Ponad wiek dziejów gospodarstwa. Od dwudziestu lat z pisklętami
Niby małe
Ich gospodarstwo jest niewielkie, bo zaledwie niespełna pięciohektarowe. Takich gospodarstw jest tu we wsi sporo. Wieś licząca obecnie ponad 500 mieszkańców ma na swoim terenie zarejestrowanych kilkadziesiąt mniejszych lub większych firm, a bliskość miasta powoduje, że staje się miejscem lokalizacji nieruchomości mieszkalnych.
Funkcjonowanie wielu firm ma też swoje ekonomiczne uzasadnienie, ponieważ płaci się tu niższe podatki niż w sąsiedniej gminie miejskiej.
Na tych niespełna pięciu hektarach Adam sieje głównie pszenicę i jęczmień oraz rzepak. Gleby tu nie najgorsze, więc i plony zadowalające. Całość zbiorów sprzedaje, bo znalazł inny sposób na zabezpieczenie pasz dla nowej obsady dawnych chlewni.
- Myślałem kiedyś o dokupieniu gruntów z agencyjnych zasobów, ale nic z tego nie wyszło - wyjaśnia rolnik. - Czasami myślę jeszcze o tym, ale trudno tu w okolicy o jakiś wolny kawałek ziemi.
Kiedyś w chlewni stało stado świń, ale kiedy koniunktura na żywiec wieprzowy się załamała, zrezygnował z tego zajęcia. Przyszło myśleć o innym źródle dochodów. I od 2000 roku opustoszałe budynki inwentarskie zapełniły się... pisklętami brojlerów.
- W ciągu roku przyjmujemy sześciokrotnie partię 1500 piskląt, które hodujemy do wagi 1-1,2 kg. Od nas następnie trafiają do konkretnych nabywców - mówi Adam.
Kiedy odwiedziłem Wypyszyńskich w ich gospodarstwie oczekiwali akurat na nowy rzut piskląt. Rocznie z ich gospodarstwa do dalszego tuczu trafia 9 tysięcy brojlerów do dalszego tuczu.
- I znowu przyjadą śliczne małe i żółte kuleczki - mówi wesoło Monika. - Ale to przede wszystkim zadanie dla męża, bo jak pan widzi, ja głównie zajmuję się...zdalną nauką naszych dzieci. I przy okazji sama się uczę - żartuje.