Kolejny strajk rolników w Warszawie [VIDEO]
Rolnicy znów zjechali do stolicy, by protestować przeciwko trudnej sytuacji w wielu gałęziach polskiego rolnictwa.
Strajk zorganizowała oczywiście AGROunia na czele z jej liderem Michałem Kołdziejczakiem.
- Domagamy się przede wszystkim tego, żeby rząd wziął wreszcie odpowiedzialność za siebie. Co to znaczy? Powinien tym ludziom wypłacić należne pieniądze (tu Kołdziejczak wskazał na protestujących z nim rolników - przyp.red.). Oni sprzedają przecież dziś ziemniaki po 0,10-0,15 zł/kg. Natomiast w Warszawie sprzedawane są za 3,00 zł/kg. Niesamowite jest też to, że polscy rolnicy nie mają, gdzie sprzedawać mięsa - wieprzowiny, wołowiny, a mięso przywożone jest z Niemiec. Główny Lekarz Weterynarii natomiast mówi, że to jest normalne. Kpi sobie w ten sposób z rolników (...). Dziś chcemy też, żeby w polskich sklepach priorytetem była polska żywność - wyliczał lider AGROuni.
Rolnicy pod osłoną nocy dotarli do Warszawy. Na ul. Kasprzaka rankiem pojawiło się ok. 50 traktorów. Nie było to, jak podkreśla AGROunia, łatwe logistycznie do zorganizowania. Maszyny przewożono bowiem na lawetach.
- Tu są rolnicy mocno zdeterminowani. (...) wykazali się oni dużą odwagą, żeby tu być (...). Będziemy tu reprezentować stanowisko wszystkich rolników. Wiemy też, że rolnictwo ma duże oddziaływanie na całą gospodarkę. Po prostu będziemy robić wszystko, żeby przetrwać - zaznaczał Kołodziejczak.
Policja z dwóch stron zablokowała strajkujących. Funkcjonariusze legitymowali zgromadzonych. Informowali ich również o nielegalności zgromadzenia, m.in. ze wzgędu na obostrzenia związane z epidemią.
- Zamiast normalnie rozwiązywać nasze problemy. Zamiast postawić takie patrole, gdzie przywożona jest żywność z zagranicy, żeby wykazać, że nie jest ona taka dobra jak nasza, to okazuje się, że niedobrzy są rolnicy, bo oni wjechali do miejsca, gdzie wjechać nie powinni (...) - komentował lider AGROuni.
Zachęcał jedncześnie innych rolników i nie tylko, aby dołączyli do protestujących.
- Zapraszamy tu wszystkich, którzy mogą przyjechać, no chyba, że nadal podoba Wam się to, że dopłacacie do świni 100 zł, że ziemianki sprzedajecie za 0,15 zł/kg, a koszty naszej produkcji tak za chwilę poszybują do góry, że mleko za 1,60-1,70 zł/l nie będzie się opłacało - mówił Kołodziejczak.
Czytaj także: