O małopolskich krzyżykach na polu, które zapewnić mają ochronę plonów
Dla miastowych Wielki Piątek to najczęściej dzień przygotowań do Świąt Wielkiej Nocy, bywa że i wielkopostnej zadumy. Na małopolskiej wsi jest jednak wciąż jeszcze związany z wieloma gospodarskimi praktykami, mimo malejących areałów i nielicznych już przypadków posiadania żywego inwentarza. Przekonuję się o tym raz po raz, od kiedy parę lat temu opuściłam Kraków, by zamieszkać w Lipniku, w gimie Wiśniowa, w powiecie myślenickim.
Korzystam często z tutejszej biblioteki, która, choć rozmiary ma niewielkie, to cieszy się sporym zainteresowaniem mieszkańców, a przesympatyczna i kompetentna pani bibliotekarka zdecydowanie przyczynia się do wzrostu czytelniczego popytu. Proszę wyobrazić sobie moje zdumienie, gdy właśnie tutaj oprócz wypożyczonych książek, w ubiegłorocznym Wielkim Tygodniu otrzymałam ... malutki, udekorowany papierowymi kwiatami, krzyżyk. W ten właśnie sposób dowiedziałam się o przepięknym, tutejszym zwyczaju.
Krzyżyki z palm wielkanocnych
Takie właśnie krzyżyki przygotowuje się wieczorem w Wielki Czwartek. Używa się do tego wierzbowych witek, kwiatów i wstążek, które służyły wcześniej do zrobienia palm wielkanocnych. Wielkopiątkowym rankiem trzeba następnie udać się na swoje pola, by zatknąć krzyżyki. Lipniccy gospodarze wierzą, że pomaga to zapewnić urodzaj i ochronę przed gradobiciem, szkodnikami oraz wszelkimi, innymi nieszczęściami.
- Trzeba pamiętać o tym, żeby przed Niedzielą Palmową przygotować odpowiednie gałązki wierzby – opowiada pani Aldona, 80-letnia mieszkanka Lipnika . - W Wielki Czwartek po liturgii przychodzimy zwykle do domu, siadamy do stołu i robimy te krzyżyki. Najpierw obiera się gałązki z kotek, następnie dzieli się je na mniejsze kawałki i robi się z nich krzyże poprzez wycięcie i włożenie w to miejsce kolejnej gałązki.
Krzyże umieszczane są zresztą nie tylko w polu, ale także w domach oraz zagrodach, by i tu ludzi, zwierzęta gospodarskie i resztę dobytku zabezpieczyć przed klęską ognia, powodzi czy gradu.
Krzyżyki zamiast Zielonego Ładu
- Nie wyobrażam sobie Wielkiego Piątku bez pójścia w pole z tymi naszymi krzyżykami. Tak zawsze było. Ja chodziłam z babcią, mamą, jak i one kiedyś ze swoimi rodzinami. Teraz zabieramy z mężem nasze dzieci. Trzeba dbać o tradycję. To jednak nie tylko pusty zwyczaj, my naprawdę wierzymy, że to może chronić pola i plony od różnych klęsk, których przecież nie brakuje. Jak nie grad, to susza albo nawałnice czy przymrozki - mówi Maria Murzyn z rodziny, w której tradycję kultywuje się od pokoleń. – Kiedyś na każdym polu stawiało się cztery krzyżyki, w każdym rogu. Teraz często wtyka się tylko jeden, ale bez względu na ilość, to te krzyżyki są po to, by chronić rolników, gospodarzy i wszelkich ludzi od nieszczęść. Mają też zapewnić urodzajne plony.
W Lipniku, gdzie rolników już coraz mniej, zwyczaj jednak wciąż jest na tyle żywy i piękny w swej choćby wizualnej oprawie, że nawet mieszkańcy zupełnie z rolnictwem nie mający nic wspólnego, zatykają krzyżyki w przydomowych ogródkach. Mało tego, robią to również nawet ci tzw. miastowi przyjezdni.
- Dziś próbuje się wprowadzać jakieś zielone porządki, a kiedyś wystarczył zdrowy rozsądek, przywiązanie i miłość do ziemi, a jak dodało się do tego wiarę w Boga i trochę pięknych, utrwalanych przez pokolenia zwyczajów, to nie trzeba było żadnych ładów uchwalać – z żalem mówi jeden z tutejszych, starszych rolników, Józef Murzyn.
Niegdyś faktycznie ludzka egzystencja, w zdecydowanie większym niż dzisiaj stopniu, zależała od pogody, więc wiara i zwyczaje musiały wystarczyć za ochronę przyszłych zbiorów. Teraz technika gna naprzód, oferując szereg innych możliwości, ale wobec niektórych aspektów natury człowiek nadal pozostaje bezkarny.
Zachęcam serdecznie do odwiedzenia naszej pięknej Małopolski, a gdy zdarzy się to wiosną, rozejrzyjcie się proszę po marcowo-kwietniowych polach. Sami przekonacie się, że zwyczaj związany z krzyżykami wciąż jest tu praktykowany, a widok tych malutkich, nie kupnych, ale własnoręcznie zrobionych i udekorowanych symboli męki Pańskiej nie tylko cieszy oczy, ale wzbudza sentyment i wspomnienia dawnych czasów, z których coraz mniej zostaje.
Dziękujemy Pani Barbarze Barwacz-Mikule, która podzieliła się z nami tą wyjątkową tradycją związaną z Wielkim Piątkiem. Opowiedzcie nam o tradycjach wielkanocnych. Na wypowiedzi i zdjęcia czekamy pod postem na naszym Facebooku:
- Tagi:
- tradycje
- wielkanocne