Dyskryminacja dużych producentów trzody?
Duże gospodarstwa rolne są tak silne, że nie potrzebują niczyjej pomocy?
Krajowy Związek Pracodawców - Producentów Trzody Chlewnej zarzuca rządzącym, że dyskryminują duże gospodarstwa rolne, mimo że to właśnie one są przyszłością polskiej gospodarki rolnej. Przypomina, że gospodarstwa te są wyłączone z programu wsparcia PROW, którym ustalono górną granicę wielkości ekonomicznej gospodarstw kwalifikujących się do skorzystania z dofinansowania na rozwój produkcji prosiąt na 200 tys. euro.
- Duże gospodarstwa muszą również borykać się z obniżaniem dopłat obszarowych. Dotacje należne tym gospodarstwom przeznaczane są na pomoc gospodarstwom małym, których wkład w zaspokajanie potrzeb polskiego społeczeństwa oraz w eksport jest marginalny. Powodem takiej sytuacji jest to, że rządzący, którzy patrzą na rolnictwo przez interesy partyjne, utrzymują nieefektywne gospodarstwa, które nie są w stanie konkurować z dużo większymi gospodarstwami innych krajów unijnych, a środki z Unii Europejskiej przyznawane na produkcję towarową trafiają do gospodarstw socjalnych - tłumaczy Aleksander Dargiewicz z Krajowego Związku Pracodawców - Producentów Trzody Chlewnej.
Aleksader Dargiewicz zarzuca nowemu rządowi PiS, że zamierza kontynuować dzieło swoich poprzedników. - Świadczą o tym planowane regulacje dotyczące wsparcia sektora wieprzowiny ograniczone wyłącznie do małych producentów, sprzedających w ciągu 1 kwartału od 5 do 2000 sztuk świń. Jeszcze bardziej dziwi fakt kierowania wsparcia do wąskiej grupy producentów produkujących w cyklu zamkniętym, z pominięciem pozostałych gospodarstw produkujących chociażby prosięta czy zajmujących się tuczem - stwierdza.
Niezrozumiałe są dla Związku także kryteria dla tak przyjętych zasad wsparcia, gdyż producenci w cyklu zamkniętym ponieśli mniejsze straty spowodowane trudną sytuacją rynkową w stosunku do producentów prosiąt czy tuczników.
- Mamy do czynienia z lekceważeniem zapisów unijnego rozporządzenia 2015 /1853 z dnia 15 października 2015 r. ustanawiającego tymczasową nadzwyczajną pomoc dla rolników w sektorach produkcji zwierzęcej pod warunkiem, że „państwa członkowskie wykorzystują udostępnione kwoty (..) na podstawie obiektywnych i niedyskryminacyjnych kryteriów” bez „zakłócania konkurencji” - stwierdza przedstawiciel Związku.
Związek zauważa, że "podczas gdy nasza unijna konkurencja nastawiona jest na konsolidację, zwiększanie mocy wytwórczych, poprawę efektywności wytwarzania, w polskim rolnictwie zmiany strukturalne przebiegają bardzo wolno, bowiem działaniami legislacyjnymi dąży się do utrwalenia istniejącego status quo". Jego zdaniem programy rządowe były głównie nastawione na rozwój programu socjalnego dla wsi.
- Dotowanie małych – nietowarowych gospodarstw odbywa się niestety kosztem gospodarstw dużych – zabezpieczających absolutną większość potrzeb polskiego społeczeństwa oraz eksportu polskiej żywności Poza niewłaściwą strukturą produkcji w Polsce wynikającą z nadmiernego rozdrobnienia dochodzi jeszcze niska efektywność produkcji małych gospodarstw. Sytuację pogarsza brak zaplecza doradczego na wysokim poziomie oraz brak fermy szkoleniowej, gdzie producenci mogliby doskonalić swoje umiejętności - wyjaśnia Aleksander Dargiewicz.
Związek przypomina, że zakłady mięsne od dawna zabiegają o produkcję dużych, wyrównanych partii tuczników o powtarzalnych cechach, które mogą służyć do produkcji tych samych wyrobów. - Nie znajduje to jednak odzwierciedlenia w programach kolejnych rządów, nastawionych na zachowanie rozdrobnienia produkcji zwierzęcej w naszym kraju. Nic dziwnego, że przemysł mięsny coraz częściej rozgląda się za surowcem zagranicznym i sprowadza coraz większą liczbę prosiąt do Polski - przekonuje przedstawiciel Związku.W rezultacie, jak wyjaśnia Aleksander Dargiewicz, z kraju eksportującego w najlepszych latach prawie 500 tys. ton wieprzowiny staliśmy się krajem importującym prawie 1 milion ton w formie mięsa i żywca wieprzowego.
- Nasz kraj nie pozostanie przecież zamkniętą enklawą małych producentów żywca wieprzowego, gdyż zostaną oni wyparci przez efektywną konkurencję z krajów unijnych. Miejmy tylko nadzieję, że politycy się przebudzą i pozwolą rozwijać się dużym gospodarstwom, a socjalnym gospodarstwom zapewnią odpowiednie wsparcie pochodzące z innych środków - twierdzi Aleksander Dargiewicz.