Legowiska ścielone spreparowaną gnojowicą. To przyszłość?
W Polsce na dzisiaj działa zaledwie kilka separatorów. Temat staje się jednak coraz bardziej popularny - szczególnie w dużych gospodarstwach, gdzie odpowiednie zarządzanie gnojowicą jest dużym wyzwaniem.
- Krowy leżą na ściółce produkowanej z gnojowicy. Jest ona wolna od bakterii, ponieważ jest pasteryzowana - mówi Maciej Baurycza, prezes zarządu gospodarstwa Fortune o którym pisaliśmy TUTAJ. Ferma położona w miejscowości Cieszymowo, w woj. pomorskim utrzymuje stado krów liczące 1.270 sztuk, którego średnia wydajność przekracza obecnie 12.800 kg. - Z technologii ścielenia legowisk separatem jesteśmy bardzo zadowoleni. Tak naprawdę, myśląc przed laty o powiększeniu naszej fermy, zaczęliśmy od zarządzania gnojowicą, ponieważ przy tak dużym stadzie są to ogromne ilości, które należy odpowiednio zagospodarować - tłumaczy Baurycza, zwracając uwagę na to, że wspomniane zagospodarowanie musi być także łatwe i tanie. - Dzięki stosowaniu separatu przerzucamy o wiele mniej ton, a to co zostaje jest w postaci płynnej. Między innymi to pozwoliło nam pójść za ciosem i w ubiegłym roku zakupiliśmy urządzenia potrzebne do rozlewania gnojowicy wężami. Powoli odchodzimy więc od jeżdżenia po drogach i polach beczkowozami - opowiada prezes zarządu Fortune. - Dzięki temu nie ugniatamy przesadnie gleby. Po polu porusza się tylko ciągnik z aplikatorem, który ciągnie za sobą wąż i aplikuje gnojowicę bezpośrednio do gleby - wyjaśnia. Sam separat, który wykorzystywany jest do ścielenia legowisk również sprawdza się bardzo dobrze, a separator firmy Bauer, który już przed kilkoma laty zamontowano na fermie działa bezawaryjnie. Takie rozwiązanie jest zaledwie jednym z kilku zamontowanych na gospodarstwach utrzymujących bydło w Polsce. Separator działa jeszcze między innymi na fermie Top Farms Głubczyce położonej w woj. opolskim, gdzie również utrzymywane jest bardzo duże stado krów. I to właśnie w dużych gospodarstwach temat zaczyna być coraz bardziej rozwojowy.
Potwierdza to Tomasz Bursztyński menadżer ds. rozwiązań rynkowych w firmie DeLaval.
- Obecnie przygotowujemy się do montażu pierwszego separatora w Polsce, ale muszę powiedzieć także, że mamy już kilku klientów na tego typu rozwiązanie, a coraz większa liczba osób zaczyna brać je pod uwagę. Chodzi przede wszystkim o duże gospodarstwa rodzinne albo byłe kombinaty rolne
- przyznaje specjalista, który podkreśla, że jednym z głównych czynników ograniczających rozbudowę gospodarstw są warunki środowiskowe, jeśli chodzi o zabudowę i właśnie zarządzanie gnojowicą.
- Jeśli nie ma się odpowiedniej ilości hektarów, na których można rozlewać gnojowicę, to trzeba mieć podpisane kontrakty z innymi rolnikami albo z biogazowniami. Więc ilość gnojowicy jest czynnikiem mocno ograniczającym
- mówi Bursztyński, który jednak zauważa, że w takim wypadku zainwestowanie w separator i ścielenie legowisk spreparowaną gnojowicą jest wręcz idealnym rozwiązaniem.
- Wydaje się, że nie ma innej drogi dla dużych gospodarstw, które jeszcze chcą powiększać hodowlę. Łatwiej jest zagospodarować gnojowicę pozbawioną frakcji stałej, a ponadto coraz więcej ludzi patrzy na jakość legowisk i na koszt ich utrzymania. Gdy mamy separator, ich ścielenie jest bardzo tanie
- tłumaczy Tomasz Bursztyński, który jednak podkreśla, że musi to być robione umiejętnie, aby nie niosło za sobą negatywnych efektów. Pojawiają się opinie, że separat może powodować zwiększanie się ilości komórek somatycznych w mleku.
- Wszystko zależy od odpowiedniego zarządzania. Cały proces trzeba w gospodarstwie odpowiednio zaplanować, a same legowiska muszą być odpowiednio zagęszczone
- wyjaśnia przedstawiciel firmy DeLaval ostrzegając, że przy złym zarządzaniu i w konsekwencji złej jakości separatu, może on powodować nawet zapalenia wymion.
- Trzeba pamiętać, że jest to materiał organiczny, więc gdy będzie miał złą jakość, mogą pojawić się w nim bakterie, które będą miały negatywny wpływ na zwierzęta - wyjaśnia Tomasz Bursztyński.
Jak w ogóle przebiega separacja i ile kosztują urządzenia konieczne do przeprowadzenia tego procesu?
- Separacja to nic innego jak mechaniczne oddzielenie, a właściwie przeciskanie przez sita separatora całej frakcji stałej z materii organicznej, którą uzyskujemy od zwierząt. Ciecz z pozostałą frakcją, której nie jesteśmy w stanie odzyskać idzie z powrotem do zbiornika, z którego ją pozyskaliśmy albo jest przepompowywana dalej, natomiast sam separat osypuje się w zaplanowane przez nas miejsce i jest tam składowany
- wyjaśnia menadżer ds. rozwiązań rynkowych w firmie DeLaval. Jeżeli chodzi o wydajność takiego urządzenia, to może być ona przeliczana na ilość kilogramów, natomiast najlepiej jest posługiwać się procentami. Jak wyjaśnia specjalista, w przypadku firmy DeLaval dostępne są cztery różne separatory należące do dwóch grup: takie które uzyskują ze 100% wkładu 30% gotowego separatu i takie, które z 100% uzyskują 35% gotowego separatu.
- Wydajność urządzeń przeliczamy na ilość krów. Nasze separatory z grupy heavy duty przewidziane są nawet do 1.800 sztuk, a druga grupa urządzeń jest w stanie obsłużyć 700-800 sztuk - mówi Bursztyński.
Koszt samego separatora to wydatek co najmniej 100 tys. zł. Urządzenie musi być oczywiście zasilane pompą, która będzie podawać do niego materię, więc do inwestycji trzeba doliczyć koszt pompy, a ponadto materia, która trafia do separatora musi być dobrze wymieszana. Wskazane jest więc także mieszadło zanurzeniowe do zbiornika pośredniego. Do całości trzeba doliczyć jeszcze oczywiście odpowiednią infrastrukturę.
- Dla większych gospodarstw zainstalowanie takiego systemu nie powinno być jednak większym problemem. Wystarczy utworzyć np. jakąś studzienkę pośrednią, do której trafi część materiału, która następnie ma iść do separatora. To, co nie zostaje pobrane przez urządzenie, wraca rurą powrotną do zbiornika i nie ma straty materiału. Jest to zaciągane przy kolejnym cyklu - wyjaśnia Tomasz Bursztyński.
Sam przetworzony już separat powinien być wykorzystywany jako materiał legowiskowy zaraz po jego uzyskaniu.
- Separat jest dobry do użycia natychmiast. Nie można dopuścić do sytuacji, w której dojdzie do jego zagrzania powyżej 35 stopni Celsjusza - kończy Bursztyński.