Zdrożały pasze, polskie drobiarstwo w kryzysie
Miniony rok był najcięższym dla polskiego drobiarstwa w jego najnowszej historii. Pandemia COVID-19 oraz grypa ptaków „dobiły” producentów oraz hodowców drobiu. Co przyniesie 2021 rok?
Dotychczasowe doniesienia wskazują, że nowy rok przynosi nowe problemy sektora. Oprócz grypy ptaków i pandemii koronawirusa branża musi zmagać się z najwyższymi od sześciu lat cenami pasz. Dodatkowo niskie marże uzyskiwane przez hodowców oraz zakłady przetwórcze powodują, że wiele firm praktycznie balansuje na granicy bankructwa.
Podobnie jak wiele innych branż kryzys dotknął również polski sektor drobiarski. Światowy lockdown i grypa ptaków znacząco ograniczyły możliwości sprzedażowe polskich producentów, co spowodowało problemy właściwie u każdego przedstawiciela łańcucha drobiarskiego.
ZOBACZ TEŻ - PRODUKCJA KURCZAKA PRZYPOMINA RULETKĘ [WYWIAD]
Krajowa Rada Drobiarstwa - Izba Gospodarcza zwraca uwagę na to, że w trudnej sytuacji znalazły się nie tylko zakłady przetwórcze, ale również hodowcy czy wylęgarnie. Wysokie ceny pasz, a w szczególności soi, stanowiącej w 30 proc. ich komponent, to kolejny problem, na który polskie drobiarstwo nie było w stanie się przygotować. Ich nagły wzrost jest spowodowany przede wszystkim zagrożonymi zbiorami w Ameryce Południowej i gwałtownym skupem soi przez Chiny, które chcą odtworzyć tamtejszą produkcję wieprzowiny.
Ostatnie miesiące przyniosły nagły wzrost cen pasz. Dla każdego producenta w Polsce oznacza to zwiększenie kosztów produkcji. Jak wynika z danych KRD-IG w połowie stycznia za tonę soi trzeba było zapłacić o ponad 150 dolarów więcej niż pod koniec września, co oznacza ponad 40-proc. podwyżkę na przestrzeni czterech miesięcy.
Jak na razie nie zapowiada się poprawa tej sytuacji.
- (...) Koszty paszy odpowiadają za ponad 75 proc. kosztów produkcji. Dlatego dręczona wieloma problemami polska branża drobiarska ze znaczącego producenta i unijnego lidera z dnia na dzień pogrąża się w coraz głębszym kryzysie. Zwłaszcza, że w perspektywie najbliższych lat czeka ją wiele wyzwań związanych z Europejskim Zielonym Ładem czy zakazem stosowania pasz GMO
- tłumaczy Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa - Izby Gospodarczej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ - PTASIA GRYPA: 3 GMINY W OBSZARZE ZAPOWIETRZONYM, 10 - W OBSZARZE ZAGROŻONYM
Sytuacji nie poprawiają również dramatycznie niskie ceny uzyskiwane przez hodowców oraz te, proponowane zakładom przetwórczym przez sieci handlowe.
- Dystrybutorzy żywności aktualnie narzucają ceny, które nie uwzględniają obecnych kosztów produkcji. W związku z tym wielu hodowców oraz producentów balansuje na granicy upadłości
- zauważa Dariusz Goszczyński.
KRD-IG uświadamia uczestników łańcucha dostaw żywności, szczególnie jej dystrybutorów, jakie są obecnie rzeczywiste koszty produkcji mięsa drobiowego. Uświadamia, że aktualna sytuacja prowadzi do fali bankructw oraz do dalszego pogłębienia kryzysu, z którym branża zmaga się już od ponad roku.
- Niestety, sieci handlowe wykorzystują nadwyżki rynkowe powstałe w wyniku wystąpienia grypy ptaków i pandemii koronawirusa, dyktując warunki ciężkie do zaakceptowania, które nie zapewniają rentowności zarówno zakładom przetwórczym oraz hodowcom. Jest bardzo duża różnica pomiędzy tym, co dostaje producent a tym, co widzimy na sklepowych półkach
- dodaje dyrektor.
Jakie KRD-IG widzi możliwości rozwiązania problemu? W momencie pojawienia się nadwyżek rynkowych skutecznym i korzystnym działaniem dla branży byłoby uruchomienie dopłat do prywatnego przechowywania mięsa drobiowego. Propozycja takiego programu została przedstawiona przez KRD-IG w 2020 roku, po pojawieniu się kryzysu na rynku mięsa drobiowego wywołanego pandemią koronawirusa. Niestety, jak do tej pory zarówno Ministerstwo Rolnictwa, jak i Komisja Europejska, nie poparły uruchomienia takiego mechanizmu.
ZOBACZ TEŻ - ARiMR OSTRZEGA ROLNIKÓW I PRZEDSIĘBIORCÓW PRZED OSZUSTAMI