Jutro w Polsce fala protestów rolniczych. Do akcji dołączają kolejni
Swoje niezadowolenie jutro, w samo południe wyrażą rolnicy w ponad 40 miejscowościach w Polsce. Będą blokować drogi krajowe i wojewódzkie. Wyjadą drogami, pojawią się na przejściach dla pieszych. Akcja w ciągu ostatnich kilku dni rozrosła się do sporych rozmiarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszyscy zadają sobie pytanie, czy rolnicy szykują zmasowaną akcję, podobną do tej, której byliśmy świadkami wiosną zeszłego roku?
Kto organizuje protest rolników 14 listopada?
Ogromne zaangażowanie w tym przedsięwzięciu po raz kolejny ma Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników. Są jeszcze Zachodniopomorska Izba Rolnicza, do której zgłaszają się rolnicy z kolejnych regionów Polski, by wpisywać lokalizację protestów na jednej mapie
Do akcji przyłączyły się także Kółka Rolnicze, NSZZ „Solidarność” RI oraz Związek Plantatorów Buraka Cukrowego.
- Wszyscy połączyliśmy siły, tak jak to było wcześniej. Mamy jeden cel, wszyscy jedziemy na jednym wózku. Myślę, że pora te siły połączyć. Sądzę, że tych organizacji dołączy do nas jeszcze więcej. To jest tylko kwestia czasu - mówi nam Jakub Buchajczyk z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników.
Gdzie i kiedy rozpocznie się protest?
Choć inicjatywa wyszła z woj. zachodniopomorskiego, obecnie już wiadomo, że rolnicy będą protestować także na Podkarpaciu, Kujawach, Warmii, w Wielkopolsce czy na Mazowszu.
Rolnicy planują pojawić się na drogach o godz. 12.00, a protest, zgodnie z przewidywaniami, ma potrwać kilka godzin.
Co istotne, rolnicy zapowiedzieli, że czwartek, 14 listopada to dopiero pierwszy dzień strajku. Protestować planują przez cały listopad. W tym czasie do akcji może przyłączyć się jeszcze więcej osób.
- Trudno jest mi dzisiaj oszacować, jaka może być ostateczna ilość ośrodków protestacyjnych. Może nie będzie tak spektakularna, gdy mieliśmy ich w kulminacyjnym momencie 650, ale myślę, że to jest kwestia czasu, gdy dołączać do nas będą kolejne regiony - wyjaśnia nam Jakub Buchajczyk z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników.
I dalej potwierdza, że OOPR zgłosił protesty na okres 30 dni.
- Te protesty będą zawieszane i wznawiane, po uprzednim ustaleniu komitetów protestacyjnych. Dziś nie wiemy, czy to będzie cyklicznie raz w tygodniu czy co dwa tygodnie czy może częściej. Będzie to zależało od reakcji na nasze działania ze strony rządu i ministerstwa, bo to praktycznie na tym nam najbardziej zależy - wyjaśnia Jakub Buchajczyk.
Rolnicy: niech resort rolnictwa weźmie się do roboty
Protestujący liczą na to, że zawita do nich jutro szef resortu rolnictwa Stefan Krajewski.
- Nie chcemy, by minister do nas przyjechał na pogaduszki, ale z konkretami. We wrześniu przekazaliśmy ministrowi rolnictwa 22 postulaty z szeroką analizą, opisem tego, co roboczo można byłoby zrobić. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy odpowiedzi w tej sprawie, więc będziemy chcieli “ścignąć” ministra, żeby troszeczkę się resort wziął do roboty, z uwagi na to, że nas czas nagli, bo nasza opłacalność z dnia na dzień cały czas maleje - komentuje Buchajczyk.
O co konkretnie walczą rolnicy?
Sen z powiek przede wszystkim spędza im widmo podpisania umowy z Mercosur.
- Nie mamy już żadnych nadziei, że coś w tym temacie się zmieni, dlatego oczekujemy od rządu jakiego wsparcia, które pozwoli nas przysposobić do tej umowy. Zostaliśmy w tym momencie rzuceni troszeczkę z motyką na księżyc. Tutaj rząd, niestety, albo niech wymyśli coś od siebie, albo niech zabiega o wsparcie z Unii Europejskiej - mówi Buchajczyk.
Rolnik zauważa, że wejście w życie tej umowy, w sytuacji, gdy za wschodnią ścianą mamy coraz silniejszego konkurenta, jakim jest Ukraina, może doprowadzić do ogromnych kłopotów w polskim sektorze rolnym.
W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Olejnik - również z OOPR.
- Rolnicy nie mogą w nieskończoność czekać na zmaterializowanie obietnic polityków, które w tym momencie okazują się być obietnicami bez pokrycia. Kilka tygodni temu kanclerz Niemiec Friedrich Merz oznajmił, że żadne z 27 państw członkowskich nie zgłosiło zastrzeżeń do umowy z krajami Mercosur i umowa ta wejdzie w życie przy aprobacie wszystkich państw członkowskich. Klauzule lustrzane, które miały chronić europejski rynek rolny, nie będą wprowadzone w życie. Hasła o budowaniu mniejszości blokującej są już pieśnią przeszłości. Dalsza liberalizacja umów handlowych z Ukrainą stała się faktem. Kontyngenty bezcłowe na wybrane ukraińskie produkty rolne zostały wielokrotnie zwiększone, a taryfy celne w wielu przypadkach znacząco obniżone - stwierdził Krzysztof Olejnik.
Niekorzystne umowy handlowe dla unijnego rolnictwa
Dalej stwierdza, że szereg niekorzystnych umów handlowych nie tylko z Ameryką Południową czy Ukrainą, ale i Indiami, Nową Zelandią, czy Australią doprowadza do utraty rynków zbytu na produkty rolne wytworzone na terytorium UE.
Brak opłacalności produkcji utrata dochodów, destabilizacja rynku, brak perspektyw na przyszłość, stale rosnące koszty produkcji, stale zaostarzane warunki prowadzenia produkcji rolnej i fanatyzm klimatyczny realizowany przez politykę UE to główne powody, dlaczego rolnicy po raz kolejny muszą protestować, okazywać niezadowolenie i dawać stanowcze świadectwo swojego sprzeciwu - tłumaczy rolnik.
Olejnik nawiązuje także do niskich cen warzyw.
- Absurdem jest umotywować cenę otrzymywaną przez rolnika za ziemniaka jadalnego na poziomie 20gr/kg, kapusty - 50gr, papryki - 30gr, zwiększonymi plonami, które według danych znacząco nie odbiegają od średniej wieloletniej. W czasie, gdy rolnik musiał sprzedawać owoce swojej pracy poniżej kosztów wytworzenia, ceny za te produkty w sklepach nie spadły i potrafiły być kilkunastokrotnie wyższe niż te u rolnika! Nie da się utrzymać na rynku osiągając przychody sprzed 20 lat jednocześnie generując koszta na obecnym poziomie - tłumaczy Krzysztof Olejnik.
Rolnik jest zdania, że fala niskich cenach w skupach była spowodowana m.in. niekontrolowanym napływem do Polski towarów zza zachodniej granicy po cenach dumpingowych, co zdestabilizowało polski rynek krajowy.
Rolnicy: protest to kolejny etap
Jakub Buchajczyk zwraca uwagę na komentarze, które kierowane są pod adresem protestujących w kontekście terminów, które wybierają na tego typu akcje.
- Trochę dziwnie się składa, że wychodzimy na drogi na jesień. Wszyscy nas komentują: “robota w polu się skończyła, to teraz mają czas na strajki”. Tak nie jest. Obraliśmy najprostszą, najbardziej zasadną drogę, czyli złożyliśmy najpierw postulaty - bez protestów i nacisków. Niestety nie otrzymaliśmy konkretów, dlatego kolejnym etapem jest wyjście na ulice - stwierdza rolnik.
W połowie grudnia protesty mają odbyć się także w Warszawie. Dodatkowo 18 grudnia rolnicy z różnych krajów Unii Europejskiej chcą zamanifestować swój sprzeciw przed budynkiem Komisji Europejskiej. Organizatorem tej akcji jest Copa Cogeca.
- Jestem pewien, że reprezentacja polskich rolników szumnie pojawi się tego dnia w Brukseli - zapowiada Buchajczyk.


























