Postrzelił z wiatrówki psy sąsiada, bo atakowały jego kury
Twierdził, że psy sąsiada atakują jego kury, ale zamiast porozmawiać z ich właścicielem, zdecydował się na bardziej radykalne rozwiązanie - wyjął wiatrówkę.
W ubiegłym tygodniu policjanci z posterunku w Iłowie (Mazowsze) zostali powiadomieni o postrzeleniu dwóch psów.
- Z ustaleń wynikało, że mały pies należący do zgłaszającego wyszedł z posesji, a po jakimś czasie wrócił do domu obolały i zakrwawiony. Właściciele znaleźli ranę na jego ciele i zawieźli do weterynarza, który opatrzył czworonoga i stwierdził, że zranienie powstało w wyniku postrzelenia z wiatrówki - relacjonuje Komenda Główna Policji w Warszawie.
To nie koniec.
- Dwa dni później zgłaszający wyszedł na swoje pole w towarzystwie drugiego psa. Mężczyzna zajął się pracą. Po chwili zauważył, że skomlący czworonóg biegnie w jego stronę, a na jego sierści jest widoczna krew. Właściciel obejrzał psa i znalazł ranę postrzałową. Ponownie pojechał do weterynarza, który potwierdził jego podejrzenia - opisuje KGP w Warszawie.
Mundurowi ustalili, że sprawcą jest mieszkaniec gminy Iłów. Pojechali do jego domu. 64-latek nie przyznał się do strzelania i zaprzeczył, że ma w domu broń. Zmienił jednak zdanie, gdy zobaczył, że funkcjonariusze przystępują do przeszukania. Wydał policjantom wiatrówkę i wyjaśnił, że nie chciał zranić zwierząt, ale jedynie odstraszyć, bo psy atakowały jego kury.
64-latek został przewieziony do Posterunku Policji w Iłowie. Tam usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami. Przyznał się do winy. Zgodnie z przepisami karnymi ustawy o ochronie zwierząt, przestępstwo zagrożone jest karą nawet do 3 lat pozbawienia wolności.
Czytaj także: