Europosłowie nie chcą kopalni w południowej Wielkopolsce
Plany budowy kopalni odkrywkowej ponownie pod lupą Parlamentu Europejskiego.
Europosłowie po raz kolejny debatowali nad petycją złożoną przez stowarzyszenie Nasz Dom przeciwko budowie kopalni w południowej Wielkopolsce. Przypomnijmy, że chodzi o teren rolniczy, gdzie tradycja związana z uprawą roli na dobrych glebach trwa od pokoleń.
Pierwsze wysłuchanie petycji miało miejsce w marcu 2015 roku. Wówczas europarlamentarzyści wezwali polskie władze do złożenia wyjaśnień dotyczących działań w sprawie odkrywki. Tym razem chcieli dowiedzieć się, co zmieniło się od poprzedniego posiedzenia.
- Nie mieliśmy dobrych wieści - procedura, której efektem może być wydanie pozwolenia na budowę kopalni, wciąż jest w toku. Ponadto do końca roku złoża węgla brunatnego na terenie powiatów rawickiego i gostyńskiego powinny zostać wpisane do lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego. W konsekwencji doprowadzi to do całkowitego wstrzymania rozwoju terenów o kluczowym znaczeniu dla gospodarki żywnościowej Polski - mówiła Sylwia Maćkowiak, przewodnicząca stowarzyszenia Nasz Dom, która spotkała się z przedstawicielami Komisji Petycji PE.
Podczas posiedzenia wskazywano także na błędy proceduralne, jakie od początku towarzyszą tej inwestycji.
- Nie możemy pogodzić się, że wykonaną tylko w 1/3 koncesję na poszukiwanie złoża wzięto jako podstawę do zatwierdzenia dokumentacji geologicznej. Protesty samorządowców nie są brane pod uwagę i nikt nie liczy się z naszym głosem. Sposób, w jaki jesteśmy traktowani, moim zdaniem narusza zapisy Europejskiej Karty Samorządu Lokalnego – podkreślał starosta rawicki Adam Sperzyński, który także wziął udział w posiedzeniu.
Według opinii ekspertów, budowa kopalni odkrywkowej na terenie południowej Wielkopolski zrujnuje środowisko, rolnictwo i przedsiębiorczość w regionie, zaburzy stosunki wodne oraz obniży jakość życia mieszkańców.
Wszystkie te argumenty przedstawiono w Brukseli. Informacje poruszyły europosłów. Jednogłośnie zdecydowali o wezwaniu polskiego rządu do złożenia kolejnych wyjaśnień.
- Nie możemy dopuścić do sytuacji, że ten wspaniały region zostanie zniszczony, a dopiero potem zaczniemy oceniać, czy nie popełniono błędów proceduralnych. Kto raz widział kopalnię odkrywkową, wie doskonale, że to kolosalna ingerencja w ekosystem - wyjaśnia europoseł Margarete Auken, a inny członek Komisji Petycji - europoseł Jarosław Wałęsa - dodaje: - Nie bądźmy mądrzy po szkodzie, lecz działajmy przed nią. Jesteśmy przedstawicielami społeczeństwa, a naszym obowiązkiem jest reprezentowanie obywateli zwłaszcza wtedy, gdy komunikacja ze strony władz zawodzi.
W posiedzeniu wziął udział również europoseł Andrzej Grzyb, który mandat do Parlamentu Europejskiego zdobył w Wielkopolsce.
- O złożach tych wiadomo od ponad stu lat, ale do tej pory nikt nie odważył się, aby rozpocząć tu eksploatację. Zgoda na inwestycję oznaczać będzie zniszczenie najlepszych gleb, a wspaniały region rolniczy przestanie istnieć. Co więcej, już teraz dochodzą do nas sygnały, że z powodu planów budowy kopalni coraz więcej firm rezygnuje z inwestycji, które mogły przynieść nowe miejsca pracy - podkreśla Andrzej Grzyb.
Stanowisko Komisji Petycji było bardzo jasne - w najbliższych dniach polskie władze zostaną wezwane do wyjaśnienia wszystkich wątpliwości proceduralnych towarzyszących inwestycji.
- Będziemy chcieli również wyrazić nasze obawy związane z wpływem kopalni odkrywkowej na środowisko. Rolnictwo w tym regionie jest bardzo ważne. Uważamy, że polski rząd prezentuje bardzo krótkowzroczną politykę w tej kwestii - podkreśla przewodnicząca Komisji Petycji Cecilia Wikström.
W sprawie budowy kopalni odkrywkowej w południowej Wielkopolsce członkowie stowarzyszenia Nasz Dom interweniowali już u prezydenta, parlamentarzystów oraz członków rządu. Jak dotąd nie doczekali się jasnej deklaracji, jak będzie wyglądała przyszłość regionu.
Prace badawcze nad złożem węgla brunatnego na terenie powiatów rawickiego i gostyńskiego w południowej Wielkopolsce trwają od 2011 roku. Inwestycja budzi silny opór lokalnych społeczności, firm i samorządowców. Dla obrony swoich ziem mieszkańcy założyli Stowarzyszenie Nasz Dom, które obecnie zrzesza 5 tysięcy osób.