Młody rolnik znalazł świetny sposób na problemy z suszą!
Dzisiaj w tej miejscowości nie brakuje wody dla upraw, co było dużym problemem jeszcze kilka lat temu. Teraz rowy wypełnione wodą są codziennym widokiem. Co zrobił Patryk Kokociński?
Walczy z suszą budując zastawki w rowach melioracyjnych
Od pewnego czasu wielkopolscy rolnicy co roku zmagają się z problemem suszy, która coraz bardziej utrudnia pracę na polach. Jeszcze kilka lat temu taki sam kłopot miał Patryk Kokociński, młody rolnik ze wsi Snowidowo w Wielkopolsce. Jednak dzięki budowie zastawek w rowach melioracyjnych był w stanie znacząco podnieść poziom wód. Chociaż początkowo mieszkańcy wsi podchodzili sceptycznie do jego działań, to szybko przekonali się, że przynoszą one pozytywne efekty.
– Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że pod względem retencji wód opadowych Polska jest w ogonie Europy. Jesteśmy w stanie przechwycić zaledwie kilka procent opadów, które u nas występują – mówi Patryk Kokociński, rolnik ze Snowidowa.
I dodaje: – Mimo, że występują deszcze, ich sumy od lat systematycznie spadają. Coraz częściej mamy też do czynienia z krótkotrwałymi opadami nawalnymi. Woda błyskawicznie trafia do sieci rowów melioracyjnych, a stamtąd już tylko prostą drogą do Bałtyku. Rolnicy nic z niej nie mają, bo nie potrafią jej zatrzymać. Z kolei dzięki retencji korytowej jesteśmy w stanie zwiększyć ilość wody dostępnej dla roślin uprawnych, których system korzeniowy, nie licząc kilku wyjątków, jest dość płytki i nie pozwala na głębokie penetrowanie gleby.
Rowy pełne wody. Pomogły zastawki
Dzisiaj w Snowidowie nie brakuje wody dla upraw, co było dużym problemem jeszcze kilka lat temu. Teraz rowy wypełnione wodą są codziennym widokiem. To zasługa Patryka Kokocińskiego, który wraz z rodziną prowadzi 100-hektarowe gospodarstwo wyspecjalizowane w produkcji mleka. Ponadto, Patryk współpracuje także z Wielkopolskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.
– Chyba każdy rolnik wie, jak wygląda uprawa jakiejkolwiek rośliny w sytuacjach, gdy jest woda i kiedy jej brakuje. U nas przez lata narastał deficyt wodny, którego kulminacją były susze w latach 2018-2019. Natomiast, kiedy stworzyliśmy zastawki, to przybywało jej nawet po kilka centymetrów dziennie. Efekty zobaczyliśmy już w pierwszym sezonie – opowiada Patryk Kokociński.
Jednocześnie dodaje, że różnicę najlepiej było widać w uprawie jęczmienia ozimego. – Ta sama roślina uprawiana była na różnych działkach. Na działce objętej oddziaływaniem zastawki plon wyniósł ponad 8 ton z hektara. Z kolei na działkach, gdzie nie było retencji, to były plony rzędu 5-5,5 tony. To już nie kwestia dodatkowego zysku, ale po prostu opłacalności produkcji – opowiada.
I dodaje: – Wykonanie jest bardzo proste, a efekty są natychmiastowe. Jeśli mamy zgromadzone materiały to sama budowa jest szybka, może zająć dwie godziny. Najwięcej czasu zajmuje jednak przyjeżdżanie i doglądanie tych zastawek. Decydując się na ich budowę, trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność i kontrolować, co się z nimi dzieje.
Dlatego też Patryk przeprowadza regularne kontrole i w razie potrzeby reguluje poziom wody, odblokowując niewielkie kanały przepływowe, które są wbudowane w każdą zastawkę. Łącznie, do tej pory powstało kilkanaście metalowych i ziemnych konstrukcji.
– Zastawki ziemne są zrobione z gałęzi i ziemi, dzięki czemu w praktyce zaczynają żyć swoim życiem. Szybko pokrywają się roślinnością, zaczynają korzystać z nich zwierzęta, znakomicie wtapiają się w krajobraz. Kiedyś po deszczu w jednej z konstrukcji pojawił się przeciek. Trzy dni zbierałem się do jej naprawy, a kiedy przyszedłem na miejsce, okazało się, że zrobiły to za mnie bobry – wspomina z uśmiechem Patryk Kokociński.
Czytaj także: "Zamiast walczyć z terenem, wsłuchać się w niego i wpatrzeć". Arboretum Trojanów
Magazyny wody i ochrona przed wiatrem
Budowa zastawek to niejedyny skuteczny sposób gromadzenia wód opadowych. Równie istotną rolę odgrywają śródpolne oczka wodne.
– Rozmaite stawy, zbiorniki, rowy czy zagłębienia terenu są naturalnym magazynem wody. Biorąc pod uwagę warunki zachodniej Wielkopolski, gdzie przez większość sezonu mamy deficyt opadów, to oczka wodne działają na zasadzie gąbki. Ta woda pojawia się w nich w okresie wzmożonych opadów, zaś w czasie suszy powoli jest „oddawana” otaczającym uprawom - mówi Patryk Kokociński.
Dlatego też Patryk Kokociński zachęca do tworzenia śródpolnych zbiorników i apeluje, by nie zasypywać już istniejących.
– W ten sposób sami sobie szkodzimy. W pobliżu oczek wodnych zawsze będą wyższe plony, bo jest większa dostępność wody – mówi Patryk Kokociński.
Oprócz budowy zastawek oraz dbania o oczka wodne, Patryk już kilka lat temu zaczął sadzić drzewa na obrzeżach pół oraz poboczach dróg.
– Kiedy mówi się ludziom o sadzeniu drzew, pierwsze, co przychodzi im do głowy to, że drzewa wyciągają wodę. Pogląd o negatywnym wpływie drzew na uprawy ma swój początek w sadzeniu alei topolowych przy drogach. Topole to drzewa o rozległym i płytkim systemie korzeniowym, silnie konkurującym o wodę z uprawami. Dziś bogatsi o tę wiedzę, wykorzystujemy gatunki o głębokim systemie korzeniowym. Lipy czy klony, nie dość, że pobierają wodę spoza zasięgu roślin uprawnych, to są również doskonałym pożytkiem dla zapylaczy – wyjaśnia Patryk Kokociński.
I dodaje: – Ludzie nie bez powodu w przeszłości obsadzali uprawy drzewami, bo one mają mnóstwo funkcji, które przyczyniają się do zwiększenia plonów. Dajmy na to. ochrona przed wiatrem. Wczesną wiosną największym problemem jest erozja wietrzna. Przez to, że gleba jest odkryta i nagrzana wiosennym słońcem, silne wiatry powodują, że najżyźniejsze jej warstwy są wywiewane, uszkadzając lub przysypując często młode rośliny. Tak naprawdę tracimy plon. Tymczasem zadrzewienia są w stanie zredukowań siłę wiatru w pasie nawet do 500 metrów.
Wrócił, by zadbać o lokalny krajobraz
Snowidowo to niewielka wieś położona w powiecie grodziskim. Trudno napisać, by na pierwszy rzut oka wyróżniała się czymś szczególnym. Ale to właśnie tam znajduje się rodzinne gospodarstwo Kokocińskich. I to stamtąd pochodzi Patryk. Po ukończeniu szkoły rozpoczął studia w Poznaniu na Wydziale Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, a potem wrócił do rodzinnego Snowidowa, gdzie zaangażował się w prace przy gospodarstwie.
Pierwsze drzewa w Snowidowie zostały przez niego zasadzone już kilka lat temu.
– Pierwsze wierzby zasadziłem jeszcze z przyjaciółmi z UAM chyba 8 lat temu. Wtedy patrzono na nas trochę jak na wariatów, na zasadzie „po co to robić, jak nic z tego nie będzie”. A my wierzyliśmy, że to ma sens i zrobimy coś dobrego dla rolnictwa i krajobrazu. Do tej pory zasadzonych zostało około 700 sadzonek drzew czy krzewów – mówi Patryk Kokociński.
O ile w przypadku sadzenia drzew pierwszym bodźcem do działania była chęć zmiany krajobrazu, o tyle zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w przypadku budowy zastawek w rowach melioracyjnych.
– Zmusiła nas do tego susza w 2018 roku. Musieliśmy sobie zadać wtedy pytanie, jak przetrwać i co robić. Plony kukurydzy spadły nam nawet o 70 procent, a przy produkcji mleka, którą prowadzimy, to była dla nas kwestia „być albo nie być”. Mieliśmy dwie opcje. Albo zacząć retencję wody opadowej, albo kopać studnie głębinową. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że kopanie studni głębinowej to podcinanie gałęzi, na której siedzimy. Woda głębinowa nie odnawia się szybko i jeśli będziemy ją używać do nawadniania roślin uprawnych, to skąd będziemy brali wodę do wodociągów? Dlatego postawiliśmy na retencję wód opadowych w rowach melioracyjnych – wspomina Patryk Kokociński.
I dodaje: – Retencja wody nas uratowała. Odkąd zastawki zaczęły działać na 100 procent, nie mamy już problemu z wodą i jest ona dostępna dla upraw przez większość sezonu wegetacyjnego.
Patryk nie ukrywa również, że bardzo pomógł mu fakt, że sam wychował się w Snowidowie i stąd pochodzi.
– Gdyby coś takiego próbował zrobić ktoś obcy, to nie wiem, czy by się udało. Dzięki temu, że jestem stąd, ludzie nie mieli poczucia zagrożenia, że coś kombinuję lub działam na ich szkodę – wyjaśnia.
A jednocześnie dodaje: – Mam wrażenie, że dziś w krajobrazie rolniczym nie lubimy miejsc, które muszą być specjalnie traktowane. Chcemy, by wszystko było łatwe i proste, by jak najszybciej obsłużyć jak największą powierzchnię pola. W tym pędzie do maksymalizacji zysków i powierzchni zapomnieliśmy o miejscach, które działają na naszą korzyść. My, rolnicy, wszyscy mieszkańcy wsi, musimy zdawać sobie sprawę, że nasze uprawy nie są oderwane od środowiska naturalnego, ale są jego integralną częścią.
W 2021 roku Patryk Kokociński, za swoje działania, wygrał krajowy etap konkursu WWF na Rolnika Roku regionu Morza Bałtyckiego 2021. Jury uznało, że prowadzi swoje gospodarstwo w sposób najbardziej przyjazny środowisku morskiemu
Lokalne Partnerstwa ds. Wody
Mając na uwadze, jak dużym problemem jest susza, Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Poznaniu w 2021 roku zainaugurował Lokalne Partnerstwa ds. Wody w Wielkopolsce.
– Ma to być forum wymiany dotychczasowych doświadczeń związanych z zarządzaniem poziomem wody oraz podejmowania inicjatyw zmierzających do poprawy poziomu retencji, w tym, w przyszłości, także inicjatyw inwestycyjnych – tłumaczy Michał Sosiński, który ze strony WODR koordynuje proces tworzenia LPW w Wielkopolsce.
Celem LPW jest także podniesienie świadomości w zakresie racjonalnego gospodarowania wodą wśród mieszkańców. Podmioty chętne do współpracy w ramach LPW mogą zgłaszać się do Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.
Czytak także: Polska jednym z najuboższych w wodę krajów w Europie