Dlaczego nie prywatyzuje się rynków rolno-spożywczych?
Gdy resort skarbu opublikował w pierwszym kwartale 2011 r. ogłoszenie ws. prywatyzacji Warszawskiego Rolno-Spożywczego Rynku Hurtowego w Broniszach wydawało się, że cała akcja pójdzie sprawnie. W pierwszej kolejności akcje należące do Skarbu Państwa mieli nabyć akcjonariusze spółki.
Rynek hurtowy w Broniszach miał być jedną z pierwszych państwowych spółek rolno-spożywczych przeznaczonych do prywatyzacji.
Plany zakładały sprzedaż akcji będących w dyspozycji Skarbu Państwa, który ma prawie 60-proc. udziału w warszawskim rynku hurtowym, czyli 70 tys. akcji. Ponadto 800 akcjonariuszy Bronisz ma ciągle 23 proc. akcji, a Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - 12,5 proc. akcji. Prywatyzacja daje szansę na korzystanie ze środków unijnych. Dotychczas rynek hurtowy nie miał takiej możliwości. Chodzi głównie o pozyskanie pieniędzy na programy związane z ochroną środowiska, np. na utylizację śmieci czy uzyskanie środków na dokształcanie pracowników.
Koncepcja prywatyzacji przewidywała, iż osoba, która kupi akcje, nie będzie mogła przez 10 lat ich sprzedać. Będzie możliwa jedynie odsprzedaż akcji wewnątrz grupy uprawnionych. Ma to zapobiec przejęciu rynku przez kapitał spekulacyjny. Aby ułatwić rolnikom nabycie akcji, przewidziana była możliwość ich zakupu na raty spłacane w ciągu pięciu lat. Rynek hurtowy w Broniszach od lat inwestuje w rozwój firmy. W roku 2011 Bronisze oddały do użytku nową halę o powierzchni 8000 m2, w której znajduje się m.in. 8 chłodni, każda o powierzchni 230 m2. W planie są kolejne inwestycje. Do zabudowy jest jeszcze 8 hektarów gruntów należących do spółki, a zarząd firmy podjął decyzję o zakupie ok. 2 ha przylegających do rynku.
Do rozwoju firmy przyczyniła się także nowo powstała część autostrady A2 biegnąca ze Strykowa do Warszawy, która przebiega niedaleko Bronisz. Bronisze zaopatrują odbiorców nie tylko ze stolicy, ale także z innych regionów kraju. Ponadto wiele produktów jest eksportowanych do krajów Europy Wschodniej.
Proces prywatyzacji rynku hurtowego Bronisze powinien odbywać się w ramach koncepcji prywatyzacji spółek sektora rolno-spożywczego i być skierowany do producentów rolnych. Resort skarbu chce sprzedać swoje udziały także w dziesięciu pozostałych rynkach hurtowych . Największy ponad 50-proc. udział akcji ma Skarb Państwa w Beskidzkim Hurcie Towarowym w Bielsku-Białej (ok. 63 proc. akcji) oraz w Rolno-Przemysłowym Rynku Hurtowym "giełda hurtowa" w Legnicy (ponad 53 proc.).
Lansowana przez Skarb Państwa koncepcja prywatyzacji rynku i nabywania akcji przez współpracujących z rynkiem rolników ciągle wzbudza bardzo duże kontrowersje. - Dzisiaj największy wpływ na działanie rynku ma Skarb Państwa. Pierwszy prospekt prywatyzacyjny nie zakończył się powodzeniem, ponieważ nie było chętnych na akcje rynku. Ponowna prywatyzacja miała rozpocząć się pod koniec 2013 roku, ale w drugiej połowie 2014 roku została zawieszona i do dzisiaj nic się nie dzieje - tłumaczy Tomasz Gutkowski akcjonariusz i reprezentant interesów kupców i producentów rolnych w Radzie Nadzorczej Spółki.
- W założeniach rynku zakładanego przez sadowników oraz plantatorów warzyw była mowa o tym, że wszystkie akcje Bronisz trafią w końcu nieodpłatnie w ręce tych, którzy kiedyś organizowali tutaj skup i sprzedaż - mówi Gutkowski. - To, jakie warunki prywatyzacji zostaną przedstawione współpracownikom rynku, jest dla nich sprawą najważniejszą. Liczy się wysokość dywidendy i cena nominalna jednej akcji. Nie bez znaczenia jest także fakt, iż rynek w Broniszach zapewnia pokaźną liczbę miejsc pracy oraz dobre warunki do sprzedaży płodów rolnych.
Tomasz Gutkowski twierdzi także, że pierwotnie zachęta do zakupu akcji była znacznie większa - 5-letni kredyt na zakup akcji z minimalnym oprocentowaniem nie przekraczającym 5% i z własnym wkładem w wysokości 25% bardziej motywował producentów rolnych do nabywania akcji. Jednak zrezygnowano z tych rozwiązań, pozostawiając możliwość uzyskania kredytu poprzez zastawienie własnego majątku. Taka oferta w żadnej mierze nie satysfakcjonuje sadowników czy plantatorów warzyw, którzy planowali nabycie akcji.
Sadownicy i plantatorzy warzyw, którzy nie są akcjonariuszami, protestują przeciwko lansowanej przez rząd prywatyzacji rynku hurtowego w Broniszach.
- Państwo powinno zachować kontrolę nad rynkiem w Broniszach - mówi sprzedający od kilku lat na tym rynku warzywa Tomasz Darmach. - Ja sprzedaję kapustę i inne warzywa od czasu do czasu i prawdopodobnie nie będę mógł nabyć akcji. Priorytet przy zakupie tych akcji należy do grup producentów rolnych czy rolników na stałe współpracujących z rynkiem.
- Ja nie wierzę w żadne prywatyzacje takich rynków jak Bronisze - mówi zdecydowanie Stanisław Jabłoński rolnik sprzedający swoje produkty na Broniszach. - Zresztą mamy dobry przykład z nieudanej prywatyzacji ośrodków Inseminacji zwierząt. Najgorzej jest, gdy naobiecuje się rolnikom „złote góry”, a potem nic z tego nie wynika - mówi zdecydowanie plantator.
- Przy obecnych cenach warzyw i kosztach paliw, nawozów i środków ochrony roślin wkrótce w ogóle przestanie się opłacać wywozić warzywa na rynek w Broniszach - żali się plantator Jarosław Oleski ze Stawów k/Piątku, dowożący regularnie towar na rynek. - Z tego, co wiem, to nominalna cena akcji przekroczy 1000 zł. Na pewno nie będę w stanie nabyć nie tylko całego pakietu, ale nawet pojedynczych akcji emitowanych przez Skarb Państwa - dodaje z naciskiem rolnik.
Przeciwko planom rządu protestują także sadownicy. - Żadna forma prywatyzacji w tym momencie jest nie wskazana, znowu rolnictwo jest w bardzo dużym dołku i nie stać nas na wykupienie akcji. Pierwsi akcje będą mogli wykupić akcjonariusze, którzy już mają część akcji. Natomiast do tych akcji będą mieli bardzo utrudniony dostęp mniejsi sadownicy i rolnicy - mówi Mirosław Majewski sadownik spod Głowna.
Wśród rolników współpracujących z rynkiem istnieje obawa, że akcje mogą trafić do firm, które nie będą zainteresowane prowadzeniem handlu przez polskich rolników i że rynek stanie się swoistym „supermarketem”. Proces prywatyzacji powinien być rozciągnięty w czasie, zawierać preferencje w nabywaniu akcji dla rolników i zagwarantować, żeby nigdy producenci rolni nie mieli mniej niż 51 proc. udziałów.