Świadectwo zdrowia świń - co mówią rolnicy, a co lekarz weterynarii?
11 sierpnia weszły w życie zmiany w rozporządzeniu dotyczącym stawek za wydanie świadectwa zdrowia zwierząt przeznaczonych do obrotu.
Zmiany w rozporządzeniu z punktu widzenia weterynarza
O zmianach w przepisach dotyczących stawek za świadectwo zdrowia zwierząt informowaliśmy w ubiegłym tygodniu (TUTAJ). Zmiany te dotkną gównie hodowców trzody chlewnej, ponieważ w tej dziedzinie są one najczęściej wystawiane. Dotychczas opłaty uzależnione były od ilości sprzedawanych świń, teraz natomiast ustanowione zostały stawki godzinowe. Kontrola zwierząt przeznaczonych do wywozu, handlu lub przemieszczania w celach niehandlowych albo umieszczenia na rynku krajowym trwająca nie dłużej niż godzinę będzie kosztowała 112,80 zł. Natomiast kontrola trwająca dłużej niż godzinę będzie kosztowała 112,80 zł za pierwszą godzinę i 14,10 zł za każde rozpoczęte 15 minut po upływie pierwszej godziny. O odniesienie się do tej sprawy poprosiliśmy Powiatowego Lekarza Weterynarii w Jarocinie, Pawła Marcinkowskiego:
- W przypadku trzody chlewnej, kiedy świadectwa wystawia się najczęściej, to jeszcze ustawodawca określił granicę do 50 sztuk trzody chlewnej w gospodarstwie - wtedy stawkę 112,80 zł można obniżyć do 40,00 zł. Ustawodawca też określa, że między godzinami 22 a 6 rano wynagrodzenie jest podwyższane o 15% , w dni ustawowo wolne od pracy i w sobotę podwyższane o 20%.
Rozmówca podkreśla również, że po naniesionych zmianach w przepisach z pewnością (…) system naliczania stawek jest bardziej złożony.
- Na pewno jest to dość skomplikowana sprawa, bo aktualnie każdy urzędowy lekarz wystawiający świadectwo zdrowia, mówimy o trzodzie chlewnej, gdzie jest ta granica do 50 i powyżej 50 sztuk, musi w momencie wystawienia świadectwa zdrowia wejść w system identyfikacji i rejestracji zwierząt, wejść w siedzibę stada i zobaczyć, (…) jeżeli są wątpliwości oczywiście, sprawdzić , ile na ten czas zwierząt jest w stadzie. Na pewno licząc opłaty od ilości sztuk, było to wszystko łatwiejsze.
Weterynarz dodaje również, że do ostatecznej kwoty nie dolicza się kosztów dojazdu, gdyż te zawarte są w cenie.
Po ile świnie w skupach? Zobacz TUTAJ
Stawki za świadectwa zdrowia świń okiem rolników
Eugeniusz Nowacki, rolnik z Krzekotowic (gmina Pępowo, Wielkopolska) zajmujący się produkcją trzody chlewnej jest rozgoryczony informacją o zmianach stawek. W tej chwili jego gospodarstwo liczy 300 - 400 sztuk świń w cyklu zamkniętym. Jeszcze nie miał okazji sprzedać towaru według nowych wyliczeń, jednak jak sam przyznaje w jego okolicach małych „trzodziarzy” nie zostało zbyt wielu, a nowe stawki za świadectwa to z pewnością duże obciążenie.
- Nie wiem, jak to weterynarze będą naliczać, ale przypuszczam, że o 100 czy 200 % będę więcej płacił. Przypuśćmy, że sprzedam teraz jedną lochę i powiedzmy dostanę za nią 500 - 600 złotych i ponad 100 zł zapłacę za świadectwo zdrowia? Gdzie tu jest logika? To jest jakieś nieporozumienie - żali się rolnik.
Jak sądzi, przy większej ilości hodowanych świń te koszty się rozłożą i podwyżka będzie mniej odczuwalna, najbardziej jednak obciążeni zostaną mniejsi producenci. Ale czy na pewno? Skoro obecne stawki godzinowe, przy większym stadzie przełożą się na czas pracy weterynarza? Tak czy inaczej odczują to wszyscy producenci, nie tylko trzody chlewnej.
W ostatnim czasie wzrastają ceny tuczników, macior i knurów (zobacz ceny). Rolnicy w końcu mogliby liczyć (…) na zysk.
- Zysku na świni czasami nie ma w ogóle, a czasami jest 20 - 40 zł, w zależności od cen. I ja mam stówę zapłacić? Jak ktoś ma 80 sztuk, to ile on może na raz sprzedać? Kilka sztuk. Wiadomo, jakie są ceny zboża, a jakie są ceny świnek, więc nie wiem, jak to będzie dalej - kontynuuje rolnik.
W słowach nie przebiera z kolei rolnik, Zbigniew Rydziel z powiatu świeckiego (woj. kujawsko-pomorskie), utrzymujący trzodę chlewną w cyklu zamkniętym. Jest wręcz oburzony nowymi stawkami za wydawanie świadectw zdrowia dla świń. Uważa, że to kolejny już gwóźdź do trumny , jeżeli chodzi o polskie rolnictwo.
- U nas weterynarz brał 50 zł za 50 tuczników plus dojazd. Jeżeli jest tyle dokumentacji, tyle kolczyków ma ta świnia, tatuaże ma bite i tyle weterynarze sobie wywalczyli? Z każdej strony nas podchodzą i teraz takie pieniądze za świadectwo rolnik będzie musiał zapłacić? Tylko ten co tuczniki hoduje nie ma nic do powiedzenia, nikt się go nie pyta, czy to mu się opłaci - mówi pan Zbigniew.
Rolnik pytany, czy teraz po podwyżkach cen trzody będzie można liczyć na jakiś zysk, odpowiada:
- Żeby to na zero wyszło, to jeszcze pół biedy, ale jak będzie się znowu dokładało, jak przez te dwa lata covid-u po 250 - 270 zł do tucznika i kto nam to wróci. Tego nam nikt nie wróci, o tym nikt nie mówi. Słyszałem już, jak zapowiedział minister Kowalczyk o nowej perspektywie dobrostanu zwierząt, ale o dobrostanie rolnika nawet nie wspomniał, bo rolnik to jest gorzej, jak ta świnia traktowany. Wszystkich dobijają rolników, którzy zainwestowali w nowoczesne chlewnie, nikt nie mówi o dofinansowaniu, bo to są długoterminowe kredyty, ale do mieszkań tak. Bo jak mieszkanie wziął na długoterminowy kredyt, to jemu trzeba pomóc, a rolnik, że wziął kredyt na budowę chlewni czy obory długoterminowy, to tego trzeba dobić. Te wszystkie zmiany, które Kowalczyk wprowadza, to jest nie pomoc, to jest na likwidację polskiego rolnika, na zniszczenie. I teraz ten nowy dobrostan zwierząt o którym słyszałem w programie rolniczym, ten nas dobije całkiem. Zresztą wszystko, co robi Kowalczyk nas dobija - kończy rozżalony rolnik.
Paweł Marcinkowski mówi, że lekarze weterynarii liczyli się z tym, że jakieś podwyżki powinny nastąpić, chociażby w związku z obecnie narastającą inflacją.
- Cennik jest zawsze podwójny, bo jeden to jest cennik w sprawie opłat za czynności wykonywane przez Inspekcję Weterynaryjną i na podstawie tego cennika obciążany jest np. rolnik, a drugi to jest cennik w sprawie warunków i wysokości wynagrodzenia za wykonywanie czynności przez lekarzy weterynarii i inne osoby wyznaczone przez powiatowego lekarza weterynarii, na podstawie którego my wypłacamy pieniążki za wykonanie faktycznej czynności tym lekarzom wyznaczonym. W naszych przekonaniach te ceny były nieadekwatne do tego, co się dzieje w tej chwili na rynku. Także liczyliśmy, że w tej kwestii coś musi być zrobione, żeby te stawki przełożyć na obecną sytuację.