Gabriel Woźniak - w ziemi jest przyszłość
Gospodarz stawia na współpracę, szuka pracownika
Niestety, pan Gabriel cierpi na brak i czasu, i dodatkowych rąk do pracy. Przez ostatnich kilka lat miał dodatkową osobę, która mu pomagała w gospodarstwie, niestety zrezygnowała. Mama pana Gabriela szuka pracownika. Ale na razie bezskutecznie. - Praca na wsi nie jest łatwa. Kiedyś mieliśmy obywateli Ukrainy i też zastanawiamy się nad zatrudnieniem tych osób. Zobaczymy, czy się uda, a oprócz wynagrodzenia oferujemy nocleg i wyżywienie. Poprzedni pracownik był traktowany jak członek rodziny - zaznacza pan Gabriel.
Rolnik, chcąc ograniczyć koszty pracy, a przede wszystkim racjonalnie zarządzać czasem, dba o współpracę z innymi. Dlatego wspólnie z zaprzyjaźnionym rolnikiem z sąsiedniej wsi pomagają sobie.
- Pan Przemek kupił część maszyn, ja inne i się wymieniamy. Dzięki temu w ciągu roku np. trawę zbieramy szybciej. Kiedy pan Przemek był zajęty ślubem syna, to trzy razy wykonywałem u niego dój. Wiem, że też mogę na niego liczyć - zaznacza pan Gabriel.
Weźmie udział w programie "Rolnik szuka żony"?
Gabriel Woźniak ma 25 lat. Nie ma jeszcze swojej "drugiej połówki". Ale liczy na to, że w końcu znajdzie się ta jedyna. Zastrzega jednak, że w programie „Rolnik szuka żony” to by nie wystąpił. Podkreśla, że z pracy w gospodarstwie nie zrezygnuje. Może ewentualnie pożegnać się z zwierzętami. - Wierzę, że znajdzie się ta druga połówka, która pomoże mi podjąć decyzję - twierdzi.
Obowiązki w gospodarstwie pan Gabriel musi dzielić z nauką. Studiuje na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. - Jestem na ostatnim semestrze studiów magisterskich, dwa lata temu obroniłem tytuł inżyniera – opowiada. Zaznacza, że dużą zaletą tych studiów jest kontakt z ludźmi z różnych stron Polski.
- Jest duża wymiana doświadczeń. W ogóle inny system upraw i gospodarzenia na ziemi jest na Dolnym Śląsku niż u nas. Wielkopolski rolnik z każdego ara chce wycisnąć jak najwięcej. Tam patrzą bardziej ekonomicznie. Utrzymują się głównie z produkcji roślinnej i ze sprzedaży tego, co urośnie, a w Wielkopolsce ziemia traktowana jest jako źródło paszy dla zwierząt i liczymy tylko efekt końcowy, czyli produkcję zwierzęcą - wyjaśnia.
Zaznacza, że studenci dużo praktycznej wiedzy przekazują również wykładowcom.