Małe gospodarstwa - co powinny robić, by się rozwijać? [VIDEO]
Rozmówcy stwierdzili, że rolnicy posiadający małe gospodarstwa powinni inwestować w niestandardowe formy produkcji, takie jak: wytwarzanie żywności najwyższej jakości i rolniczy handel detaliczny, hodowlę ras zachowawczych zwierząt gospodarskich, ekologię, agroturystykę oraz działalność opiekuńczą. Najlepiej, gdyby przy tym zrzeszali się, tworzyli spółdzielnie i wspólne sieci dystrybucji. Niezwykle ważne jest także dążenie do skracania łańcuchów dostaw żywności, by zyski, zamiast trafiać do pośrednika, pozostawały w kieszeni rolnika.
Zarówno wiceminister Kamiński, jak i poseł Dolata przekonywali, że przepisy prawa są w taki sposób konstruowane, by umożliwić rozwój małych gospodarstw. Przykładem, w ich ocenie, może być chociażby tworzenie dogodnych warunków dla powstawania kooperatyw spożywczych.
- W Bydgoszczy trzy spółdzielnie mieszkaniowe stworzyły kooperatywy spożywcze, gdzie są grupy zakupowe konsumentów, którzy chcą zamawiać wspólnie. Są stworzone miejsca, do których rolnicy dostarczają swoje produkty. Stworzenie całej logistyki takiego przedsięwzięcia, w przypadku kilkunastu rolników, jest dużym wyzwaniem i dlatego ośrodek doradztwa rolniczego pomaga, są dofinansowania z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na tworzenie tych grup operacyjnych. Regulacje prawne do tego są. Jak zwykle potrzebna jest determinacja, ale też współpraca pomiędzy rolnikami - zaznaczył wiceminister Ryszard Kamiński.
Dodał, że dla rolników, którzy zajmują się małym przetwórstwem i wprowadzają na rynek żywność najwyższej jakości, dobrą wiadomością jest to, że przy zakupach, polscy konsumenci coraz mniej kierują się ceną. - A było tak jeszcze 5 lat temu. teraz czynnikiem, który determinuje ich preferencje zakupowe jest coraz częściej jakość i pochodzenie - wyjaśnił.
Potwierdził to rolnik Piotr Pankiewicz. Zaznaczył, że osoby, które kupują jego owoce i warzywa oraz przetwory są w stanie zapłacić wyższe kwoty za żywność, którą oceniają, jako smaczną i zdrową. Poza tym dzięki skróceniu łańcucha dostaw, dla konsumenta nie jest anonimowym wytwórcą - co, zdaniem uczestników debaty - także jest wartością dodaną.
W tym temacie wypowiedział się również, będący na widowni, Dariusz Lisiak.- Prowadziłem intensywne rolnictwo i stwierdziłem kilka lat temu, że to jest droga do nikąd. Teraz zajmuję się ekologią i zgadzam się, że jest duży popyt na zdrową żywność Ale na rynku jest wielu oszustów, dlatego trzeba wyeliminować nieuczciwych pośredników. musimy zbudować własne rynki zbytu. Dlatego zachęcam wszystkich do współpracy. Jestem w stanie otworzyć jeden sklep w Poznaniu. Jeśli panowie otworzycie każdy po jednym sklepie, mamy sieć i już możemy działać bardzo szybko i intensywnie - powiedział.
Aby prowadzić innowacyjną formę produkcji rolnej trzeba mieć dobry pomysł i określone umiejętności. A co w przypadku, gdy ktoś chce pozostać przy tradycyjnym rolnictwie? Wtedy szansą dla niego jest powiększanie areału upraw. Czy jest to jednak możliwe? Rolnik Leszek Simiński stwierdził, że w regionie jego zamieszkania (Września - Gniezno) nie ma na to żadnych szans.
- Hektar ziemi kosztuje minimum 80 tys. zł bez względu na klasę. Jeśli ktoś kupuje to tak, by sąsiad nie dowiedział się, bo przebije. Myślę, że pozyskiwanie gruntów pod uprawę jest problemem. I na pewno ci duzi będą jeszcze więksi, tego się nie uniknie - powiedział Leszek Simiński.
Poseł Zbigniew Dolata stwierdził, że wprowadzone kilka lat temu przepisy dotyczące ograniczeń obrotu gruntami rolnymi miały służyć rozwojowi małych gospodarstw. - Weźmy pod uwagę zakaz sprzedaży ziemi z zasobów skarbu państwa. Kto kupował tę ziemię? Przeważnie ci, którzy byli najbogatsi. Największe gospodarstwa powiększały się w sposób nieumiarkowany. Polityka dzierżawy gruntów jest absolutnie przyjazna małym rolnikom - tłumaczył.