Jako pierwsza w Polsce postawiła jabłkomat [VIDEO]
Rodzina Dębskich zajmuje się sadownictwem od kilku pokoleń. Dziś kierunek rozwoju gospodarstwa wyznacza Karolina Dębska - Zeidler, która świetnie sobie radzi w zarządzaniu sadem w duchu zrównoważonego rolnictwa.
Dębski Sad - producenci owoców od pokoleń
Sady w Rabowicach, koło Swarzędza w woj. wielkopolskim powstały w 1975 roku. Wcześniej, jeszcze w latach pięćdziesiątych, rodzina Dębskich dzierżawiła sady jabłoniowe w Młodawsku i aleje czereśniowe w rejonach Poznania. W rabowickich sadach od początku dominowały silnie rosnące jabłonie i śliwy. Państwo Dębscy kładli duży nacisk na rozwój. Wybudowali przechowalnie i sortownie, a następnie w latach 90-tych chłodnie z kontrolowaną atmosferą. Z biegiem lat podjęto decyzję o nasadzeniu jabłoni szczepionych na karłowych podkładkach, które były sprowadzane z Holandii, Belgii i Niemiec.
Dębski Sad. Jabłkomat - automat samoobsługowy przy gospodarstwie
Obecnie Karolina Dębska – Zeidler posiada 10 - hektarowy sad, w których nasadzone są jabłonie, grusze i śliwy.
- Z czego większość to jabłonie. Na stosunkowo małym areale mamy dwadzieścia odmian jabłek. Plon z hektara liczy około 40 - 45 ton. Jest to raczej średni wynik. W większych sadach, gdzie produkcja jest bardziej intensywna, ten plon dochodzi nawet do 70 - 80 ton z hektara - opowiada Karolina Dębska - Zeidler, właścicielka gospodarstwa Dębski Sad.
Większość asortymentu jest dystrybuowana bezpośrednio z gospodarstwa.
- Docierają do nas głównie lokalni klienci. Prowadzimy bezpośrednią sprzedaż z gospodarstwa. Ona rozpoczyna się w naszym sklepie zazwyczaj we wrześniu i kończy się w maju. Natomiast przez cały rok działa u nas automat samoobsługowy, tak zwany jabłkomat, w którym można zakupić nie tylko jabłka, ale także soki tłoczone na zimno i przetwory - mówi Karolina Dębska - Zeidler.
Produkcja owoców w duchu Integrowanej Produkcji
Od 1996 sad prowadzony jest zgodnie z metodyką Integrowanej Produkcji (IP). Dzięki temu klienci mają gwarancję, że owoce są o najwyższych wartościach biologicznych i odżywczych oraz bezpiecznych dla zdrowia ludzi, a środki ochrony roślin stosowane w uprawie są z umiarem. Produkcja taka jest bowiem poddana ścisłej kontroli pod kątem pozostałości środków ochrony roślin, nawozów oraz innych substancji niebezpiecznych dla zdrowia.
- Wymaga to trochę większej uwagi poświęconej roślinom, natomiast przynosi takie efekty, że klienci mają do nas zaufanie przez lata. (…) Jest wprowadzany Europejski Zielony Ład. I właściwie już teraz środki ochrony roślin zostały poddane ostrej selekcji, także właściwie w ostatnich latach ponad 200 środków ochrony roślin zostało po prostu wycofanych. Jesteśmy poniekąd zmuszeni do tego, by ograniczać ich stosowanie i szukać innych metod ochrony naszych sadów, bardziej przyjaznych środowisku - mówi Karolina Dębska – Zeidler.
Dębski Sad. Najważniejsze to działać w porę
Jaka jest recepta pani Karoliny na dochodową produkcję na małym areale?
- Myślę, że przede wszystkim należy dbać o sad, a więc robić wszystko, by uzyskiwać największe plony z jednostki powierzchni. Jednak z umiarem. Wszystko musi być zrównoważone, bo też nie można działać na niekorzyść środowiska czy roślin. Ważna jest lustracja drzew. To znaczy, należałoby raz na tydzień, raz na 10 dni zrobić spacer po sadzie i faktycznie zwrócić uwagę na to, czy występują ogniska chorobowe i szkodniki. Temu też pomagają tablice lepowe. Dzięki temu możemy stwierdzić, czy faktycznie są przekroczone progi zagrożenia i czy faktycznie te szkodniki zagrażają naszym uprawom, czy ich żerowanie będzie neutralne - mówi Karolina Dębska - Zeidler.
W opinii sadowniczki, w integrowanej produkcji owoców istotne jest to, by reagować wówczas, kiedy faktycznie pojawia się problem.
- Chodzi o to, by nie robić oprysków ochronnych czy nawozić w ciemno, dlatego że akurat sąsiad to robi. Należy opierać się o badania i analizę gleby. I na tej podstawie, według wytycznych, uzupełniać niedobory - tłumaczy Karolina Dębska - Zeidler.
I jeśli to możliwe, stosować metody naturalne ochrony upraw.
- Mamy wprowadzonego w sadzie dobroczynka, który zjada przędziorki. Z mszycami natomiast walczą skorki i biedronki. Dbamy także o to, by w sadzie były pasy roślinności, gdzie znajdą schronienie dzikie ptaki oraz wspomniane już owady pożyteczne. Ważnym elementem też jest słup dla ptaków drapieżnych, które polują na nornice i myszy. Takich metod naturalnego zwalczania szkodników w sadzie jest kilka, także warto zwrócić na nie uwagę - zachęca Karolina Dębska – Zeidler, właścicielka gospodarstwa Dębski Sad.
Sadownictwo. Zamiast środków chemicznych ochrony - metody naturalne
Pani Karolina przyznaje, że uprawa, w której chemiczne środki ochrony zastępowane są naturalnymi, wymaga więcej nakładu pracy i środków finansowych. Może też odbić się w niższych plonach i wpłynąć na jakość owoców czy warzyw. Często na ten temat rozmawia z innymi sadownikami oraz konsumentami. Uświadamia im, że nie zawsze ładne to zdrowe.
Właśnie zdroworozsądkowe podejście do produkcji jest receptą na sukces sadowniczki z Rabowic. A jej klienci to widzą, doceniają i są skłonni zapłacić więcej.
- Dużą wagę poświęcamy edukacji naszych klientów. Mówimy, na co powinni zwracać uwagę, dlaczego powinni wybierać polskie owoce i dlaczego powinni wybierać jabłka? I to odpłaciło tym, że mamy zaufanie naszych klientów, znają nas, znają naszą uprawę. Jabłka im smakują i są zadowoleni - mówi Karolina Dębska - Zeidler.
Sadowniczka z Rabowic zdradza, że zamierza poszerzyć swoją działalność. Wkrótce będzie sama produkować chipsy oraz ocet jabłkowy.
Czym jest rolnictwo zrównoważone?
Rolniczka aktywnie współpracuje ze stowarzyszeniem Agroekoton, który działa w kierunku upowszechniania rolnictwa zrównoważonego. Prezes organizacji - dr Mirosław Korzeniowski tłumaczy, że konwencjonalne metody uprawy będą coraz częściej uzupełnianie rozwiązaniami biologicznymi czy nowoczesnymi technologiami tak zwanego rolnictwa 4.0 czy rolnictwa cyfrowego.
- Rolnicy pójdą w tym kierunku z kilku powodów. Pierwszy z nich: Europejski Zielony Ład. Unia będzie wymuszała coraz więcej zmian w procesie produkcji. Drugi temat: rynek. Odbiorcy, konsumenci chcą dobrej, zdrowej żywności. A trzeci powód: jeżeli chcemy dbać o produkcję w naszych gospodarstwach, nie tylko tu i teraz, ale w przyszłości, to na przykład musimy regenerować glebę i stosować pewne praktyki, które czasem były niedoceniane w ostatnich latach. Bardziej się koncentrowaliśmy na obniżeniu kosztów produkcji, niż na dbaniu o zasoby glebowe. To musi się zmienić - tłumaczy Mirosław Korzeniowski, prezes Agroekoton.
Choć definicja produkcji zrównoważonej jest dosyć młoda (w Polsce funkcjonuje od kilku lat), wielu rolników czy sadowników już wcześniej stosowało zasady produkcji zrównoważonej pod innymi definicjami.
- W Polsce mamy kilkanaście tysięcy osób przeszkolonych w zakresie produkcji integrowanej, którzy stosują od wielu lat zasady tożsame z produkcją zrównoważoną - mówi Mirosław Korzeniowski, prezes Agroekoton.
Rolnictwo zrównoważone i eksport
Powodem, dla którego gospodarstwa wchodzą w produkcję zrównoważoną, jest możliwość sprzedaży swojego towaru do innych krajów.
- Często przy eksporcie na dalekie rynki są dodatkowe rygory dotyczące technologii ochrony czy nawożenia. I po to producenci korzystają z zasad zrównoważonego rolnictwa, bo po prostu łatwiej im upłynnić swój asortyment - wyjaśnia Mirosław Korzeniowski, prezes Agroekoton.
Rolnictwo zrównoważone. Rolnicy będą się dostosowywać do zmian, ale muszą iść za tym pieniądze
A co z opłacalnością takiej produkcji?
- Taka produkcja, oczywiście, musi być dla rolnika dochodowa. Rolnik nie będzie w stanie dbać o środowisko, jeżeli nie zapewnimy mu godziwych dochodów. A z tym były w ostatnich latach problemy. Wszyscy wiemy, że supermarkety ciągle mówią o promocjach, o obniżaniu cen. To jest często kosztem dostawcy, czyli polskiego rolnika, który musi ograniczać koszty i nie może wprowadzić zasad produkcji zrównoważonej. To my wszyscy, jako konsumenci, musimy wpływać też na te miejsca, w których kupujemy. I wybierać te miejsca, które promują i wspomagają rolników, którzy uprawiają rośliny w zrównoważony sposób – zaznacza Mirosław Korzeniowski, prezes Agroekoton.
UPL Polska i ProNutiva – upowszechnianie metod biologicznych oraz rozwiązań cyfrowych
Na rynku pojawia się coraz więcej środków biologicznych do zwalczania szkodników i grzybów. Jednym z producentów takich preparatów jest firma UPL Polska. Od 6 lat realizuje program ProNutiva, który łączy stosowanie produktów z grupy konwencjonalnej ochrony chemicznej, biologicznej, a także biostymulatorów, które wydobywają naturalny potencjał plonotwórczy roślin. Program ProNutiva jest realizowany m.in. w sadzie doświadczalnym SGGW na warszawskim Wilanowie.
- Współpracujemy z SGGW w zakresie nowych rozwiązań. Przykładem tego może być projekt, związany z rozwiązaniami cyfrowymi do monitoringu szkodliwych motyli, system Trapview, jak również aplikacja mobilna Pixofarm do oceny plonu. To są nowatorskie, ale bardzo przydatne narzędzia. Dzięki nim przeprowadzane zabiegi są bardzo precyzyjnie dobrane, trafione w ten najważniejszy moment, czyli początkowy wylęg larw - wyjaśnia Arkadiusz Sławiński, menadżer Upraw Ogrodniczych UPL Polska.
Dzięki tego rodzaju rozwiązaniom producenci mogą zaoszczędzić czas i środki finansowe.
- Od wielu lat dominuje w sadach monitoring zwalczania parcha jabłoni. Dzisiaj już nikt sobie nie wyobraża zabiegów wykonywanych w ciemno. Tak jest i w przypadku innych programów, które będą się rozwijać. Precyzyjnie dobierany zabieg niesie ze sobą wiele korzyści dla sadownika i dla konsumenta - wyjaśnia Arkadiusz Sławiński, menadżer Upraw Ogrodniczych UPL Polska.
Czytaj także: 15 ha sadów - jabłonie, wiśnie, czereśnie, śliwy