Ekoschematy. Rolnicy nie godzą się na zmiany. Jest szansa na ich wycofanie?
15 marca rusza kampania naboru wniosków o dopłaty bezpośrednie i płatności obszarowe, w tym i ekoschematy obszarowe oraz dobrostanowe. Czas leci nieubłaganie, rolnicy muszą precyzyjnie zaplanować działania na ten rok, by móc ubiegać się o środki z konkretnych ekoschematów. Do końca jednak nadal nie wiedzą, czy wszystkie zapowiadane przez resort rolnictwa zmiany wejdą jeszcze w 2025 roku w życie. Zdaniem rolników, ogłoszenie modyfikacji warunków ubiegania się o płatności, zwłaszcza w niektórych przypadkach, nastąpiło zdecydowanie za późno. Co, dla sporej grupy producentów rolnych, oznacza spore kłopoty i finansowe straty.
O tym, że najprawdopodobniej w 2025 roku czekają nas ważne zmiany w zapisach dotyczących ekoschematów informowaliśmy wielokrotnie. Dotyczą one m.in.
wprowadzenia limitu powierzchni do płatności w ramach ekoschematów
nowego ekoschematu obszarowego
zmian w stawkach w obowiązującym ekoschemacie
modyfikacji w programie Premia dla młodego rolnika
zmniejszenia liczby punktów niektórych praktykach w rolnictwie węglowym
Ekoschematy 2025. Mogą pojawić się jeszcze modyfikacje
Aby te zmiany weszły w życie, Polska musi otrzymać zgodę Komisji Europejskiej. Tej formalnie jeszcze nie ma. Choć, jak przyznał na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa wiceminister rolnictwa Adam Nowak, Bruksela wyraziła wstępną aprobatę.
- Przedstawione rozwiązania mogą ulec pewnej modyfikacji, aczkolwiek nie powinny być to znaczące modyfikacje, o ile jakiekolwiek będą. Oczywiście w sytuacji, w której otrzymały końcową odpowiedź ze strony KE, tę informację przekażemy - powiedział Adam Nowak.
Czego miałyby dotyczyć ewentualne dalsze modyfikacje? Tego nie wiadomo. Pewnym jednak jest, że ekoschematy w nowym wymiarze budzą sporo emocji. I niejeden rolnik chciałby, by w życie w ogóle nie weszły. Dotyczy to zwłaszcza tych gospodarstw, które dotychczas bardzo chętnie korzystały z mnogiej ilości ekoschematów. Limit wynoszący 300 ha do łącznego ubiegania się o środki w ramach ekoschematów nie jest z pewnością im na rękę. Rekordziści, jak stwierdził wiceminister Adam Nowak, potrafili do jednego hektara w ramach dopłat bezpośrednich i płatności obszarowych otrzymać nawet kilkanaście tysięcy złotych. Teraz - po wprowadzeniu limitu - taka praktyka będzie utrudniona.
Przez proponowane zmiany zmniejszy się dochodowość gospodarstw
Pomysł ten skrytykowali obecni na komisji rolnicy. Wśród nich był Adam Stańczyk z województwa zachodniopomorskiego.
- Prowadzę gospodarstwo o wielkości 200 ha. Moim zdaniem te zmiany w ekoschematach to wywrócenie całego systemu. My, jako rolnicy, do każdej kampanii przygotowywaliśmy się już rok wcześniej. Część rolników zmieniła technologię produkcji, zakupiła sprzęt, który brała na kredyt z myślą, że spłaci je przy pomocy funduszy z ekoschematów. 300 ha na gospodarstwo to jest żaden limit. Już teraz nawet gospodarstwa 50-70 hektarowe nie skorzystają, bo rolnicy wchodzący w integrowaną produkcję, łącząc te wszystkie ekoschematy, nie będą mogli zrealizować swoich planów - tłumaczył Adam Stańczyk.
Wyjaśniał dalej, że wielu rolnikom ciężko będzie spiąć dochody.
- Każdy miał zaplanowaną produkcję. (…) Zmniejszy się dochodowość, bo ekoschematy były dodatkowym źródłem dochodu. A chociażby w integrowanej produkcji roślin 146 euro/ha ma pokryć różnicę w dochodzie z hektara. W żaden sposób to nie pokryje, bo po pierwsze kwalifikowany materiał siewny musi być zakupiony na tę powierzchnię, dodatkowo jeszcze analizy gleby, analizy na azot, ograniczenia liczby stosowanych środków ochrony roślin. Na samym starcie nie mamy szans. Jesteśmy po szkoleniach z integrowanej produkcji, ale teraz zastanawiamy się czy w ogóle jest sens wchodzić w ten ekoschemat - dodał Adam Stańczyk.
W podobnym tonie wypowiedziała się Aleksandra Zembrzuska, ekspert do spraw WPR w Grupie Copa Cogeca.
- Przede wszystkim chciałabym zapytać o to, kiedy i jakie badania przeprowadzono, jeżeli chodzi o zmiany w tych ekoschematach, które miałyby wpłynąć zwiększenie potencjalnej ilości rolników wnioskujących o ekoschematy? Z tego co tutaj państwo przedstawiają w tym projekcie, to i tak jest dramatycznie niski poziom beneficjentów, którzy o takie środki wnioskują – skomentowała Aleksandra Zembrzuska.
Limit 300 ha spowoduje, że wielu rolników wycofa się z ekoschematów?
Jej zdaniem wprowadzenie limitu 300 ha do ekschematów nie wpłynie na zwiększenie liczby zainteresowanych wnioskowaniem o to wsparcie.
- Przede wszystkim limit 300 ha na gospodarstwo - jest tutaj mowa o tym, że on ma zwiększyć liczbę odbiorców i zwiększyć powierzchnię rzeczywistą. Chciałabym się zapytać, w jaki sposób? Mamy problem z tym, żeby rolników zachęcić do tego, żeby w ogóle wchodzili w ekoschematy. Każda powierzchnia jest tak naprawdę na wagę złota, a to ona decyduje o tym, czy uda nam się uzyskać wskaźniki, które są zaplanowane w planu strategicznym. A ta zmiana nie zwiększy nam ilości rolników. Natomiast zmniejszy nam wszystkie wskaźniki i sprawi tylko tyle, że więcej rolników wycofa się z ekoschematów - stwierdziła ekspertka.
Integrowana produkcja roślinna - rolnicy już liczbą straty w związku ze zmniejszeniem stawek
Aleksandra Zembrzuska odniosła się także do zmian planowanych w integrowanej produkcji roślin.
- Czy mają państwo świadomość tego, że większość rolników już zadeklarowała chęć udziału w integrowanej produkcji na 2025 rok? Ludzie ponieśli już z tego tytułu koszty i gospodarstwo rolne w wysokości 10 ha integrowanej produkcji roślinnej na dzień dzisiejszy jest kilka tysięcy w plecy na tej zmianie stawek – dodała przedstawicielka sektora rolnego.
Rolnictwo węglowe i wymieszanie słomy z glebą – mniej pieniędzy
Ekspertka z Copa Cogeca zwróciła także uwagę na kłopoty, jakie spadły na sporą część producentów rolnych, którzy liczyli na większe pieniądze za realizację praktyki wymieszanie gleby ze słomą w ramach ekoschematu rolnictwo węglowe.
- Tę zmianę punktów trzeba było przewidzieć trochę wcześniej, bo już rolnicy zabrali się za planowanie tych ekoschematów. Nie podpisali umów na kontraktację słomy, bo liczyli na to, że przeoranie słomy przyniesie im większy zysk – dodała.
Z dopłat do materiału siewnego skorzysta mniej niż dotychczas
Wprowadzenie nowego ekoschematu: stosowanie materiału siewnego kategorii elitarny i kwalifikowany jest opinii Zembrzuskiej złym pomysłem.
- Z punktu widzenia praktyka, który rozpatruje wnioski o dopłaty do materiału siewnego od 17 lat, jest to po prostu strzał w kolano. Wnioski o materiał siewny cały czas składają ci sami rolnicy, wprowadzając te zmiany, do tego jeszcze korelując ten materiał siewny z integrowaną produkcją oraz biologiczną produkcją, do tego dodając limit 25% powierzchni gospodarstwa, sprawi, że spośród rolników, którzy dotychczas składali wnioski o materiał siewny, uprawnionych do składania tego wniosku w tym roku będzie tylko 1/3. Ekoschematy rozliczamy w danym roku kalendarzowym. A jak to zamierzają państwo wytłumaczyć teraz rolnikom, za jaki okres maja się rozliczyć. Czy to co zasieją, w danym roku kalendarzowym czy jednak będą się cofać do poprzednich lat? – mówiła podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.
Z kolei, Andrzej Pauperowicz ze Stowarzyszenia Warmińsko-Mazurskich Producentów Rolnych apelował do rządzących o to, by całkowicie wycofać się z planu wprowadzenia nowego ekoschematu.
- Szanujące się gospodarstwa wymieniają materiał siewny. Teraz wrzucenie tych dopłat do ekoschematów, bez tej puli zawsze przyznawanej na materiał siewny, będzie krzywdzące – zaznaczył rolnik.
Zamiast limitu w hektarach - ograniczenie w euro?
Producent rolny odniósł się także do zapowiadanego limitu. Zaproponował, by zamiast tego, wprowadzić ograniczenie puli w ekoschematach na gospodarstwo do kwoty 100 000 euro.
- Mam takie wrażenie, że Komisja Europejska chce trochę polskie ministerstwo rolnictwa, agencję restrukturyzacji i rolników ukarać za to, że dwa lata temu ogrom pracy wszyscy włożyli w to, żeby 100% wykorzystać środków przyznanych na ekoschematy. Z tego co wiem, to Francja wykorzystała to w 65% i chyba to jest teraz taki odzew, że my przestawiliśmy swoje gospodarstwa, pracownicy agencji restrukturyzacji pracowali po godzinach, często w sobotę, rozpatrując te wnioski i wszystkie były super rozpatrzone, rolnicy dostali pieniążki i to były niemałe pieniążki w pierwszym roku. A teraz próbuje się nas ograniczyć. Wspomniał pan minister o tym, że powinna być ciągłość działań, a my taki ekoschemat jak przyoranie słomy, żeby to robić, kupiliśmy agregaty bezorkowe, bardzo drogie siewniki do strip till, a teraz nie będzie tej ciągłości w gospodarstwie. Druga rzecz - gospodarstwo rodzinne do 300 ha. Ograniczenie ekoschematów do 300 ha krzywdzi gospodarstwo już 101 ha. Na ten 1 ha już rolnik nie dostanie. Dostosowaliśmy 2 lata temu nasze gospodarstwa, wykonaliśmy bardzo precyzyjne plany nawozowe, oparte na analizach gleby, a teraz po prostu zaczynamy obrywać za to, że wszyscy włożyli w to ogrom pracy – powiedział Andrzej Pauperowicz ze Stowarzyszenia Warmińsko-Mazurskich Producentów Rolnych.
Ekoschemat ugorowanie gruntów rolnych - rolnicy będą zainteresowani
Rolnik dodał, iż nie rozumie, dlaczego KE tak bardzo promuje ugorowanie gruntów rolnych.
- Generalnie nie wiem, dlaczego Komisja Europejska upiera się przy tym ugorowaniu. Prowadzę gospodarstwo, szanuję te moje roślinki. Codziennie, jak jest sezon, parę kilometrów chodzę po tych polach, uprawiam bardzo dużo poplonów, hołduję w gospodarstwie tej bioróżnorodności. A jak widzę, że ktoś ugoruje pole, tam jest jedno wielkie cmentarzysko, tam jest wypłukanie składników pokarmowych, nie ma życia biologicznego. Wyrywając rośliny w moim poplonie, widzę piękne dżdżownice, które pracują na mnie i na plony tych roślin. Rolnicy pójdą na ekoschemat ugorowanie, ale w takiej sytuacji powodują, że w tej glebie nie ma żadnego życia. Może warto przerzucić te środki na uprawę poplonów, zachęcić rolników do tego. Ogranicza się dzięki temu zachwaszczenie i najważniejsze - ogranicza się wymywanie azotanów. Nie zanieczyszczajmy gleb - dodał rolnik.
Zmiany w VAT w 2025 roku – co czeka rolników?