Zakaz uboju na terenie gospodarstwa nawet dla siebie?
Każdy ubój tucznika będzie musiał zostać wykonany w rzeźni?
Dla wielu rolników naturalnym jest, że mogą ubić tucznika na terenie swojego gospodarstwa, a potem go zjeść. I większość hodowców taką praktykę stosuje. Skoro jest to ich sztuka i mięso czy kiełbasa trafia tylko na ich stół, to dlaczego nie? Przynajmniej mają pewność, co do jakości produktu. - Po ubiciu badamy mięso. Jeśli wiemy, że wszystko jest w porządku, wykonujemy wyroby metodą tradycyjną. Kiełbasy są zdrowsze, niż te ze sklepu i smaczniejsze - mówią hodowcy.
Może się jednak okazać, że ubój na terenie gospodarstwa na użytek własny w niedalekiej przyszłości zostanie zakazany. Dlaczego?
O konieczności wprowadzenia zakazu ministerstwo rolnictwa powiadomiła Najwyższa izba Kontroli. Taki wniosek został złożony po kontroli przeprowadzonej przez instytucję na terenie gospodarstw rolnych. Według NIK należy wprowadzić obowiązek dokonywania uboju zwierząt gospodarskich na użytek własny, wyłącznie w zakładach pozostających pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej.
Z tym stanowiskiem nie zgadzają się resort rolnictwa oraz Krajowa Rada Izb Rolniczych.
- Zarząd KRIR wyraził kategoryczny sprzeciw wobec zaleceń NIK, ponieważ wprowadzenie przepisu nakazującego uboju w rzeźni pozostającej pod nadzorem Inspekcji może pozostać przepisem martwym - niewykonalnym w praktyce, z góry narzucającym jego łamanie - wyjaśnia KRIR.
Według Izb Rolniczych wprowadzenie takiego przepisu zmusi rolników do łamania prawa. - Prawdopodobnym wydaje się, że rolnicy pomimo zakazu i tak będą ubijać zwierzęta we własnym gospodarstwie - nie mając możliwości zrobienia tego w niewielkiej ubojni. Mięsa tego nie będą mogli poddać żadnym badaniom, co w efekcie może spowodować wzrost zagrożenia rozprzestrzeniania się chorób, zdecydowanie większy, niż w przypadku legalnego ubijania zwierząt w gospodarstwie - komentuje KRIR.
Aby skutecznie nadzorować, a nie zabraniać takiego uboju KRIR przedstawia propozycje:
- Pozostawić możliwość uboju na terenie gospodarstwa, jednak samego uboju musi dokonać osoba posiadająca stosowne uprawnienia. Należałoby wyznaczyć odpowiednią instytucję np. Inspekcję Weterynaryjną do przeprowadzenia szkoleń dla osób, które na podstawie takiego szkolenia będą mogły dokonywać uboju zwierząt w gospodarstwie z przeznaczeniem mięsa na użytek własny. W chwili obecnej poza pracownikami ubojni w zasadzie nie ma osób wykwalifikowanych i przeszkolonych do wykonywania uboju zwierząt z zachowaniem wszystkich wymagań przewidzianych prawem.
- Skoordynowanie zgłaszania uboju do ARiMR ze zgłoszeniami do PLW celem zachowania zgodności rejestrów. Zgłoszenia uboju zwierzęcia gospodarskiego do ARiMR i jego wyrejestrowanie powinny być skoordynowane z systemem PLW.
- Rozważyć zasadność wprowadzenia obowiązku badania przedubojowego w gospodarstwie przez lekarza weterynarii celem wyeliminowania możliwości uboju zwierząt chorych. Natomiast wprowadzenie rozwiązań związanych z nadzorem przez lekarza weterynarii samego procesu ubojowego i produkcji wyrobów, należy dobrze rozważyć w związku z tym, że założeniem uboju w gospodarstwie jest wykorzystanie mięsa na potrzeby własne (bez możliwości sprzedaży) i obecnie to posiadacz mięsa oraz wyrobów wędliniarskich bierze odpowiedzialność za warunki w jakich dokonywał wszystkie czynności związane z produkcją mięsa z przeznaczeniem na użytek własny.
- Procedury Systemu identyfikacji i rejestracji zwierząt w ARiMR dla trzody chlewnej powinny być takie same jak dla bydła. Problemem jest utrzymywanie szczególnie w małych gospodarstwach trzody chlewnej bez wymaganej rejestracji i oznakowania.
A Wy co sądzicie o pomyśle NIK i propozycjach Krajowej Rady Izb Rolniczych? Dzielcie się z nami swoimi spostrzeżeniami!