Nowy ciągnik, a stare maszyny
Aby pozyskać środki unijne w ramach nowego PROW-u, trzeba wykorzystać je na inwestycje innowacyjne, ekologiczne i podnoszące konkurencyjność gospodarstwa.
Plantator, chcąc zwiększyć konkurencyjność własnego gospodarstwa, musi poprawić warunki ekonomiczne, zmniejszyć koszty oraz zwiększyć przychody. Jedną z możliwości jest zakup maszyn rolniczych przystosowanych do aktualnych trendów uprawy roślin.
Ciągniki rolnicze w przepisach
W Ustawie z dnia 20 czerwca 1997 roku Prawo o ruchu drogowym znajduje się zestawienie pojazdów, wśród których jest ciągnik rolniczy zaliczany do kategorii T. Dalej w Ustawie określono typy od T1 do T4, a wspólną ich cechą jest zapis ciągniki o maksymalnej prędkości konstrukcyjnej nieprzekraczającej 40 km/h. Od lat 80-tych do dnia wejścia Polski do Unii podstawowym ciągnikiem w gospodarstwie był Ursus C-360 oraz modele innego typu: C-330, C-385 czy 912. Czym różnią się te pojazdy od produkowanych aktualnie? Jedną z podstawowych zmian jest maksymalna prędkość, która wynosiła 25 km/h dla pojazdu wolnobieżnego, jakim był ciągnik Ursus. Aktualnie zwiększono prędkość do 40 km/h, wspomniane jest to w powyższym akapicie. Kolejną zauważoną zmianą jest napędzana I oś, która wspomaga poruszanie się przy pracach polowych.
Transport po drogach publicznych
Zwiększenie prędkości maksymalnej ciągnika pozwala na wykorzystanie go w transporcie do przewozu wyprodukowanych towarów. Operatorzy poruszają się nowymi ciągnikami kupionymi dzięki programowi modernizacji, ciągnąc stare i „wiecznie sprawne” IFY HL 8011 czy Autosany typu d35, d55, których prędkość konstrukcyjna jest znacznie niższa niż 40km/h. Należy zastanowić się, jak przy maksymalnej szybkości ciągnika zachowują się przyczepy na zakrętach. Czy układ jezdny przyczep wytrzyma gwałtowne hamowanie ciągnika wyposażonego w nowoczesne hamulce? Przeglądając strony internetowe, natrafić można na filmiki ilustrujące wypadki, gdzie wskutek zbyt wysokiej prędkości na zakrętach przyczepy wywróciły się wraz z załadunkiem. Kolejnym przykładem niedostosowania się do warunków bezpiecznego poruszania się takim zestawem jest przemieszczanie się przyczepy między dwoma pasami ruchu. Przyczyną tego mogą być luzy na obrotnicy spowodowane długą i intensywną eksploatacją. Wynikiem tego jest poruszanie przyczepy po własnym torze zagrażające innym uczestnikom ruchu.
Omawiane wyżej zagadnienie transportu dotyczy tylko jednej z funkcji ciągnika. Jego głównym zadaniem są prace polowe. To tutaj występuje najdotkliwsze niedofinansowanie parku maszynowego. Trzy- czy czteroskibowe pługi nieobrotowe, siewniki poznaniak starego typu czy polskie 3,5-tonowe rozrzutniki obornika to tylko niektóre z maszyn, które można nadal zobaczyć na polu. Operator pojazdu, współpracując z tego typu maszynami musi zachować dużą ostrożność w trakcie pracy. Prędkość orki ciągnikami typu C-360 czy 912 wahała się w granicach 6-9 km/h, a aktualnie widać tendencję wzrostową prędkości, o czym świadczą komentarze rolników na forach, którzy informują, że orzą z szybkością 12 km/h.
W jaki sposób tak wysoka prędkość orki wpływa na warstwę wierzchnią gleby oraz jak zużywają się elementy pługa przy takiej jeździe? Stare lekkie pługi mają mniejsze korpusy płużne, które pozwalają na szybszą jazdę, ale wpływa to na niszczenie struktury gleby i gwałtowniejsze zużywanie się lemieszy wraz z dziobami. Dobierając moc ciągnika do pługa, opieramy się założeniu, że moc na jeden korpus płużny winna wynosić 30 KM. W przypadku, gdy gospodarz nie zakupił nowego pługa, tylko orze starym, zapotrzebowanie mocy jest przekroczone w dużym stopniu. Jazda ciągnikiem oscyluje przy prędkościach przekraczających założone normy, a orka wykonywana jest na pełną skibę przy suchej i twardej ziemi. Operator często zapomina o tym, że maszyna narażona jest na duże przeciążenia, które przenoszone są przez korpus płużny oraz ramę. Mogą one doprowadzić do pękania wyżej wspomnianych elementów, a nawet do złamania całej maszyny. Oczywiście nie wszyscy operatorzy używają nieobrotowych pługów w pracy polowej. W okresie jesiennym spora część gospodarstw korzysta z obrotowych urządzeń wyposażonych w dodatkowe zabezpieczenia (np. sprężynowe), pozwalające uniknąć awarii.
Należy przestrzec rolników przed kupowaniem maszyny przystosowanej do ciągników większej mocy niż te, które posiadamy w taborze. Korzystając pierwszy raz ze środków unijnych rolnik otrzymuje pozytywną decyzję na zakup pługa czy agregatu, a składając wniosek na kolejny „program”, przygotowuje się on na wymianę ciągnika na bardziej wydajny model (dostosowa ny do zakupionych maszyn). Może jednak nastąpić sytuacja, że nie otrzyma on decyzji pozytywnej.
Co w tym wypadku zrobić? Niektórzy gospodarze decydują się na pracę tym urządzeniem: „jakoś to będzie”. Nic bardziej mylnego. Znane są przypadki pęknięcia ramy traktora. Przypadek taki opisuję poniżej. Podczas zawracania ciągnikiem z podniesionym osprzętem na nierównym terenie, szybka zmiana kierunku spowodowała podniesienie przedniej osi ciągnika. Niedoświadczony operator wcisnął pedał sprzęgła, powodując szybkie wyhamowanie ciągnika i gwałtowne opadnięcie przodu pojazdu. W momencie uderzenia przekroczono wytrzymałość ramy na zginanie i nastąpiło pęknięcie, a oprócz huku, na desce rozdzielczej pokazała się tzw. „choinka” i ciągnik zgasł.
Pielęgnacja gleby
Próchnica glebowa tworzona jest m.in. poprzez rozwożenie obornika w formie suchej albo mokrej, a różnica polega na zawartości gnojowicy. Przy załadunku mokrego obornika na platformę jego objętość jest taka sama jak suchego, natomiast zmienia się jego masa. Dla nowego ciągnika o większej mocy nie ma to znaczenia, dlatego często może dochodzić do ponadgabarytowego załadunku rozrzutnika. Taka ilość obornika, w dodatku mokrego, na pewno doprowadzi do przekroczenia dmc rozrzutnika, wpływając na zwiększenie oporów pracy elementów przenośnika lub adaptera. Podczas ciągłego użytkowania maszyny w taki sposób możemy doprowadzić do zerwania sprzęgła na wale obrotowym odpowiedzialnym za przenoszenie napędu na rozrzutnik. W najgorszym przypadku doprowadzić to może do pęknięcia wałka w reduktorze lub zerwania łańcuchów przenośnika w momencie pełnego załadunku platformy.
Stary, sprawdzony opryskiwacz
Rolnik w parku maszynowym posiada opryskiwacz o rozstawie kół 1.500 mm, który spięty jest z ciągnikiem Massey Ferguson 255 o takim samym rozstawie. Ścieżki kół na polu pokrywają się przez wszystkie osie, zmniejszając niszczenie powierzchni uprawy. W momencie zakupu nowego ciągnika, jakim jest na przykład Fendt 309 o rozstawie tylnych kół 1.660 mm, w połączeniu ze starym opryskiwaczem zwiększa szerokość ścieżek. Niedopasowanie rozstawów zmienia diametralnie szerokość ugniatania i zmniejsza powierzchnie uprawy. Odnawianie taboru rolniczego wiąże się z konsekwencjami i dodatkowymi kosztami. W nowych maszynach nastąpiły pewne zmiany technologiczne, z którymi należy sobie poradzić.
Najprostszym sposobem jest zakup nowych maszyn. Inną możliwością są częste zmiany rozstawu kół dla każdej z prac polowych lub pozostawienie jednej standardowej szerokości, co wiąże się z szerszymi ścieżkami lub ugniataniem plonu.
Przeanalizujmy konsekwencje zakupu ciągnika wraz z opryskiwaczem, gdzie zmienia się technologia oprysku. Szerokość pracy starej maszyny wynosiła 18 m, natomiast przy nowej 24 m. Rolnik chce korzystać z tych samych ścieżek technologicznych podczas rozsiewania nawozu. W trakcie zawracania operator zwraca uwagę, że nawóz nie jest dorzucany na odległość 12 m od osi ciągnika. Dlaczego? Otóż szerokość robocza rozsiewacza to 18 m (9 m w każdą stronę).
Czy gospodarz powinien kupić nowy rozsiewacz? Otóż niekoniecznie. Producenci maszyn wyszli naprzeciw wymaganiom klientów i w sprzedaży dostępne są łopatki różnych długości montowane przy odpowiednim kącie na tarczach rozrzucających. Wprowadzona zmiana pozwala tanim kosztem przygotować maszynę do zmiany szerokości technologicznej uprawy. Opryskiwacz i rozsiewacz nie są jedynymi maszynami używanymi do uprawy roli, kolejną maszyną jest siewnik. Przy zakupie opryskiwacza z dłuższą belką należy liczyć się z szerszym rozstawem kół w celu zwiększenia stateczności maszyny. W momencie zmiany kierunku jazdy lub nierówności na polu belka kołysze się, zmieniając środek ciężkości opryskiwacza. Aby zwiększyć bezpieczeństwo jazdy, poszerzono więc rozstaw kół.
Rolnik którego główną działalnością jest uprawa warzyw, aby je zasiać, potrzebuje wyżej wspomnianego siewnika w standardowej szerokości 1.500 mm (5 rzędów). Również w tym zabiegu uprawowym rolnik musi zdecydować się na zmiany spowodowane rozstawem opryskiwacza, który oscyluje w wymiarze ok. 1.800 mm. Prostym zabiegiem jest dołożenie jednej sekcji na siewniku, wpasowując się w rozstaw. Zaletami w tym przypadku są: małe koszty, brak ugniatania pierwszego lub ostatniego rzędu siewu oraz zmniejszenie ilości przejazdów. Wadą są niekończące się koszty zmian konstrukcyjnych każdej z maszyn potrzebnych do uprawy.
Dla wytrwałych, którzy wprowadzą wyżej opisane zmiany, kolejną maszyną do przeanalizowania jest kopaczka do zbioru, którą, niestety, ale należy wymienić, bo żadnej zmiany nie jesteście w stanie tutaj zrobić! Bądźmy konsekwentni w naszych zmianach, a na pewno początkowe nakłady szybko się zwrócą, ponieważ zmniejszą się koszty pracy takie jak wynagrodzenie pracownika oraz koszty paliw i smarów, które mają duży udział w całym zestawieniu nakładów.
Paliwo
Ostatnim i bardzo ważnym zagadnieniem związanym z pracą nowego ciągnika ze starymi maszynami jest jego nieefektywne wykorzystanie. Przejawia się ono rezerwą niewykorzystanych koni mechanicznych w pracach polowych. Są to w pewnym sensie ukryte koszty dla gospodarzy, ale prędzej czy później zostaną one dostrzeżone. Zużycie paliwa pozostaje na wysokim poziomie, mimo pracy z małogabarytowi maszynami. Ciągnik swoje zjeść musi, dlatego zróbmy sobie przysługę i przemyślmy dokładnie zakup. Skorzystajmy z pomocy, którą oferuje nam Internet. Na forach, w katalogach, broszurach informacyjnych czy artykułach mnóstwo jest danych pomocnych przy wyborze optymalnych wielkości taboru rolniczego do prac polowych.
- Tagi:
- opryskiwacz
- ciągnik
- rozrzutnik
- paliwo
- PROW