Ponad 9 mln ton nadwyżki zboża w polskich magazynach. Co z nimi zrobić?
Co zrobić z ponad 9-milionową nadwyżką zboża w Polsce?
- Nie mamy na razie infrastruktury, która pozwoliłaby to zboże wywozić dalej - mówił niedawno wprost sam premier Donald Tusk.
Żniwa tymczasem odbędą się już za kilka miesięcy. Tymczasem, według danych, także płynących ze strony rządowej, możliwości przepustowe naszych portów pozwalają na maksymalny wywóz ok. milion ton miesięcznie - i to przy bardzo optymistycznym założeniu.
Pozostaje pytanie: co dalej? Co zrobić ze wspomnianą nadwyżką w obliczu, gdy już wiemy, że nie uda się go - choćby w kontekście problemów logistycznych - wyeksportować?
Co zrobić z nadwyżką zboża w Polsce?
Temat poruszył w tym tygodniu - na briefingu prasowym po zakończeniu Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy prezydencie RP, jej przewodniczący, Jan Krzysztof Ardanowski.
- Zboża nie wyeksportuje się w tak krótkim czasie, my nie mamy takich mocy przerobowych, przeładunkowych - bo nigdy też nie potrzebowaliśmy takich mocy - komentował wprost Jan Krzysztof Ardanowski.
Co więc zrobić?
Nadwyżki zboża na paliwo oraz do biogazowni?
- Nie zwiększymy szybko hodowli zwierząt, przede wszystkim trzody chlewnej, więc trzeba zwiększyć zużycie tego zboża na produkcję spirytusu dolewanego do benzyny. Po to zresztą zostało wprowadzone paliwo E10 -10% dolewu spirytusu. Ale to ma być spirytus z naszych gorzelni a nie sprowadzany przez firmy produkujące końcowe paliwo, głównie przez Orlen, gdzieś tam z Brazylii czy z jakichś innych regionów świata. Może część tego zboża trzeba przerobić biogazowniach, ale jest ich mało. Natomiast to jest też sposób bo otrzymujemy biometan, który może być wykorzystany do produkcji energii elektrycznej albo jako paliwo samoistne - wylicza Jan Krzysztof Ardanowski.
Ciepło ze zboża?
Jak dodawał, trzeba też podjąć trudną decyzję, związaną z wykorzystaniem gorszych gatunków zboża - by odzyskać ciepło.
- Trzeba podjąć decyzję, i myślę, że rząd od tego nie odejdzie, nie uniknie, choć może to być najtrudniejsza decyzja. Ale nadzwyczajna sytuacja absolutnie to uzasadnia. Trzeba wykorzystać gorsze gatunki zboża czy też gorsze partie zboża i odzyskać z tego ciepło, które w tym jest zawarte. Kaloryczność zboża, jest niewiele mniejsza od miału węglowego a zboże jest znacznie tańsze w tej chwili od miału węglowego - mówił Jan Krzysztof Ardanowski.
Jak dodawał, paradoksem jest dziś to, że miał węglowy jest droższy od zboża.
- Nawet jeżeli to są pewne dylematy moralne i etyczne - to trzeba po prostu to wykorzystać w tych elektrociepłowniach czy elektrowniach gdzie są kotły do współspalania biomasy. I odzyskać ciepło, które tam jest, którego też przecież potrzebujemy. I dopiero wtedy te działania mogą rozładować nadwyżkę zboża na naszym rynku. Przy uszczelnionej granicy nie będzie dopływało następne i możemy podjąć poważne rozmowy z Ukrainą - jak dalej poukładać nasze relacje handlowe. Przecież my chcemy Ukrainie cały czas pomagać, i ta nasza pomoc jest wielka, może przez nich niedoceniana. Bo my chcemy, żeby naszym sąsiadem była Ukraina! Dlatego musimy pomagać, ale no też musimy pilnować własnych interesów - podkreślał przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy prezydencie RP.
Jan Krzysztof Ardanowski podkreślał ponadto, że zalew żywności z Ukrainy do Europy - nijak ma się do pomocy Ukrainie.
- To niszczenie rynku Unii Europejskiej żywnością z Ukrainy nie pomaga w żaden sposób narodowi ukraińskiemu - ani nawet nie dostarcza środków do budżetu państwa ukraińskiego, które prosi świat, żeby dać im pieniądze na prowadzenie wojny. To napędza za tylko i wyłącznie dochody wielkich międzynarodowych grup kapitałowych, które pasożytują na rolnictwie ukraińskim - mówił wprost Jan Krzysztof Ardanowski.
CZYTAJ TAKŻE: Mocne słowa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. "Jeśli nie nastąpi opamiętanie..."
CZYTAJ TAKŻE: Wyższe ceny zbóż bezpośrednio od rolnika. Co ze skupem interwencyjnym?