Mąż zmarł, żona bez pomocy covidowej
Zadzwoniła do nas Czytelniczka, która wraz z mężem była właścicielką gospodarstwa. Jej mąż w sierpniu ubiegłego roku zmarł. W związku z tym gospodarstwo uzyskało nowy numer.
To stało się problemem podczas starań o uzyskanie wsparcia w związku z pandemią Covid-19.
Kobieta miała nadzieję, że uda się jej skorzystać z programu.
- Złożyłam wszystkie wnioski, spełniłam wszystkie formalności, ale wszystkie decyzje mam odmowne. Nie mogę tego pojąć
- wyznaje.
- Niektóre z tych zwierząt, które były zarejestrowane w marcu, nadal jeszcze są w gospodarstwie, a oni nie chcą mi przyznać żadnej pomocy. Niczego nie zmieniłam, gospodarstwo w dalszym ciągu funkcjonuje tak, jak do tej pory. Było zapisane na męża i na mnie. Teraz co prawda - od września, - mam nowy numer gospodarstwa, ale jest to samo. Mówią, że te zwierzęta, które mam, nie były w nim na dzień 1 marca - nie mogły być, bo po śmierci męża dostałam nowy numer.
ZOBACZ TEŻ - WYBIERASZ SIĘ NA TURNUS Z KRUS-u?
Kobieta wyliczyła, że gdyby uwzględniono, że sytuacja jest wyjątkowa, losowa, że numer gospodarstwa zmienił się dlatego, że zmarł jej mąż, otrzymałaby pomoc w wysokości ok. 25 tys. zł.
- Zostaliśmy bez najważniejszej osoby w gospodarstwie, „ciągniemy” to wszystko, staramy się, pracujemy, a odmawia nam się pomocy
- dodaje obecna właścicielka gospodarstwa.
- Każdy, z kim rozmawiam, mówi, że rozumie, ale że pewnie ustawa była robiona w pośpiechu i nikt nie pomyślał, że może być taka sytuacja.
JAKICH WYJAŚNIEŃ UDZIELIŁ NAM SPECJALISTA Z MINISTERSTWA ROLNICTWA? CZYTAJ NA STR. 2