W międzyrzędziach kosiarka ciągnikowa ścina trawę. Z kolei pomiędzy drzewami chwasty usuwane są herbicydami. - Używamy takich Środków Ochrony Roślin, które nie zaszkodzą drzewom oraz samym jabłkom. Nie możemy sobie pozwolić na przekroczenia, ponieważ jesteśmy kontrolowani przez Inspekcję Ochrony Roślin. Pobierane są próby jabłek do badania. Produkujemy jabłka zdrowe, bo przecież nasze dzieci też jedzą te jabłka i piją soki – zaznacza pan Aleksander.
Pod koniec lipca zrywane będą odmiany letnie. A duże zbiory rozpoczną się w sierpniu i we wrześniu. Wtedy jabłka wędrują do chłodni. Zbiór trwa do połowy lub końca października i odbywa się ręcznie. Dzięki temu owoce nie są uszkodzone. W zrywaniu uczestniczy od 8 do 10 osób.
Drzewka w sadzie są niskopienne
– To są drzewa na podkładkach karłowych. Dzięki temu jabłka są na wyciągnięcie ręki – mówi. W sadzie rośnie około 13 odmian jabłoni. Są m.in. Golden Delicious, Gala, Ligol, Champion, Jonagoldy, Rubin oraz letnie odmiany Piros i Celesta. Przy każdym drzewku jest tyczka bambusowa przyczepiona do drutu, który jest rozciągnięty przy słupkach betonowych. Dzięki temu drzewa nie łamią się pod ciężarem owoców. Również bez wody jabłonie mają niewielkie szanse na przeżycie. Dlatego cała powierzchnia sadu jest nawadniana. Woda czerpana jest ze studni głębinowej. Tym, która z kwater akurat dostaje wodę, steruje komputer.
- 1/2
- następne zdjęcie