Więcej produkują, więcej zarabiają
Do Zakładu Mleczarskiego OSM Kalisz należy 367 rolników. - Niestety, rolnicy nie mają wpływu na cenę jednostkową, bo to dyktuje rynek. Ale od nas zależy, czy zarobimy więcej. (…) Największy nasz dostawca z Wielunia oddaje 110.000 litrów mleka miesięcznie - podkreśla Przemysław Kmieciński, członek rady nadzorczej.
Z Przemysławem Kmiecińskim, rolnikiem w powiatu kaliskiego, członkiem organu nadzorczego Kaliskiej Spółdzielczej Grupy Producentów Mleka, członkiem Zarządu Rejonowego Koła Hodowców Bydła Mlecznego w Kaliszu umówiłam się na rozmowę o działalności mleczarni. Jednak w dobie koronowirusa nie sposób nie poruszyć tego tematu. Rolnicy z niepokojem patrzą w przyszłość. Producenci mleka mają nadzieję, że odbiór nie zostanie wstrzymany. - Taki mniejszy rolnik, to może gdzieś zagospodaruje to mleko, a taki duży... Strach myśleć, nawet nie próbuję sobie tego wyobrazić - mówi Przemysław Kmieciński. - Czasami zdarza się, że u jakiegoś rolnika w mleku jest antybiotyk i z bólem trzeba to mleko wylać, ale to są incydentalne sprawy.
Zaczęli rezygnować
Mleczarnia w Kaliszu została zarejestrowana w 1981 roku. - Pierwsze zakłady były w Liskowie i Kaliszu, ale w 1975 roku podjęto decyzję o budowie nowej siedziby - wspomina pan Przemysław. Wówczas było dużo drobnych hodowców. Pod koniec lat 90-tych rolnicy zaczęli rezygnować z tej działalności. Wówczas gospodarstwa zostały wyposażane w zbiorniki. Było wiadomo, od kogo pochodzi mleko. Rolnicy zaczęli pracować na własny rachunek. - Nie było już zlewni mleka, do które przywożono mleko powiedzmy z całej wsi - opowiada rolnik. Zmiany spowodowały, że zarząd zaczął liczyć się z rolnikiem. Kolejni rolnicy zaczęli rezygnować z produkcji, kiedy wprowadzono kwoty mleczne.
30 hektarów, 60 krów mlecznych i rekordowe wydajności. KLIK
Mieli kwoty warte nawet milion złotych
Przemysław Kmieciński podkreśla, że rolnicy obawiali się zmian. - Duże pieniądze wydaliśmy na kwoty. Pamiętam, że wtedy kwoty miały wartość, bo stanowiły zabezpieczenie kredytowe w banku. Był taki czas, że jak toś miał milion kwot, a kwota była po złotówce, to tak jakby miał milion złotych. Z dnia na dzień straciło się ten milion, bo kwoty zlikwidowano - wspomina z nostalgią pan Przemysław.
Ostatecznie na rynku mleka zostali ci rolnicy, którzy kochają pracę przy krowach, bo mając te zwierzęta, nie ma się wakacji. – Obawialiśmy się, że będzie nadprodukcja mleka. Ale nikt tego nie robi - mówi. Zaznacza, że pozytywne jest to, że mimo iż hodowców jest mniej, to nie spada ilość mleka.
- W kwietniu 2000 roku moje krowy były oceniane. Wtedy uzyskiwałem 6.000 litrów mleka od sztuki na rok. W sierpniu przyjechał profesor i ułożono dawki pokarmowe i dobierano paszę. To od razu doszedłem do 8.500 litrów od sztuki, a po roku było już 9.000 litrów. Skok był bardzo duży - opowiada.
Teraz jedna krowa daje 12.100 litrów mleka rocznie. - Na początku wystarczyło zmienić żywienie i skok był olbrzymi. Później dobieraliśmy sztuki, biorąc pod uwagę genetykę. Teraz już tak łatwo nie można zwiększać wydajności - wyjaśnia Przemysław Kmieciński.
Zrezygnowali z Łowicza, wybrali Mlekovitę
W 2013 roku spółdzielnię połączono z zakładami Łowicz. - Kalisz, jako zakład był zbyt mały i ciężko było się samemu utrzymać. Dlatego podjęto decyzje o połączeniu. (…) Jednak z czasem współpraca się przestała układać. (…) Łowicz nie nadążał za ceną średnią krajową - wspomina pan Przemysław. Nastąpił „rozwód”. Zarząd szukał nowego partnera. Członkowie na zebraniach podjęli decyzję, że najkorzystniejszym rozwiązaniem będzie współpraca z Mlekowitą. Był to rok 2018.
- Myślę, że rolnik bardziej się liczy aniżeli w latach 80-tych czy 90-tych. Wtedy to nawet nie wiedział, kto jest prezesem czy członkiem zarządu, a teraz mamy większy wpływ. Niestety, rolnicy nie mają wpływu na cenę jednostkową, bo to dyktuje rynek. Ale od nas zależy, czy zarobimy więcej, czy mniej. Cena zależy od parametrów mleka i ilości dostaw. Jeśli rolnik będzie produkował więcej mleka, to przekroczy dany próg i będzie miał droższe mleko. Jeśli poprawi żywienie, to osiągnie wyższe parametry białka i też to ma wpływ na cenę - zauważa hodowca.
Dodaje, że różnica cenowa na litrze mleka, jaką dostają rolnicy, wynosi 0,14 zł. - Czyli jeśli rolnicy osiągają te same parametry mleka, a mają różnicę w ilości, to pomiędzy mniejszym, a dużym dostawcą cena za litr mleka wynosi 0,14 zł - mówi.
Czytaj także: