Postawili na drób i cały czas ryzykują
W niebo patrzą z obawą - boją się o drób
Rolnicy, którzy utrzymują zwierzęta, nie mogą do końca spać spokojnie. Przez cały czas borykają się z przeróżnymi chorobami wśród swoich stad. Hodowcy trzody boją się Afrykańskiego Pomoru Świń, bydła - np. gruźlicy, a drobiu – ptasiej grypy. Najgorzej jest wiosną i jesienią, kiedy ptaki migrują. – W niebo patrzymy z obawą, bo jak spadnie, choć trochę odchodów na nasz teren, to można stracić całe stado. Ten wirus tak szybko zabija. Wieczorem jest 10% stada zainfekowanych, na drugi dzień 30%, a 80% na trzecią dobę. To nie jest do uratowania, bo nie ma szczepionki, nie ma lekarstwa – ubolewa pan Piotr. Kiedy ptasia grypa pojawia się w stadzie, to utylizowane są zwierzęta, pasza, słoma, a nawet drewno jest palone. - Dlatego zboże trzeba sprzedać w grudniu i żeby słomy było jak najmniej w gospodarstwie – twierdzi. Wirus zmniejsza swoją aktywność wiosną, kiedy przychodzi ciepło. – A przez cały czas to jest bąbel na wodzie – twierdzi rolnik. Żeby nie dopuścić do wystąpienia choroby, w gospodarstwie przestrzegane są zasady higieny. Samochody, które wjeżdżają na posesje są dezynfekowane, a kierowcy zakładają odzież ochronną.
Czytaj także: