Jak dbać o zwierzęta w chlewni, środowisko i własny portfel?
Zrównoważony chów zwierząt
Aktualizacja:
Zmiany, jakie następują na naszych oczach w kontekście produkcji rolnej, są przeogromne. Dotyczą nie tylko najnowszych technologii, ale także podejścia do środowiska naturalnego. Obserwowane są one także w sektorze trzody chlewnej.
Spis treści:
Coraz więcej osób przekonuje się do tego, że obierany dotąd kierunek maksymalnego czerpania zysków z uprawy i hodowli za wszelką cenę, przy jednoczesnej totalnej degradacji przyrody, nie jest słuszny. Nie można jednak też podejmować decyzji pochopnych i oderwanych od rzeczywistości rynkowych, takich jak całkowite przejście na ekologię, bo z góry wiadomo, że przy rosnącej populacji ludzkości to się nie sprawdzi. Trzeba to wszystko wyważyć. I tym właśnie jest rolnictwo zrównoważone. - W szerokim ujęciu to nie tylko troska o środowisko. Ma ono zachować równowagę pomiędzy trzema elementami - ekonomicznym, społecznym i środowiskowym. Obok dbałości o środowisko naturalne, ma zapewnić godziwe dochody dla rolników, a w wymiarze społecznym powinno zapewnić społeczną akceptację naszej działalności - tłumaczy Bartosz Czarniak, rzecznik Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej Polsus. Zasady rolnictwa zrównoważonego odnoszą się do całego gospodarstwa jako ściśle powiązanego z otaczającym go ekosystemem. Stosowanie takiego systemu przynosi wymierne korzyści dla środowiska naturalnego, przyczyniając się do poprawy jakości powierza, wód gruntowych i żyzności gleb; obniżenia emisji gazów cieplarnianych i zużycia energii ze źródeł nieodnawialnych oraz zwiększenia bioróżnorodności w agroekosystemach i krajobrazie rolniczym.
Dbałość o dobrostan zwierząt
Bartosz Czarniak jest sam hodowcą. Gospodarstwo o powierzchni 44 ha posiada w Gołębinie w woj. kujawsko - pomorskim. W jego chlewni obecnie jest około 56 macior rasy wbp (wielkiej białej polskiej). - Prawda jest taka, że jeżeli rolnikowi zależy na zdrowiu stada oraz na oszczędnościach, musi mimowolnie spełniać warunki, które pozwalają zakwalifikować utrzymanie świń do zrównoważonego. Przede wszystkim jest to ograniczanie wszelkiego rodzaju leków, antybiotyków w produkcji, którą realizujemy poprzez profilaktykę, monitoring stada, a także poprzez zachowanie reżimu sanitarnego, tak by nasze zwierzęta nie chorowały. Ważne jest tutaj także korzystanie z dodatków naturalnych, które będą sprzyjały zdrowiu zwierząt. Innymi słowy najważniejsze cechy rolnictwa zrównoważonego w kontekście produkcji świń to profilaktyka zdrowotna stada, dbałość o bezpieczne przechowywanie obornika czy gnojowicy oraz ich odpowiednie zagospodarowanie - tłumaczy Bartosz Czarniak. Dalej wyjaśnia, że niezwykle ważne są dbałość o dobrostan zwierząt, a więc zapewnienie wody, paszy oraz odpowiedniego poziomu wentylacji i powierzchni bytowych, zgodnych z wiekiem i okresem fizjologicznym zwierząt, a także odpowiednia opieka czy zapewnienie bodźców antystresowych poprzez umieszczanie zabawek, gryzaków dla świń. - Nie mam wątpliwości, że jakiekolwiek łamanie przepisów prawa związanych z dobrostanem zwierząt powinno być surowo karane - przekonuje Bartosz Czarniak. Jednak odpowiednie podejście do tego tematu to nie tylko uchronienie się przed negatywnymi konsekwencjami prawnymi, ale także zwiększanie zysków z produkcji. - Jeżeli rolnik nie zapewni odpowiedniego dobrostanu swoim zwierzętom, to będą one charakteryzować się słabszymi parametrami, które odbiją się następnie na kondycji finansowej gospodarstwa. Możemy się tutaj przyjrzeć dodatkowym praktykom, które mają za zadanie podnieść dobrostan ponad normę przyjętą literą prawa. Niewątpliwie dobrym przykładem podwyższonego dobrostanu, który pozytywnie wpłynie na środowisko, jest zmniejszenie zagęszczenia zwierząt w budynkach inwentarskich, dzięki czemu łatwiej jest kontrolować chociażby komfort cieplny w upalne dni, powodując zmniejszenie zużycia prądu na działanie wentylatorów wymiany powietrza - stwierdza Bartosz Czarniak.
Jak redukować emisję amoniaku?
Wspomniane przez hodowcę odpowiednie zabezpieczanie nawozów naturalnych przed niekontrolowanym przedostawaniem się do środowiska jest również wielokrotnie podkreślane w kontekście rolnictwa zrównoważonego. Jak wyjaśnia dr Kamila Mazur z Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego PIB Zakład Technologiczny Oddział w Warszawie, przykrywanie zbiorników na nawozy prowadzi do redukcji emisji amoniaku aż o 90%. - Natomiast odpowiednia gospodarka nawozami naturalnymi, w tym szybkie usuwanie nawozów, zakwaszanie gnojowicy, poprzez dodatek wysoko stężonego kwasu siarkowego, pozwala na 60% zmniejszenie emisji amoniaku - tłumaczy dr Kamila Mazur. Przypomina, że trzoda chlewna jest emitentem amoniaku, siarkowodoru, metanu i podtlenku azotu z nawozów zwierzęcych, jakimi są obornik i gnojowica. Spośród nich największy udział ma amoniak. I przytacza dane Komisji Europejskiej z 2017 roku, zgodnie z którymi przyjmuje się, iż w przypadku intensywnego chowu trzody ilość całkowitego azotu wydalanego przez różne kategorie wiekowe świń wynosi od 1,5 do nawet do 30 kg N na sztukę rocznie, w tym dla tuczników od 3,5 kg N do 5 kg N. - Z tego, w postaci amoniaku, w samym jeszcze budynku inwentarskim, emitowane do atmosfery jest około 10-15 %. Dla tuczników utrzymywanych we wciąż popularnym w Polsce systemie na głębokiej ściółce emisja NH3 wyniosła od 8,53 do 21,71 g/dzień/sztukę (średnio 12,54g/dzień/sztukę). Literatura światowa podaje, że w fazie składowania nawozów emisje NH3 z nieprzykrytego zbiornika na surową gnojowicę mogą wynieść od 4,1 do 6,7 g[N]/m2/dzień. Natomiast podczas aplikacji na polu wynoszą nawet 22,5 kg NH3-N/ha przy zastosowaniu dawki 40 ton gnojowicy na hektar i jednoczesnym braku rozwiązań redukujących takich, jak węże wleczone czy aplikacja doglebowa - wyjaśnia dr Kamila Mazur. Specjalistka z Instytutu Technologiczno - Przyrodniczego podkreśla, że emisję szkodliwych gazów, a tym samym nieprzyjemnych odorów, można ograniczyć, stosując szereg różnych technik, a ich połączenie z uwzględnieniem działań na każdym etapie ich powstawania może skutkować efektem synergii i zmniejszeniem emisji o nawet 90%. O jakich działaniach mowa? Jest to m.in. odpowiednio zbilansowana dieta. Źródłem emisji amoniaku jest bowiem niestrawione białko. Ważne jest zatem dostosowanie precyzyjnych dawek pokarmowych dla poszczególnych grup technologicznych oraz wykorzystanie dodatków wspierających rozkład białek (zakwaszacze, probiotyki czy fitobiotyki). Popularne w ostatnim czasie stały się tzw. efektywne mikroorganizmy (nazywane EM-ami), które nie tylko dodawane są do paszy, ale i stosowane na ściółkach. Poza tym ważna jest poprawa wentylacji poprzez zastosowanie bardziej wydajnych wentylatorów. - W nowszych chlewniach spotyka się też wentylację naturalną w postaci zwijalnych kurtyn w ścianach bocznych - dodaje dr Kamila Mazur.
Odpowiedni mikroklimat w chlewni wpływa na dobrostan i redukcję amoniaku
Całkowitą innowacją stosowaną w chlewniach, która ma za zadanie wytworzyć odpowiedni mikroklimat dla zwierząt, są systemy chłodzenia powietrza, takie jak cool-boksy. O krok dalej w wykorzystaniu chłodnego powietrza w chlewni poszedł dr Janusz Wojtczak, prezes rodzinnej spółki Inter Agri i właściciel fermy trzody chlewnej w Zaworach w Wielkopolsce. Od ubiegłego roku ma biogazownię. Biometan otrzymany z przetworzonej w biogazowni biomasy, którą są odchody zwierzęce oraz rośliny rolnicze, wykorzystywany jest w procesie kogeneracji do produkcji energii cieplnej i elektrycznej. I o ile zimą pozyskane ciepło jest wykorzystywane do ogrzewania chlewni, o tyle latem niekoniecznie. Dlatego dr Janusz Wojtczak wpadł na pomysł, by ciepło zamienić w... chłód. - To ciepło jest w pewnym sensie odpadem przy produkcji energii elektrycznej. W okresie zimowym nie ma problemu, bo praktycznie cała energia cieplna jest wykorzystana tutaj lokalnie wewnętrznie, na potrzeby ogrzewania budynków inwentarskich. Natomiast latem, przy takiej pogodzie jak jest aktualnie, wykorzystaliśmy to ciepło w zupełnie inny sposób. Zamontowaliśmy absolutnie nowatorskie urządzenie, pierwsze w Polsce - zaznacza Janusz Wojtczak, właściciel gospodarstwa w Zaworach. Urządzenie to nazywa się zespolonym agregatem wody lodowej, który konwertuje ciepło na energię elektryczną. - Czyli produkujemy energię elektryczną, przy okazji tego powstaje ciepło, to ciepło znowu konwertujemy na energię elektryczną. Perpetuum mobile. Druga część tego zespolonego agregatu, to jest tak zwane urządzenie Zudek i to urządzenie pozwala nam konwertować ciepło na chłód. Po co nam chłód? Tu nikogo nie muszę przekonywać, jak bardzo ważne w produkcji zwierzęcej jest, żeby ulżyć zwierzętom przy wysokich temperaturach, przy stresie cieplnym. Oczywiście, my jako ludzie, też chętnie korzystamy z tego chłodu - wyjaśnia Janusz Wojtczak. Chlewnia w Zaworach wyposażona jest w system wentylacyjny, który świetnie zdaje egzamin w upalne dni. Oprócz tego jednak jest jeszcze swego rodzaju klimatyzacja. - Ten chłód dostarczamy miejscowo, nie na wszystkie komory, głównie na te grupy technologiczne, które są najbardziej wrażliwe na stres cieplny. Często podkreślam, że nie znam choroby, która by powodowała większe upadki macior niż stres cieplny, oczywiście poza zakaźnymi, tymi zjadliwymi. My utrzymujemy w tej chwili temperaturę w chlewni maksymalnie do 26 °C. Optimum dla macior wynosi 22 °C. Stres cieplny u tych zwierząt pojawia się, gdy jest około 8 stopni Celsjusza więcej. A więc w chwili, gdy temperatura wzrośnie powyżej 30 stopni Celsjusza, przy stałej wilgotności, możemy mówić o stresie cieplnym. Nam brakuje jeszcze do tego poziomu ciepła. Ten mikroklimat w pomieszczeniach inwentarskich możemy bardzo dobrze regulować - tłumaczy Janusz Wojtczak.
Redukcja gazów cieplarnianych
Gospodarstwo należące do dra Janusza Wojtczaka w Zaworach w Wielkopolsce jest świetnym przykładem farmy, która działa w kierunku tzw. zeroemisyjności. Znajduje się tam nowa - piętrowa chlewnia na 2,5 tysiąca macior. Zwierzęta hodowane są w cyklu otwartym, a rocznie pozyskuje się nawet 60 tys. prosiąt. Rodzinna spółka Inter Agri Wojtczaków uprawia na areale 600 hektarów, przy czym, co jest dość sporym ewenementem, w zasiewach nie ma ani hektara zbóż. Za to na ich polach możemy spotkać buraki, ziemniaki i cebulę, a także rośliny predysponowane do produkcji biogazu, czyli różne mieszanki roślinne. Biogazownia jest właśnie jednym z elementów strategicznych w gospodarstwie, jeśli chodzi o dążenie do tzw. zeroemisyjności. - Przy produkcji zwierzęcej powstaje wiele substancji szkodliwych albo takich, które niekorzystnie oddziałują na środowisko. Emisje gazów, jakie powstają przy produkcji zwierzęcej, możemy podzielić w takich głównych zarysach na dwie grupy. Jedna grupa to są te gazy cieplarniane, bardzo modny w tej chwili temat, bardzo dużo o tym się mówi. Niektórzy uważają w ogóle produkcję mięsa, produkcję zwierzęcą za główny czynnik, który spowodował ocieplenie klimatu i ogromną emisję gazów cieplarnianych. Emisja ta rzeczywiście ma miejsce, szczególnie przy produkcji mięsa czy mleka u przeżuwaczy. W przypadku świń, a więc gatunku, którym ja się zajmuję, w skali globalnej, przyjmuje się, że ta emisja jest na poziomie 0,9% ogólnej puli wszystkich gazów cieplarnianych, jest to niski odsetek - wyjaśnia dr Janusz Wojtczak. Jak zatem obniżyć ilość gazów cieplarnianych? Jak tłumaczy dr Janusz Wojtczak, chodzi głównie o to, by zbilansować emisję gazów cieplarnianych do ich neutralizacji. A doskonałą metodą na uzyskanie takiego efektu jest produkcja biometanu na bazie odchodów pochodzenia zwierzęcego lub roślinnego. - Produkcja ta ma tak zwany ujemny bilans węglowy, czyli tak jak las, tak i produkcja biometanu na bazie odchodów pochodzenia zwierzęcego redukuje ilość gazów cieplarnianych - dodaje Janusz Wojtczak. Nowa biogazownia znajdująca się w Zaworach ma moc prawie 1 megawata energii cieplnej. - To jest dokładnie tyle, ile potrzebuje nasza gmina Książ Wielkopolski, w której się znajdujemy, bez przemysłu oczywiście. Aby uzyskać taki poziom energii cieplnej, trzeba by spalić ponad 1700 t węgla, więc to są ogromne ilości - zaznacza dr Wojtczak.
Poferment rozprowadzany magistralą podziemną
Gdy mowa o neutralizacji wpływu produkcji rolnej na środowisko, trzeba również poruszyć wątek pofermentu, czyli pozostałości po produkcji biogazu. Udowodniono, że posiada on wysokie parametry nawozowe. Jednocześnie zawiera o 80% mniej związków odorowych. Dodatkowo osiąga wyższe pH i zmniejsza zakwaszenie gleb (wzrasta przy tym udział azotu w postaci amonowej - mniej wypłukuje się go z gleby). Korzystając z pofermentu możemy pozwolić sobie na mniejsze zużycie wapna nawozowego. Janusz Wojtczak naturalnie wykorzystuje poferment na swoich polach. - Praktycznie nie kupujemy nawozów mineralnych. I co ciekawe, natura nie wytworzyła lepszego nawozu dla roślin. Ten nawóz ma praktycznie wszystko i to w formach najbardziej przyswajalnych, jakie możemy sobie w przyrodzie wyobrazić. Tak że to jest kolejna wartość dodana tej biogazowni, w połączeniu z całą produkcją zwierzęcą i roślinną - zaznacza szef Inter Agri. Janusz Wojtczak nie byłby sobą, gdyby nie wprowadził innowacji również w zakresie dystrybucji pofermentu. Z uwagi na bliską lokalizację pól, wykonał podziemną magistralę wodną, do której podpięta jest także sieć z biogazowni. Nie trzeba zatem z pofermentem wjeżdżać ciągnikiem na pole, co niewątpliwie wpływa pozytywnie na redukcję spalin wytwarzanych w gospodarstwie.
Zrównoważona produkcja to przyszłość
W duchu rolnictwa zrównoważonego działa także Goodvalley Agro, który jest częścią Grupy Goodvalley, producenta marki Dolina Dobra. Przedsiębiorstwo to w Polsce działa od 1994 roku. W tej chwili prowadzi ponad 40 gospodarstw na Pomorzu, w których skład wchodzą chlewnie, zakłady rolne, młyn paszowy, centrum serwisowe, biogazownie i infrastruktura towarzysząca. Chów świń prowadzony jest w systemie trójfazowym, czyli ze specjalizacją poszczególnych ferm w zakresie rozrodu, odchowu i tuczu. W swojej działalności przywiązuje dużą wagę do zasad zrównoważonej produkcji, dobrostanu zwierząt, dbałości o środowisko naturalne i odpowiedzialności społecznej. W strukturach tej firmy pracuje obecnie ponad 1300 osób. Jej model rolnictwa zrównoważonego opiera się o filozofię od pola do stołu. - To oznacza, że mamy swoje własne pola, na których uprawiamy zboża, z których następnie produkujemy paszę dla zwierząt w naszym młynie paszowym. Prowadzimy własne hodowle i zakłady przetwórcze. Co ważne, energię elektryczną i cieplną czerpiemy z naszych 8 biogazowni rolniczych, które pokrywają w 100% zapotrzebowanie naszych gospodarstw na energię elektryczną. Uprawiając zboża i wytwarzając „zieloną energię”, wykorzystujemy niemal wszystkie surowce, które stosujemy w trakcie prowadzenia działalności i ograniczamy przy tym ilości produkowanych odpadów - to wpisuje się bardzo dobrze w model tzw. „gospodarki obiegu zamknętego” - tłumaczy Grzegorz Brodziak, prezes zarządu Goodvalley Agro S.A. Spółka przykłada dużą wagę do działań wpływających pozytywnie na klimat, stosuje m.in. uprawę bezorkową i zasady tzw. rolnictwa precyzyjnego. - Precyzja pozwala nam nie tylko ograniczyć transport, ale również zużycie zasobów, co w efekcie skutkuje o połowę niższą emisją gazów cieplarnianych,w porównaniu z innymi przedsiębiorstwami rolniczymi w Europie. W uprawie roli chętnie wykorzystujemy nowe technologie, w tym rozwiązania cyfrowe - systematycznie zbieramy dane z naszych pól, poprzez zastosowanie dronów oraz badanie gleby na zawartość składników mineralnych, aby dokładnie wiedzieć, w którym miejscu potrzebne jest zastosowanie nawozu. Nowoczesne technologie wykorzystujemy także na polach, gdzie trasy maszyn rolniczych są optymalizowane za pomocą GPS. Wiemy, że kluczem do walki o lepszy klimat jest zachowanie różnorodności, dlatego dbamy o to, aby nasze uprawy nie oddziaływały negatywnie na florę i faunę sąsiadującą z naszymi polami. W tym przypadku stawiamy na zazielenienia śródpolne, czyli tworzenie i utrzymanie naturalnych ekosystemów - wymienia Grzegorz Brodziak. Goodvalley Agro od lat wykorzystuje rozwiązania mające na względzie dobrostan zwierząt. W tym kontekście, przyglądając się uważnie zapowiadanym przez Komisję Europejską zaostrzeniom przepisów, Goodvalley Agro już od wielu lat wdraża niektóre z zapowiadanych rozwiązań, np. zaprzestanie kastracji chirurgicznej knurków czy bezuwięziowe kojce porodowe dla loch.
ZOBACZ TAKŻE: Janusz Wojtczak i jego imponująca piętrowa chlewnia [VIDEO]
- Tagi:
- trzoda chlewna
- ekologia