Nowa obora Michałowiczów. 65 krów, roboty i zmiana żywienia [VIDEO]
- 1/8
- następne zdjęcie

25 listopada odbyło się oficjalne otwarcie nowej obory postawionej w gospodarstwie rodziny Michałowiczów, w miejscowości Mełpin. Zamontowano w niej m.in. 3 roboty, które zmieniają charakter pracy hodowcy i otwierają przed nim nowe możliwości.
- Razem z żoną i rodzicami prowadzimy gospodarstwo na areale około 100 ha. Głównie skupiamy się jednak na hodowli bydła mlecznego i mięsnego - mówi Michał Michałowicz, rolnik z woj. wielkopolskiego, z którym mieliśmy okazję porozmawiać podczas uroczystego otwarcia nowo postawionej w gospodarstwie obory dla bydła mlecznego. To milowy krok w rozwoju farmy utrzymującej obecnie 65 krów mlecznych. - Pomysł na budowę obiektu pojawił się u nas przed dwoma laty. Poszukując informacji na temat poszczególnych rozwiązań odwiedzałem inne obory i porównywałem rozwiązania zastosowane u różnych hodowców - mówi rolnik. Założeniem rodziny przy podjęciu decyzji o budowie było postawienie na automatyzację pracy, przede wszystkim doju, który na co dzień przy produkcji mleka był najbardziej pracochłonną czynnością. - Widziałem roboty różnych producentów. Najbardziej przekonały mnie jednak rozwiązania oferowane przez firmę DeLaval. Przede wszystkim chodziło o ruch kierowany, który sprawia, że nie ma "wolnych przejść" przez robota. To było dla mnie kluczowe - zaznacza Michałowicz.
Wielkość stada i obiektu
Nowo powstała obora ma 25 metrów szerokości, 38 m długości, a jej wysokość w kalenicy wynosi 8,5 m. Krowy utrzymywane są na rusztach, a pojemność zbiornika na gnojowicę liczy 1,5 mln litrów. - Budowa obiektu rozpoczęła się we wrześniu 2021 roku, a prace zakończyliśmy w maju tego roku - mówi Michał Michałowicz, podkreślając, że mimo kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie, nie było żadnych problemów jeśli chodzi o dostawy materiałów budowlanych i wyposażenia obiektu. - Wszystko dojechało na czas. Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu prac i cieszymy się, że udało się sprawnie przejść przez ten okres. Teraz możemy już korzystać z dobrodziejstw, jakie niesie obora. Wiadomo, że był to duży koszt, ale jeśli inwestować, to w najnowocześniejsze technologie - tłumaczy hodowca.
Krowy zaaklimatyzowały się zaskakująco dobrze
- Krowy zaczęły się doić na robocie 5 tygodni temu, ale już miesiąc wcześnieśniej były tutaj przeprowadzane, aby przyzwyczaić się do nowego miejsca, a potem na dój wracały do starego obiektu, na halę udojową typu rybia ość 2x5 stanowisk - tłumaczy hodowca, który nieco obawiał się tego, jak zwierzęta zareagują na tak diametralną zmianę systemu udojowego. Wszystko potoczyło się jednak zaskakująco dobrze. - Byłem zaskoczony przede wszystkim przy pierwszym doju na robocie. Krowy zaczęły jednak do niego wchodzić i doić się, jakby było to dla nich naturalne. Nie było żadnych niespodziewanych problemów - wspomina Michał Michałowicz. Jak zaznacza, nie obyło się bez delikatnych spadków produkcji mleka, ale teraz, po 5 tygodniach od pierwszego doju na robocie, wszystko wróciło już do punktu wyjścia. - Obecnie średnia wydajność kształtuje się mniej więcej na poziomie 10 tys. litrów. W dłuższej perspektywie oczekujemy jednak wzrostów - zaznacza i dodaje: - Widzimy już, że dzięki robotom mamy znacznie mniej pracy fizycznej. Wiadomo, że trzeba spędzić więcej czasu przy komputerze, ale najważniejsze jest to, że nie ma doju, a to zawsze kosztowało najwięcej energii i czasu, które teraz można poświęcić na dokładną analizę danych zbieranych przez roboty.
Precyzyjne dawkowanie paszy
Oprócz tego, że robot udojowy elimunuje najbardziej pracochłonny dój, pozwala także znacznie precyzyjniej dawkować zwierzętom paszę treściwą. Zwrócił na to uwagę Robert Paździor - przedstawiciel firmy Lira, współorganizator uroczystego otwarcia obiektu. - Z rodziną Michałowiczów współpracujemy już od 20 lat. Myślę, że widać jej efekty i bardzo cieszę się na taki rozwój gospodarstwa. Nowy obiekt daje nam możliwości zmiany podejścia do żywienia - zaznaczył. - Teraz pasze białkowe i energetyczne są podawane w robocie. Dzięki temu mogliśmy obniżyć zawartość paszy treściwej w TMR-ze na stole paszowym. Są to znaczne oszczędności dla gospodarstwa na samej paszy treściwej, a w robocie każe zwierzę jest traktowane indywidualnie i dostaje odpowiednią dawkę na podstawie takich danych jak np. cykl laktacji. Można się więc spodziewać także wzrostu wydajności - wyjaśnił Paździor i uzupełnił: Życzę sobie i gospodarzom 100 kolejnych lat udanej wspópracy.
ZOBACZ TAKŻE: Mają 300 ha i 140 krów. Wszystko robią sami - "Szefie, my mamy wolne..."
- 1/8
- następne zdjęcie