Buchajczyk: Te kryteria w rywalizacji o ziemię dla rolników są druzgocące

Z Jakubem Buchajczykiem z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników, moderatorem Roboczej Grupy Ziemia przy KRIR, który ma doradzać ministrowi rolnictwa - rozmawiamy o przetargach na Ośrodki Produkcji Rolniczej.
Jakie jest państwa stanowisko w sprawie Ośrodków Produkcji Rolniczej?
Uważamy, że, na czas wypracowania wspólnego stanowiska, należy wstrzymać definitywnie jakiekolwiek przetargi, które w tym momencie odbywają się na utworzenie Ośrodków Produkcji Rolniczej. Uważamy, że jest to ewidentne marginalizowanie rolników indywidualnych. Obszary tych OPR-ów są duże, najczęściej powyżej 300 hektarów. Teoretycznie przetargi są przetargami nieograniczonymi, w związku z czym może przystąpić każda osoba kwalifikująca się oczywiście do tych przetargów, także i rolnicy indywidualni. Niemniej jednak powierzchnia i kryteria, które tak naprawdę ustanowił KOWR, są na tyle druzgocące, że żaden rolnik nie będzie w stanie skorzystać z OPR-ów.
"OPR-y powyżej 300 ha są zdecydowanie za duże"
Ale są przecież rolnicy indywidualni, którzy posiadają duże areały, tak? Duże gospodarstwa nie mają szans?
Kryterium, które stanowi spore ograniczenie, jest udokumentowana współpraca z uczelniami. Mało który rolnik indywidualny współpracuje z uczelniami. Dodatkowo przydzielana jest punktacja odnośnie inwestycji, które były w ostatnim czasie przyprowadzone. Myślę, że też w dobie kryzysu nie każdy rolnik w ostatnich latach inwestował, wręcz nawet przeciwnie, ze względu na napływ zboża z Ukrainy te inwestycje były nawet niedokonywane. Uważam, więc, że i to kryterium dyskwalifikuje rolników.
Jakie rozwiązanie zatem proponujecie? Jak argumentuje ministerstwo rolnictwa - są to majątki, które wraz z budynkami inwentarskimi - stanowią całość gospodarczą. Czy podział jest, państwa zdaniem, możliwy?
Nie do końca wszystkie budynki we wszystkich proponowanych OPR-ach są w jednej scalonej lokalizacji. Widać to u nas w OPR w powiecie drawsko – pomorskim, w woj. zachodniopomorskim. Widać, że budynki magazynowe są na innej działce, a w innym obrębie - budynki użyteczności inwentarskiej i biogazownia. Często dyrektorzy KOWR tłumaczą, że to jest nierozerwalna całość. Jedynie co jednak łączy te nieruchomości to ziemia. Ale to nie jest problemem. Dla nas ośrodki powyżej 300 ha są zdecydowanie za duże. Mamy definicję gospodarstwa rodzinnego do 300 ha, więc my proponujemy, żeby OPR-y, jeśli miałyby powstawać, to do 300 ha.
Rolnicy mają możliwości, by rozwijać produkcję zwierzęcą
Dla ministerstwa rolnictwa priorytetem jest utrzymanie produkcji zwierzęcej.
Myślę, że do 300 ha, rolnicy indywidualni mogą śmiało dopasować produkcję zwierzęcą. Myślę, że każdy rolnik, który deklarowałby do przystąpienia do przetargu do takiego OPR-u, jest w stanie tę produkcję, przy 300 ha utrzymać i produkcję zwierzęcą, bez względu na to, czy byłoby to bydło czy świnie. Nie ma żadnego problemu, aby rolnicy indywidualni też mogli jakby tą gałąź produkcji zwierzęcej utrzymać.
Jakiej wielkości OPR-y są wystawiane w przetargach?
Jeden, który jest na moim terenie to jest 621 hektarów, w powiecie pomorskim są trzy OPR-y - powyżej 400 ha. Słyszałem, że w woj. opolskim jest OPR o wielkości powyżej 1000 ha. Jako rolnicy indywidualni nie możemy zgodzić się na to, by 200 - 300 ha wpadło w jedne ręce na 20 – 30 lat. To hamuje nasz rozwój. Nie możemy się powiększyć, nie możemy zdobyć tej konkurencyjności poprzez to, że grunty od lat dziewięćdziesiątych najczęściej są użytkowane przez spółki, które trzymają te nieruchomości w swoich rękach. Rolnikom przez to jest trudno wyrwać dla siebie jakiś dodatkowy kawałek ziemi, żeby powiększyć swoje gospodarstwo.
Polska Federacja Rolna twierdzi, że jeśli nie będzie OPR-ów, Polska straci na konkurencyjności na arenie międzynarodowej.
Jako rolnicy przeszliśmy wiele innowacji. Jesteśmy na takim poziomie, że bez żadnego problemu jesteśmy w stanie, nie dość, że w odpowiedni sposób wykorzystać grunty rolne, to także możemy rozbudowywać produkcję zwierzęcą. My potrzebujemy tylko, aby dano nam możliwości. Wielu z nas prowadzi produkcję trzody chlewnej, bydła czy drobiu. Boimy się, że OPR-y będą punktem zapalnym do globalizacji rynku trzody chlewnej. Zagarnie to wszystko jeden podmiot, który wykończy w kolejnych krokach rolników indywidualnych, bo nie będą ci rolnicy konkurencyjni.
Ze strony Federacji jest oficjalny wniosek, by nie wstrzymywać tworzenia OPR-ów.
Polska Federacja Rolna też jest w naszym zespole roboczym. Jej członkowie nie zabierali głosu na tych spotkaniach. Wiele razy, jako moderator, dopytywałem się, czy ktoś ma głos przeciwny do naszego stanowiska. Nikt ze strony Federacji nie zabrał głosu. Dlatego większością głosów traktowaliśmy to milczenie, jako wspólne stanowisko środowiska rolniczego.
Rolnicy: mamy wrażenie, że minister chciał nas zbyć
Co mówi minister rolnictwa, gdy państwo przedstawiają mu swoje argumenty?
Na spotkaniu w Koszalinie, które miało miejsce 7 czerwca, minister udał jakby nie znał tematu OPR-ów. Z jego przekazu, który nam przedstawił, wynikało, że z OPR-ami miał się zaznajomić. Naszym zdaniem minister wie już od bardzo dłuższego czasu, że OPR-y miały być wdrożone, natomiast chciał chyba zagrać troszeczkę na czas i nas zbyć. A my nie mamy czasu, ponieważ jeden przetarg będzie rozstrzygnięty 27 czerwca, także kończy nam się czas na jakiekolwiek argumenty, dlatego prosimy i apelujemy, aby na razie wstrzymać tworzenie OPR-ów. Prosimy o to, żeby na razie te przetargi nie szły, żebyśmy razem usiedli, nawet z Polską Federacją Rolną, i to przedyskutowali.