Pomidory: niezłe zbiory w tym roku
Plony były niższe, ale zawartość ekstraktu wysoka - tak rolnicy oceniają tegoroczne uprawy pomidorów gruntowych. Za kilogram dostarczonych warzyw otrzymywali od 40 do 45 groszy.
Tegoroczne warunki pogodowe nie należały do sprzyjających uprawie pomidorów. Plantatorom dała się we znaki susza. Pomimo niezbyt korzystnej pogody wielu plantatorów plony uważa za zadowalające. Najlepsze uzyskali ci, którzy nawadniali plantacje. Problem w tym, że jest jeszcze ich niewielu.
- Ogólnie nie wyszło, to źle, bo wszystkie umowy, które mieliśmy nie tylko z zakładem w Kotlinem, ale także z innymi firmami, były wykonane w graniach od 70 do 80 procent. To wszystko zależało, gdzie plantacje były położone. Jak nawadniali uprawy, to mieli dobre plony, ale jak były na górce, piasku, to zbiory były kiepskie - ocenia Krzysztof Szyszka, prezes Zrzeszenia Producentów Owoców i Warzyw „Pomwitrus”.
Dodaje, że plantacje i plony były bardzo zróżnicowane. Rolnicy uważają za dobre zbiory, kiedy wydajność z hektara wynosi 50 ton. W tym roku były bardzo duże różnice w ilości uzyskanego plonu z hektara. - Jak rozmawiam z plantatorami, to było różnie od 20 poprzez 30 do 40 ton, ale byli też tacy, którzy mieli po 70 ton - mówi Szyszka.
Cena w skupie zależy od zawartości ekstraktu w pomidorze - im go więcej według skali Brixa, która określa procentową zawartość cukru w roztworze, tym wyższa cena. Zdaniem prezesa zrzeszenia większość plantatorów otrzymała najwyższą stawkę za kilogram dostarczonego surowca, ponieważ ze względu na słoneczną pogodę ekstrakt był wysoki. Średnio dostawali od 40 do 45 groszy. Plantatorzy podkreślają, że cenę gwarantuje zawarta umowa i jest uzależniona od zawartości ekstraktu, a nie ilości dostarczonego surowca, tak jest ma to miejsce w przypadku produkcji mleka. Przełożenie na opłacalność produkcji ma dość wysoka dopłata płatność do pomidorów w tegorocznej kampanii - 4.298,89 zł/ha. - Początkowo dopłata z ARiMR miała wynieść około 1.600 zł, wyszło więcej. Prawdopodobnie nie wszyscy rejestrowali umowy. (patrz ramka) Niektórzy mają nieoficjalne dzierżawy i nie kwalifikowali się do dopłat. Ta pula środków została podzielona na tych, którzy mieli zgłoszone umowy. Na pewno na drugi rok to się zmieni, bo każdy dopełni formalności, aby mógł skorzystać z płatności. - uważa jeden z rolników z gminy Kotlin.
Czy uprawa pomidora opłaca się? - Jeżeli plantatorzy nie rezygnują, to chyba im się kalkuluje. Tak szczerze, to też nie ma czym zastąpić tej produkcji. Za trzodę chlewną płacą w graniach 4 zł. Zboże czy kukurydza nie są w rewelacyjnej cenie. Gdyby była jakaś alternatywa, to wielu rolników zrezygnowałby z uprawy pomidora - uważa Krzysztof Szyszka. Aktualnie „Pomwitrus” zrzesza 125 plantatorów z powiatów jarocińskiego, pleszewskiego i kilku z krotoszyńskiego. Szef zrzeszenia przyznaje, że kilka lat temu było ich więcej, ale areał uprawy został zwiększony do 350 hektarów. Z pól zebrano 16 tys. ton pomidora, w tym do Zakładu Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Kotlinie trafiło 10.200 ton.
Plantatorzy przyznają, że brakuje chętnych do pracy przy zbiorze pomidora. - Co z tego, że można zasadzić 10 hektarów, jak połowa pozostanie na polu, bo nie będzie ludzi do zbioru - zastanawia się Szyszka. Dodaje, że rolnicy powoli przekonują się do zbioru mechanicznego. Zrzeszenie uczula plantatorów, aby sadzili odmiany twarde, nadające się pod kombajnowy zbiór. - Nie było różnicy pomiędzy pomidorami zrywanymi ręcznie a zbieranymi mechanicznie. Grupa ma jeden kombajn. Do ubiegłego roku nie miał co robić, bo wszyscy tak sceptycznie patrzyli na jego wykorzystanie. Zbierało dwóch trzech plantatorów. W tym roku nie mógł się już wyrobić. Plantatorzy widzą, że ma to sens - opowiada prezes „Pomwitrusa”. - Zbierałem kombajnem i 30 ton zebrałem w ciągu 4 godzin. Ludźmi musiałbym to zrywać 3 dni. Zbiór mechaniczny trzeba logistycznie zorganizować. Zabezpieczyć przyczepy i skoordynować to z odbiorem w zakładzie. Pomidor nie może stać na przyczepach - podkreśla Krzysztof Szyszka. Z jego kalkulacji wynika, że kombajnowy zbiór jest bardziej ekonomiczny i kosztuje 7 groszy od kilograma, a ręczny jest o 2 grosze droższy. Jeżeli grupy producenckie będą mogły pozyskać dofinansowanie do na zakup maszyn, to prawdopodobnie kotlińska nabędzie jeszcze jeden kombajn. - Sami nie jesteśmy w stanie go kupić, bo nowy kosztuje około 1 mln zł. To jest dość duży wydatek, na którego nie stać pojedynczego plantatora - ocenia Szyszka.
Płatność jest przyznawana rolnikowi, jeżeli:
- zawarł umowę na uprawę pomidorów, w której rolnik zobowiązuje się do wytworzenia i dostarczenia podmiotowi, którego przedmiot działalności obejmuje przetwarzanie owoców i warzyw, określonej ilości pomidorów z określonej powierzchni gruntów, a podmiot ten zobowiązuje się te pomidory odebrać w umówionym terminie, zapłacić za nie umówioną cenę i je przetworzyć,
lub:
- zawarł umowę z grupą producentów rolnych, której jest członkiem,
- w umowie rolnik zobowiązuje się do wytworzenia i dostarczenia grupie, organizacji lub zrzeszeniu określonej ilości pomidorów z określonej powierzchni gruntów, a grupa, organizacja lub zrzeszenie zobowiązują się te pomidory odebrać w umówionym terminie, zapłacić za nie umówioną cenę i przeznaczyć te pomidory do przetworzenia.
- płatność przysługuje do powierzchni uprawy pomidorów, lecz nie większej niż powierzchnia gruntów określona w umowie. Umowa jest obowiązkowym załącznikiem do wniosku o przyznanie tej płatności. Minimalna powierzchnia działki rolnej wynosi 0,1 ha.