Rosja omija sankcje dzięki nawozom. To kolejne zagrożenie dla Europy?
Jak donosi Rzeczpospolita, w ciągu 9 miesięcy z Rosji do Polski sprowadzono 952 tys. ton nawozów mineralnych. Zapłaciliśmy za nie rekordowe 318 mln euro, czyli około 1,3 mld zł. To jedna trzecia wartości całego importu nawozów, który w sumie wynosi 1,1 mld euro. Import nawozów azotowych z Rosji sięga z kolei 530 tys. ton. Arkadiusz Zalewski, analityk rynku środków produkcji dla rolnictwa z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ) przyznał, że ogółem większą ilość sprowadziliśmy z Rosji tylko w 2017 r. Dla porównania, za nawozy z Niemiec Polska zapłaciła 200 mln euro.
Europa może uzależnić się od rosyjskich nawozów
Import tak dużej ilości nawozów z Rosji stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego. Poza tym może zaszkodzić produkcji europejskiej. Istnieje również zagrożenie, że Rosja potraktuje nawozy jak broń, podobnie jak wcześniej zrobiła to z gazem. Może nagle wstrzymać dostawy i w ten sposób zagrozić rynkowi europejskiemu. Nawozy importowane z Rosji są atrakcyjne cenowo, niemniej jednak rosyjski monopol może być niebezpieczny. Import nawozów mineralnych z krajów o niższych kosztach produkcji, które mają dostęp do taniego gazu ziemnego wpływa na obniżenie cen na krajowym rynku oraz powoduje większe uzależnienie polskiej produkcji rolnej od zagranicznych preparatów. Arkadiusz Zalewski ostrzega, że w dłużej perspektywie niekoniecznie przełoży się to na niskie ceny.
Istnieje ryzyko, że nie tylko Polska, ale cała Europa uzależni się od rosyjskich nawozów, podobnie jak wcześniej było z gazem. To poważne zagrożenie dla sektora rolnego. Ta zależność może skutkować zakłóceniami w dostawach, z uwagi na fakt, że Rosja rozważała ograniczenie eksportu kluczowych towarów do krajów uznanych za „nieprzyjazne”. Marcin Dusiło, koordynator projektu transformacji przemysłu w Forum Energii, przyznał, że import gazu ziemnego z Rosji oficjalnie zakończył się w maju 2022 r., niemniej jednak nadal sprowadzamy produkty, do wytworzenia których gaz jest potrzebny, choć jesteśmy w stanie wyprodukować te produkty u siebie. Według jego szacunków w 2024 r. pośredni import gazu z Rosji i Białorusi wyniesie ponad 0,5 mld m sześc. To dwa razy więcej niż w 2017 r.
Czytaj także: Refundacja za opłacane składki OC i AC dla rolników. Kto może z niej skorzystać?
Polska próbuje blokować rosyjskich eksporterów
W 2021 r. Polska była największym producentem nawozów azotowych w Unii Europejskiej. Obecnie jednak na rynku występuje nieuczciwa konkurencja. Grupa Azoty w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej przyznała, że ceny importowanych nawozów są celowo zaniżane, aby osłabić rynek oraz pozycję producentów działających na terenie UE. Nawozy z Rosji i Białorusi są nie tylko produkowane przy niższych kosztach gazu, ale również nie są obciążone opłatami za emisję CO2 wynikającymi z systemu ETS obowiązującego w UE. Szymon Domagalski, radca ds. regulacji w Polskiej Izbie Przemysłu Chemicznego, uważa, że gdy tylko Rosja pozbędzie się konkurencji, ceny pójdą w górę.
Żywność i nawozy nie zostały objęte unijnymi sankcjami, bowiem po agresji Rosji na Ukrainę obawiano się wpływu konfliktu na globalne rynki żywnościowe. W efekcie doszło do poważnego zakłócenia konkurencji w Europie, co jako pierwsze zauważyły kraje bałtyckie. Polska wraz Litwą, Łotwą i Estonią wystosowały do Komisji Europejskiej list z propozycją, aby obciążyć nawozy z Rosji cłami importowymi. Sprawa jest pilna, zważywszy na to, że rosyjski rząd obniżył niedawno cło eksportowe na nawozy mineralne z 10 do 7 proc., co jeszcze bardziej zwiększa ich konkurencyjność cenową.
Jeszcze 20 lat temu rolnicy zużywali o 36 kg/ha mniej nawozów
Ten ruch mógł być spowodowany wspomnianym apelem krajów bałtyckich do Komisji Europejskiej. Inne państwa członkowskie zadeklarowały rozważenie poparcia inicjatywy na późniejszym etapie, jednak nie wszystkie. Gdyby doszła do skutku, cła miałyby wynosić nawet 30 proc. Według Grupy Azoty w przypadku nałożenia ceł na rosyjskie preparaty UE jest w stanie zapewnić rolnikom dostęp do nawozów. W sezonie 2022/2023 zużycie nawozów azotowych w naszym kraju wyniosło nieco ponad 50 proc. krajowych zdolności produkcyjnych.
Obecna sytuacja jest na tyle nietypowa, że poważne europejskie firmy muszą konkurować z firmami słupami. To właśnie za ich pomocą omijane są ograniczenia. W ten sposób postępuje np. białoruska spółka Grodno Azot, która jest objęta sankcjami unijnymi. Na wniosek szefa Krajowej Administracji Skarbowej pod koniec listopada została ona jednak wpisana na listę sankcyjną prowadzoną przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, co miało na celu ograniczenie szkodliwego importu.
Czytaj także: Umowa z Mercosur zagrożeniem dla ważnej branży. Stracą też rolnicy?
- Tagi:
- rolnictwo
- nawozy
- Unia Europejska