100 tys. zł z hektara? Czy ta uprawa przyjmie się w Polsce? [VIDEO]
Czy w Polsce możliwa jest uprawa imbiru? Okazuje się, że tak. Ze wsparciem finansowym z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacii Rolnictwa zakończył się blisko trzyletni projekt oparty na badaniach nad imbirem. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu - prof. dr. hab. Piotr Szulc i prof. dr hab. Joanna Kobus-Cisowska wraz z Barbarą Majoch z AgriSmart uprawiają roślinę i prowadzą badania już na własną rękę. Czy zatem niebawem kupimy w sklepach polski imbir?
Imbir uprawia się jak ziemniaki
Okres wegetacji w krajach, w których imbir się uprawia, czyli w Chinach, Indiach czy Ameryce Południowej, trwa 10 miesięcy. W Polskich warunkach nie jesteśmy w stanie zagwarantować aż tak długiego czasu. W związku z tym powstał projekt „Polski imbir”.
- W tym projekcie badamy różne rozwiązywania, czy też różne czynniki agrotechniczne, które mogą nas w pewien sposób przybliżyć do tego, aby móc mówić o tym, że imbir w Polsce możemy uprawiać na szerszą skalę - wyjaśnia prof. Szulc.
W pierwszym roku projektu, uprawa miała miejsce na polu, pod chmurką. W kolejnym już w tunelach foliowych, aby stworzyć warunki najbardziej zbliżone do tych wymaganych.
- W pierwszym roku zaplanowaliśmy uprawy polowe. Chcieliśmy bardzo, aby ten imbir rósł, a to była taka najprostsza rzecz - uprawa polowa. Wiązało się to z szeregiem przygotowań kłączy imbiru. Zbiory, były jednakże nieduże. Kolejny etap to pojawienie się idei upraw imbiru pod osłonami. I tutaj już poszło znakomicie. Teraz, w kolejnym roku, już poza projektem, rozwijamy te uprawy dalej - stwierdza Barbara Majoch.
Obserwacji poddano cztery odmiany imbiru, które sprowadzone zostały od chińskiego producenta. Badania zatem trwają, aby skrócić okres wegetacji i dostosować imbir do polskich warunków.
- Bardzo ważną rzeczą jeśli chodzi o agrotechnikę jest podkiełkowywanie materiału sadzeniakowego. To jest samo jak w przypadku ziemniaka. Jeśli go podkiełkujemy, to automatycznie przyspieszamy okres wegetacyjny - zauważa agronom.
Imbirem zainteresowani mogą być przede wszystkim rolnicy, których gospodarstwa ukierunkowane są na uprawę ziemniaków czy kukurydzy. Warunki glebowe i sprzęt rolniczy w postaci choćby sadzarki, można wykorzystać do uprawy imbiru.
- Różnią się tylko jedną rzeczą, a mianowicie kształtem redlin. Redliny w przypadku uprawy imbiru powinny mieć kształt trapezowaty, ponieważ poszczególne kłącza zawiązują się w płaszczyźnie poziomej, jedno kłącze obok drugiego. Jeśli ta redlina będzie zbyt wąska, to wówczas nowe zawiązane kłącza będą wychodzić poza redlinę i będzie dostęp światła, aczkolwiek nie wytworzy się solanina, czyli nie będą zielony, tak jak ma miejsce w przypadku ziemniaka - podkreśla prof. Piotr Szulc.
Kłącza pojedynczego sadzeniaka o jak największej masie dadzą największy plon
Szulc podpowiada, aby uprawiać - zarówno w przypadku rozsady na polu, jak i w tunelach - kłącza o jak największej masie pojedynczego sadzeniaka. Im większy sadzeniak, tym więcej nowych kłączy.
- W warunkach naturalnych z jednego kłącza w Chinach uzyskują od 2 do 3,5 kilogramów, to jest naprawdę bardzo dużo - podkreśla rozmówca.
Taka wydajność według szacunków naukowca może dać plon na poziomie 40 a nawet 50 ton z hektara. Warunki polskie jednak dają możliwości o połowę mniejsze.
- Z powierzchni, z której zbierzemy imbir, będzie plon na poziomie około 440-450 kilogramów. Z hektara natomiast wychodzi nam około ponad 20 ton. Naprawdę jest to już coś obiecującego i to jest gra warta świeczki - zapewnia profesor.
Największym kosztem uprawy jest materiał sadzeniakowy, który sprowadzany jest z Indii i wynosi około 30 - 40 tys. zł na hektar.
- To jest główny minus tej uprawy, aczkolwiek wiemy, co zrobić, aby ten materiał sadzeniakowy był bardzo tani i tym właśnie będziemy zajmować się w kolejnym projekcie, który mamy przygotowany - mówi Szulc.
Wykorzystać można też część zieloną imbiru
Imbir, jak wiemy, ma silne właściwości przeciwzapalne, przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe. Wzmożone zainteresowanie w jego spożyciu zauważalna jest zwłaszcza w okresie jesienno-zimowych, dodając imbir choćby do herbat i jednocześnie chroniąc się przed przeziębieniami.
- Jedna i druga część jest jadalna, jedna i druga część może być wykorzystana w przetwórstwie w technologii żywności i przede wszystkim w żywieniu człowieka - podkreśla prof. dr. hab. Joanna Kobus-Cisowska, technolog żywności.
Część zieloną możemy suszyć i wykorzystać do przygotowania herbaty czy naparu.
- Wiemy, że każdy miesiąc, każdy rok uprawy, przybliża nas do tego, aby móc powiedzieć, że mamy to, możemy uprawiać imbir na szerszą skalę w warunkach polskich. Nie chcemy zaprzepaścić żadnego dnia - podsumowuje prof. Szulc.
- Tagi:
- uprawa imbiru
- imbir
- polski imbir




























