Nigdy nie było na polskich fermach tylu ognisk choroby
Wiele szkód przyniosła na polskich fermach drobiu grypa ptaków. Jak pan może ocenić ten rok?
W historii Polski nie było takiego roku, jak obecny. Nigdy nie było tyle ognisk na fermach drobiu. Dotyczy to głównie województwa wielkopolskiego i północnego Mazowsza, gdzie stwierdzono ponad 300 ognisk. Grypa ptaków nie wystąpiła tylko w jednym województwie - podlaskim. W innych województwach, poza tymi głównymi, były to pojedyncze ogniska.
Na początku wystąpienia choroby były problemy związane z brakiem dwutlenku węgla. Spowodowane to było awarią w jednym z zakładów azotowych, w którym produktem ubocznym przy produkcji nawozów i różnego rodzaju kwasów jest dwutlenek węgla. Kolejny podmiot wyprodukował tylko minimalną ilość, taką, by zapewnić ciągłość produkcji. Poza tym dwutlenek węgla jest wykorzystywany do produkcji suchego lodu, który był potrzebny do przewozu i magazynowania szczepionki przeciw COVID-19. Również długi okres chłodnej wiosny spowodował długi okres wegetacji roślin szklarniowych - tutaj również dwutlenek węgla jest wykorzystywany do przyspieszania wegetacji. Zabrakło też cystern do przewozu gazu, ponieważ były wykorzystywane do przewozu tlenu. Dlatego zabrakło dwutlenku węgla i cała akcja zwalczania grypy ptaków, w swej kluczowej fazie, czyli niezwłocznym uśmiercaniu zwierząt, bo tylko taka metoda jest dozwolona na świecie, nie została skutecznie.
Szczepionka jest, ale Główny Lekarz Weterynarii musi opracować program szczepień, który musi być zatwierdzony przez Komisję Europejską, a później są problemy ze sprzedażą takiego mięsa, ponieważ nie można odróżnić wirusa szczepionkowego od tego, który znajduje się w środowisku, a więc tego, który spowodował epidemię grypy ptaków. W związku z tym nie było szczepień, a to spowodowało, że powstawały kolejne ogniska. Jak już ich było tak wiele, zabrakło możliwości utylizacji. Tak duża ilość materiału zakaźnego była niemożliwa do odebrania, przez zakłady utylizacyjne, w tak krótkim czasie. Zabrakło odpowiedniej liczby pojazdów do przewozu UPPZ (Ubocznych Produktów Pochodzenia Zwierzęcego), dużą przeszkodę stanowiły też duże odległości do pokonania w trakcie transportu. Spowolniło to znacznie utylizację. Na podstawie danych historycznych szacujemy, że szczyt zachorowań na grypę ptaków powinien skończyć się w marcu bądź w kwietniu, a w tym roku ogniska występowały praktycznie do końca czerwca.
Ile ognisk grypy ptaków odnotował Główny Inspektorat Weterynarii?
Do dnia 12 grudnia stwierdzono 379 ognisk HPAI na terenie Polski.
Tyle się mówi o znaczeniu bioasekuracji. Jak pan ocenia - czy hodowcy potrafią sobie z tym właściwie radzić?
Bioasekuracja to sprawa techniczna i mentalna. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że jeżeli do tej pory nie było takiej sytuacji w Polsce, że ludzie, hodowcy, rolnicy utrzymujący zwierzęta nie byli przygotowani do takiej skali problemu. W przypadku grypy ptaków w tym roku doszło do takiej sytuacji, że dzikie ptaki zakażały się od drobiu, który był utrzymywany na terenie ferm. Spowolniona była akcja związana ze zwalczaniem choroby. To doprowadziło do tego, że była bardzo duża presja wirusa w środowisku zewnętrznym. Środki transportu, które przewoziły np. paszę, odbierały zwłoki padłych zwierząt, też mogły być wektorem tego wirusa. Także ludzie, personel obsługujący zwierzęta na fermach.
Czy samym lekarzom weterynarii nie brakowało wiedzy w tym zakresie?
Jak już wcześniej wspomniałem problemy, jakie napotkano w trakcie likwidacji ognisk grypy ptaków, wynikały z przeszkód techniczno-logistycznych, jak i samych rozmiarów epidemii. Ustawa z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt zawiera wykaz jednostek, które podlegają urzędowemu zwalczaniu bądź rejestracji. Należy jednoznacznie wskazać, że w przypadku ASF, grypy ptaków i innych chorób zakaźnych, w tym pryszczycy, choroby pęcherzykowej świń, które są bardzo zaraźliwymi chorobami, procedury postępowania na fermach są bardzo podobne.
Tej wiedzy więc teoretycznie przynajmniej - pana zdaniem nie brakowało?
Nie brakowało.