Daj mi dopłatę, a ja wydzierżawię ci ziemię
Tegoroczna pula przewidziana na dopłaty bezpośrednie wynosi prawie 17 mld zł. Podoba suma ma być przeznaczona na tego rodzaju płatności także w 2023 roku. W prawidłowym rozdysponowaniu tak ogromnej kwoty, według ministerstwa rolnictwa, ma pomóc nowa definicja rolnika aktywnego zawodowo. Wątpliwości co do tego mają jednak sami rolnicy i naukowcy zajmujący się ekonomią rolniczą. Czy temat jest już całkowicie zamknięty? Okazuje się, że nie…
Definicja rolnika aktywnego zawodowo znalazła się, jak zresztą wszystkie zapisy dotyczące nowej Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023 - 2027, w Krajowym Planie Strategicznym. Zgodnie z nią rolnicy, którzy za poprzedni rok otrzymali płatności bezpośrednie w kwocie nieprzekraczającej 5 tys. euro będą automatycznie uznawani za aktywnych zawodowo. Dodatkowe wymogi (szczegóły obok) mają spowodować, by z grona uprawnionych do dopłat wykluczyć tych, którzy dysponują znacznymi areałami ziemi rolnej, ale produkcją rolniczą już się nie zajmują. Mowa tutaj o tzw. rolnikach z Marszałkowskiej, którzy do tej pory czerpali ogromne profity z tytułu posiadania ziemi rolnej. Jest nadzieja, że nieuczciwe praktyki pobierania dopłat na pseudoplantacje orzechów zostaną ukrócone.
Wydawać się więc by mogło, że to rozwiązanie spotka się z aprobatą środowiska rolniczego. Nie do końca. Nadal jednak nierozwiązana pozostaje kwestia wypływu środków unijnych przeznaczonych na rolnictwo do grona tych, którzy posiadają mniej hektarów, ale ich nie obrabiają. Co, zdaniem samych rolników, jest dość powszechne. A definicja aktywnego rolnika zawodowo nic w tym zakresie nie zmieni, bo, jak już wspomnieliśmy wcześniej, przyjęto granicę 5 tys. euro dotychczas pobieranych rocznie dopłat. Oznacza to, że żaden właściciel gospodarstwa do około 20 hektarów użytków rolnych nie będzie musiał specjalnie wykazywać czy ziemię osobiście użytkuje czy też nie.
Obwarowania te (a raczej ich brak), według Powszechnego Spisu Rolnego z 2020 roku, dotyczyć będą aż 86,8% wszystkich gospodarstw powyżej 1 ha, które użytkują 43,3% użytków rolnych w kraju. Co to oznacza? O dopłaty nadal z powodzeniem będą występować ci, którzy rolnictwem dawno już się nie zajmują, a grunty oddali w bezumowne dzierżawy innym.
Nic z rolnictwem wspólnego nie mają, a na dopłaty się łapią
Jak przekonuje Stanisław Ciesielski, przewodniczący Rady Powiatowej Wielkopolskiej Izby Rolniczej, samorząd rolniczy, w rozmowach z resortem rolnictwa, wielokrotnie wskazywał potrzebę doprecyzowania definicji rolnika aktywnego zawodowo.
- W tej puli do 5 tys. euro są wszyscy rolnicy, którzy pobierają dopłaty, a absolutnie gruntów nie użytkują. Czyli wszyscy, którzy mają po 5, 10 czy nawet do 20 ha, wszyscy, którzy wydzierżawiają grunty na tzw. gębę, oni się też łapią w tym, że są rolnikami czynnymi zawodowo, natomiast nie mają nic wspólnego z rolnictwem w tej chwili. I takich właścicieli gruntów jest sporo. Stają się oni rolnikami aktywnymi zawodowo, według ministra rolnictwa, co nie jest prawdą - komentuje rolnik.
W opinii Stanisława Ciesielskiego, definicja z gruntu jest niewłaściwa.
- Nie wyeliminuje tych patologii, które obecnie występują w rolnictwie. Nie wykluczy rolników z Marszałkowskiej, nie wykluczy absolutnie tych wszystkich portów lotniczych i innych tego typu instytucji, które w zasadzie z rolnictwem nie mają do czynienia, są właścicielami gruntów i składają wnioski. W tej definicji jest tyle furtek i przypuszczam, że pozostawiono je celowo, bo nie ma innej możliwości. Ona mogłaby być naprawdę krótka - krytykuje Stanisław Ciesielski.
Wielkopolska Izba Rolnicza zaproponowała resortowi rolnictwa definicję rolnika aktywnego zawodowo, zgodnie z którą każdy wnioskujący o dopłaty (niezależnie od liczby hektarów) powinien oświadczyć, że ponosi koszty związane z produkcją rolniczą o wielkości odpowiadającej minimalnej wysokości pobieranych dopłat unijnych.
- Ten, kto prowadzi gospodarstwo, dostaje pieniądze na wyrównanie pewnych kosztów produkcji, bo tak to należy pojmować. I rolnik aktywny zawodowo nie będzie miał kłopotu z wykazaniem, że zainwestował te 800 - 1000 zł na hektar. To, czy pisze prawdę w oświadczeniu, Agencja będzie mogła bez problemu sprawdzić, analizując dowody zakupu nawozów, środków ochrony roślin, paszy czy koncentratów w produkcji zwierzęcej - wymienia Stanisław Ciesielski.
Dobrze sobie żyją z dopłat, a prawo im w tym nie przeszkadza
O tym, że dopłaty unijne powinny być skierowane tylko do tych, którzy faktycznie użytkują grunty rolne, mówi także Leszek Hądzlik, prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
- To powinna być dopłata do produkcji. Wiele osób, które wydzierżawiają grunty bezumownie, dobrze sobie żyje z dopłat. Kiedyś się wypowiedziałem, że najbardziej dochodowym jest właśnie bezumowna dzierżawa. Dlatego ludzie tak tego się trzymają, a prawo im w tym nie przeszkadza - komentuje Leszek Hądzlik.
Każde użyczenie gruntów, jego zdaniem, należałoby sformalizować pisemną umową.
- Wówczas jest taka jakby broń obosieczna, bo wtedy ten kto wydzierżawia i ten, kto dzierżawi mają wobec siebie jasne zobowiązania. Nie ma obawy, że z dnia na dzień jeden drugiemu powie: oddaj grunty. Umowa długoterminowa, wieloletnia stanowi większą stabilność dla rolnika, może dzięki niej zaplanować produkcję. Poza tym rolnik, który nie ma umowy dzierżawy, nie może wykazać tych gruntów i ubiegać się chociażby o kredyt rozwojowy - dodaje Leszek Hądzlik.
Kto jest rolnikiem aktywnym?
Nie tylko środowisko rolnicze wskazywało ministerstwu rolnictwa potrzebę zmiany definicji rolnika aktywnego zawodowo. Takie wnioski kierowano także ze świata nauki. Prof. Walenty Poczta, przewodniczący Rady Naukowej Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – PIB oraz kierownik Katedry Ekonomii i Polityki Gospodarczej w Agrobiznesie UP w Poznaniu przekonuje, że definicja w tym kształcie będzie pogłębiać szarą strefę dzierżaw umownych - ustnych i nierejestrowanych. Zwraca uwagę na fakt, iż definicja rolnika aktywnego zawodowo we wszystkich krajach członkowskich musi być zgodna z rozporządzeniem Parlamentu i Rady Europejskiej z 2021 roku o planach strategicznych, gdzie się definiuje rolnika.
- I wyraźnie jest tam wskazane, że jest to osoba fizyczna lub prawna bądź grupa osób, które prowadzą działalność rolniczą. Podkreślam działalność rolniczą. Co prawda, w tym rozporządzeniu jest delegacja dla krajów członkowskich, by precyzyjnie określić, co to jest działalność rolnicza, precyzyjnie, ale nie dowolne. Mianowice, musi być określona zgodnie z wymogami traktatu o funkcjonowaniu UE, gdzie jest mowa o wytwarzaniu produktów rolnych, czyli chów albo uprawa albo też utrzymywanie użytków rolnych w stanie, w którym nadają się do wypasu lub uprawy, czyli czasowe ugorowanie. Wszystko inne działalnością rolniczą nie jest. I rolnik, by mógł być uznany za rolnika tę działalność musi prowadzić sam, co najmniej na minimalnym poziomie. Natomiast jako działalności rolniczej nie uznaje się wydzierżawiania - wyjaśnia Walenty Poczta.
Prof. Poczta dodaje, że pozostawiono krajom członkowskim określenie obiektywnych kryteriów.
- I wśród tych kryteriów jest m.in. takie, że kraj może uznać za aktywnych zawodowo tych rolników, którzy otrzymywali płatności bezpośrednie nieprzekraczające jakiejś kwoty, ale maksymalnie 5 tys. euro. I w naszym planie strategicznym wykorzystano tę możliwość - tłumaczy Walenty Poczta.
Definicja rolnika aktywnego zawodowo w takim brzmieniu, jego zdaniem, nie byłaby aż tak bardzo problematyczna, gdyby nie fakt, że w Polsce, jak w żadnym innym kraju Unii Europejskiej, rozwinął się system dzierżaw ustnych.
- I praktyka, która z roku na rok rośnie, jest taka, że płatność jest równoważna czynszowi dzierżawnemu. I to jest niezgodne z aktami prawnymi UE, ale także i polskimi - zaznacza prof. Walenty.
Czytaj także: Rolnikiem być. Urlopu brak, gwarancji wynagrodzenia brak...