Na co uważać przy hodowli karpia?
Efektywnie i nowocześnie rybactwo to pasja Piotra Lisa oraz Przemysława i Magdaleny Krysiak, prowadzących rodzinne gospodarstwo w Krzywiu, gm. Dzierzkowice oraz w Liśniku Dużym- Kolonii, gm. Gościeradów na Lubelszczyźnie. Kiedyś stawy były własnością Państwowego Gospodarstwa Rybackiego w Zaklikowie.
Piotr Lis od urodzenia mieszka w Krzywiu. Z rybami ma do czynienia praktycznie od dziecka, gdyż jego ojciec Adam był pracownikiem Państwowego Gospodarstwa Rybackiego. Przy ojcu poznawał tajniki gospodarki rybackiej, a z czasem przejął schedę po ojcu. Jego dziadek - Walenty Lis trudnił się hodowlą ryb jeszcze w czasach międzywojennych, gdy stawy były własnością nadleśnictwa.
Królują karpie, w stawach są też: lin, szczupak, sum i sandacz
Pani Magda wraz z mężem rybactwem trudnią się od 2020 roku, chociaż interesowali się tą produkcją już dużo wcześniej. Przejęli gospodarstwo od ojca Kazimierza.
Dominującym gatunkiem ryb w naszych stawach jest karp królewski, tak bardzo popularny na wigilijnych stołach, ale są też ryby rzadsze jak: lin, szczupak, sum czy sandacz. Stosujemy tradycyjne karmienie ryb bez dodatków w postaci granulatów ze sterydami. Ryby karmimy zbożem takim jak: pszenica, pszenżyto, jęczmień, zakupując je od miejscowych rolników. W sezonie potrzeba nam około 90 ton zboża- mówi Magdalena Krysiak. Przy takich zasadach gospodarowania można być pewnym, że ryby są najwyższej jakości i można je z wielkim apetytem spożywać podczas Wigilii. Okazuje się, że pani Magda ma obszerną wiedzę nie tylko o hodowli ryb, ale też o ich przyrządzaniu. Jej opowieści powodują, że nawet nie będąc smakoszem ryb, natychmiast nabiera się apetytu na dania z nich przyrządzone. Jest to karp smażony, wędzony, w galarecie, są pierogi z karpia, paprykarz z karpia, który można zawekować, by zachować trwałość i świeżość na dłużej i wiele innych potraw z ryb.
Stawy wymagają pracy
Mąż pani Magdy-Przemysław na co dzień jest pracownikiem firmy medycznej, ale ciągle wspiera ją w przeróżnych pracach i czynnościach w gospodarstwie. A jest ich bardzo dużo, szczególnie w sezonie odłowu ryb. Stawy w Krzywiu zajmują obszar około 10 ha, natomiast w Liśniku są cztery stawy, w sumie 15 ha lustra wody. To wszystko trzeba nadzorować i dopilnować, bo zagrożeń jest bardzo dużo. Bobry potrafią wykopać głębokie nory i woda może spłynąć ze stawu, a wraz z nią narybek i ryby pójdą do rzeki. Trzeba więc na bieżąco kosić groble, przy tym uważać, by nie wpaść ciągnikiem z kosiarką w wyryty dół czy norę zrobioną przez bobry. Zimą nieraz trzeba skuwać lód wokół mnicha, bo lód potrafi podnieść zastawki i woda wypłynie ze stawu. Stawy wymagają też wapnowania, by zachować odpowiednią kwasowość środowiska. – Dużym utrapieniem są wydry i kormorany. Zjadają one narybek i mniejsze ryby, także je kaleczą i pozostawiają w stawie. Najpierw przylatuje zwiadowca, a gdy są korzystne warunki do żerowania dla kormoranów, zaraz przylatują całe ich stada, nawet z odległych terenów, powodując ogromne straty wśród ryb - mówi Piotr Lis. Jeden kormoran potrafi zjeść nawet poł kilograma narybku czy mniejszych ryb. Rybacy zmuszeni są odstraszać te ptaki, używają do tego celu armatki hukowe. Ale jak to bywa w środowisku wiejskim, nie wszystkim takie postępowanie się podoba i zdarzają się skargi do różnych urzędów na te działania. Trudno zrozumieć taką postawę ludzi. Rybacy inwestują ogromne pieniądze w zarybianie i utrzymanie stawów, i chcą osiągać z tego korzyści, a nie ponosić straty.
Właściciele stawów nie narzekają na problem z wodą, zawsze jest świeży dopływ wody z rzek. Stawy w Krzywiu zaopatruje rzeka Wyżnica, zaś w Liśniku rzeka Tuczyn. Gorzej mają ci rybacy, którzy korzystają głównie z wody opadowej, bo - jak wiadomo - coraz częściej pojawiają się wiosenne czy letnie susze.
- Regulujemy stale pobór wody z rzek, gdyż nie można jej pobierać nadmiernie, bo na dalszym ich biegu z wody korzystają też inne gospodarstwa- dodaje Pan Przemysław.
Przy sprzyjających warunkach można wyhodować 1,5 tony ryb z 1 ha stawów. Odłowy ryb handlowych prowadzone są w cyklu dwuletnim lub trzyletnim. Gdy stawy są żyzne, jak w Krzywiu, w drugim roku karpie osiągają już wagę około 2 kg i są przeznaczane do handlu. Są odławiane zwykle w końcu października i przenoszone do magazynów, by mogły oczyścić się z mułu. Na Krzywiu można produkować narybek i rybę handlową. Ryba nie lubi być odławiana, gdy jest ciepło. Wtedy aktywnie żeruje i przeniesienie do magazynów nie jest dla niej korzystne. W tym roku jesień jest wyjątkowo ciepła, dlatego odłów ryb został przesunięty w czasie. Do odławiania ryb sezonowo trzeba zatrudnić około 20 osób. Od wielu lat właściciele gospodarstwa mają zorganizowaną ekipę, grupę ludzi, którzy są pasjonatami rybactwa. Dlatego wszystko przebiega sprawnie.
Potrzebny sprzęt do natleniania wody i silos do przechowywania zboża
W gospodarstwie rybackim ciągle prowadzone są inwestycje. W roku ubiegłym w ramach unijnego programu Europejski Fundusz Morski i Rybacki, pani Magda złożyła wniosek na „modernizację gospodarstwa rybackiego poprzez zakup maszyn i urządzeń służących produkcji rybackiej”. Celem operacji było zwiększenie konkurencyjności i rentowności przedsiębiorstw z sektora akwakultury, w tym poprawa bezpieczeństwa i warunków pracy. Z tego programu między innymi został zakupiony sprzęt do natleniania, zbudowany silos do przechowywania dużej ilości zboża jako karmy dla ryb.
Gospodarstwo rybackie stale się rozwija i unowocześnia. Marzeniem pani Magdy jest stworzenie gospodarstwa agroturystycznego, w którym byłby koń i oczywiście kuchnia z przysmakami rybnymi. Jej mąż pasjonuje się myślistwem, podobnie pan Piotr, który jest członkiem koła łowieckiego w Urzędowie. Maksymilian, syn pani Magdy jest uczniem klasy pierwszej szkoły podstawowej, chodzi na lekcje pływania, chciałby w przyszłości hodować owce i alpaki. Wydaje się, że to wszystko jest możliwe do realizacji, bo w Krzywiu są odpowiednie warunki klimatyczne i krajobrazowe, a gospodarze mają dużo inicjatywy i pomysłów, które szybko wdrażają we własnym gospodarstwie.