Ptasia grypa i ASF - zmory polskich hodowców
Czy w związku z ptasią grypą i afrykańskim pomorem świń grozi nam epiozootia (epidemia u zwierząt)?
Niemalże codziennie Główny Lekarz Weterynarii informuje o kolejnych wykryciach wirusa ptasiej grypy czy afrykańskiego pomoru świń. O ile fala rozprzestrzeniania się ASF w terenie jakby zahamowała, o tyle w przypadku ptasiej grypy z tygodnia na tydzień zwiększa się zasięg występowania tej choroby. W ciągu 3 miesięcy choroba objęła większość województw w kraju.
ASF - obawy nadal istnieją
Sytuacja z ASF u świń wydaje się być opanowana. 30 września potwierdzono ostatnie ognisko w chlewni. Inaczej jest w przypadku dzików. Liczba zakażeń wirusem z tygodnia na tydzień wzrasta o kilka przypadków. W sam czwartek, 22 lutego powiadomiono aż o 12 kolejnych przypadkach. Łącznie do wtorku, 7 lutego w kraju wykryto ich 198. Zakażone zwierzęta znajdowano w woj. podlaskim, lubelskim i mazowieckim. Mimo wdrażanych zasad bioasekuracji, hodowcy trzody nadal obawiają się, że wirus z dzików może przedostać się do ich chlewni. Lobbują u ministrów rolnictwa i środowiska, by zwiększać odstrzały sanitarne dzików na wschodniej granicy.
Ptasia grypa w 8 województwach
Pierwszy przypadek ptasiej grypy wykryto 7 listopada 2016 r. u dzikich kaczek i mewy w woj. zachodniopomorskim. Niecały miesiąc później, bo 3 grudnia chorobę potwierdzono już u ptactwa hodowlanego - w woj. lubuskim. 18 grudnia wirus H5N8 pojawił się na drugim końcu Polski - w woj. podkarpackim. Kolejne ogniska znajdowano u drobiu w woj. małopolskim, świętokrzyskim, wielkopolskim i mazowieckim. Wirus przedostał się także do fermy w woj. warmińsko-mazurskim.
Istnieje duże zagrożenie, że wkrótce ptasia grypa zaatakuje drób także w woj. dolnośląskim oraz opolskim, gdzie ptasia grypa występuje w stadach ptactwa dzikiego. Do końca stycznia Główny Lekarz Weterynarii powiadomił o 31 przypadkach u dzikich ptaków i 35 ogniskach H5N8 w stadach hodowlanych o różnej wielkości: od małych przydomowych zagród po duże produkcje (na Warmii i Mazurach wirus przedostał się do fermy liczącej ponad 2400 brojlerów, podobną ilość gęsi posiadało zakażone gospodarstwo w Nowym Tomyślu).
Co jakiś czas Główny Lekarz Weterynarii informuje o kolejnych ogniskach ptasiej grypy. W samej Wielkopolsce wykryto już pięć ognisk, w tym w okolicach Mosiny na fermie o wielkości ponad 50 tys. sztuk indyków.
Najwięcej drobiu zutylizowano w woj. lubuskim - około 1 mln sztuk. Tam sytuacja jest najtrudniejsza.
Liczba gospodarstw, w których utylizuje sie drób, będzie rosnąć. - W chwili obecnej trwają działania służb weterynaryjnych w obszarach ustanowionych wokół ognisk, dlatego też pełne dane będą dostępne dopiero po zakończeniu wszystkich działań - podała lek. wet. Karolina Florek, naczelnik Wydziału ds. Chorób Zwierząt Innych niż Kopytne, Biuro Zdrowia i Ochrony Zwierząt w Głównym Inspektoracie Weterynarii. O tym, jakiego rzędu koszty poniosło państwo (ptasia grypa to choroba zwalczana z urzędu) i ile stracili sami hodowcy drobiu, nikt na razie nie mówi. Choć wiadomo, że straty są spore i wszystko wskazuje na to, że będą rosnąć.
Odszkodowanie i zapomoga z budżetu państwa
Za każdą ubitą sztukę, w wyniku pojawienia się wirusa H5N8, właściciel powinien otrzymać odszkodowanie ze środków budżetu państwa. - Odszkodowanie przysługuje w wysokości wartości rynkowej zwierzęcia. Wartość rynkową zwierzęcia określa się na podstawie średniej z 3 kwot oszacowania przyjętych przez powiatowego lekarza weterynarii oraz 2 rzeczoznawców wyznaczonych przez tego lekarza z prowadzonego przez niego listy rzeczoznawców - tłumaczy lek. wet. Karolina Florek. O zwrot środków hodowca może wystąpić także za zniszczenie z nakazu lekarza weterynarii jaj wylęgowych, paszy czy sprzętu, które nie mogą być poddane odkażaniu. Poza tym właścicielowi zwierząt przysługuje także zapomoga za zwierzę, które padło w wyniku zakażenia, zanim o chorobie zgłoszono lekarzowi weterynarii. - Wysokość zapomogi stanowi 2/3 wartości rynkowej zwierzęcia - dodaje lek. wet. Karolina Florek. Środki wypłacane z urzędu nie zrekompensują hodowcy wszystkich strat. - Wyeliminowanie wirusa H5N8 to złożony proces pochłaniający wiele czasu i funduszy. Zakup środków, proces odkażania, po którym musi minąć odpowiedni czas zanim znów rozpocznie się chów. Taki przestój ma wpływ nie tylko na bezpośrednio powiązane z nim przedsiębiorstwa, ale na całą branżę - tłumaczy Łukasz Dominiak, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa - Izba Gospodarcza.
Hodowcy drobiu pod lupą
To nie jedyne koszty. Na hodowców w całym kraju spadły dodatkowe obostrzenia, które wiążą się z przestrzeganiem zaostrzonych zasad bioasekuracji. Konieczność wyłożenia przed obiektem inwentarskim mat dezynfekcyjnych, wyposażenia się w ochronną odzież, odkażania sprzętu i narzędzi oraz zakaz wypuszczania drobiu na wybieg dotyczy wszystkich - od tych posiadających kilka kurek, po wielotysięczne fermy. Ci, którzy nie zastosują się do wytycznych, w razie pojawienia się w stadzie ptasiej grypy, nie otrzymają odszkodowania. Poza tym mogą na nich spaść kary finansowe do nawet 8 tys. zł. Nieprawidłowości mają wykazać kontrole wykonane przez urzędowych lekarzy weterynarii.
Dariusz Mamiński z ministerstwa rolnictwa przekonuje, że tak rygorystyczne podejście do sprawy jest konieczne. Dodaje, że wysoce zjadliwa grypa ptaków jest chorobą zakaźną ptaków o wysokiej śmiertelności, która w bardzo krótkim czasie może osiągnąć rozmiary epizoocji (epidemii u zwierząt). - Kluczowe jest wzmocnienie zasad bioasekuracji na fermach, gdyż dużym zagrożeniem jest możliwość przeniesienia choroby, nie tylko przez dzikie ptaki, ale również za pośrednictwem zanieczyszczonego wirusem sprzętu, odzieży lub paszy. W związku z zagrożeniem jakie niesie wysoce zjadliwa grypa ptaków dla gospodarki kraju należy stosować środki mające na celu zminimalizowanie ryzyka jej rozprzestrzenienia się - tłumaczy.
Problem z eksportem drobiu
Kolejny problem dla sektora drobiarstwa stanowi wprowadzenie zakazu eksportu na rynek wschodni. - Straty pośrednie wynikają z ograniczeń w przemieszczaniu drobiu, jaj, czy mięsa w strefach zamkniętych ale następują również przez zamknięcie przed polskim drobiem granic państw takich jak RPA, Chiny, Wietnam czy Tajwan, co zdecydowanie działa na naszą niekorzyść - tłumaczy Łukasz Dominiak z Krajowej Rady Drobiarstwa. Dodaje, że coraz trudniejsza sytuacja może przyczynić się do spadku cen drobiu. W związku z ograniczeniami eksportu będzie zwiększać się podaż na rynku krajowym oraz w Unii Europejskiej. - Sytuacja może negatywnie wpłynąć na rentowność produkcji, ponieważ ciężar spowodowany zamknięciem rynków zagranicznych spadnie na wiodące podmioty - liderów produkcji i eksportu. Konsekwencje wystąpienia grypy ptaków odczują też mniejsze zakłady i hodowcy. Producenci prędzej czy później zaczną z coraz większą zaciętością rywalizować między sobą o rodzimy rynek - komentuje Łukasz Dominiak. Hodowcy nie zauważają spadków w sprzedaży drobiu w samej Polsce. - Media odgrywają tu dużą rolę, gdyż szeroko informują o tym, że wirus H5N8, który pojawił się w Polsce, dotyczy tylko i wyłącznie ptaków i jest nie groźny dla człowieka. Możemy przez to założyć, że finalni odbiorcy są świadomi i nie boją się spożywania mięsa drobiowego, dlatego nie ograniczają jego konsumpcji - twierdzi dyrektor Dominiak.