Czarne chmury nad producentami mleka
Mleczarnia Turek poinformowała swoich kontrahentów, że od poniedziałku 23 marca kierowcy odbierać będą od nich tylko 90% mleka oddanego do mleczarni w dniach 17 i 18 marca. Następnie decyzja została odroczona do 27 marca. Jeszcze bardziej restrykcyjne decyzje podjęte zostały w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Bieruniu. Co będzie dalej? Hodowcy nie wiedzą, co robić.
Przedsiębiorstwo z Turku w piśmie do dostawców wystosowanym 17 marca br. Tłumaczy swoją decyzję ograniczeniami spowodowanymi pandemią koronawirusa. Szybko rosnąca liczba osób zainfekowanych wirusem oraz osób będących w okresie kwarantanny, według mleczarni, powoduje bardzo duże utrudnienia w utrzymaniu ciągłości funkcjonowania fabryk oraz łańcucha dostaw.
- Mleczarnia Turek podejmuje wszelkie działania zmierzające do utrzymania ciągłości produkcji oraz skupu mleka poprzez wprowadzenie reżimów higienicznych na każdym etapie produkcji. Niestety, nie ma żadnych przesłanek, aby mówić, że w nadchodzących tygodniach sytuacja się poprawi. Prognozujemy, że produkcja serów będzie ograniczana, a nawet w czarnym scenariuszu może dojść do chwilowego zatrzymania fabryki. Wszystko to powoduje bardzo duże ograniczenia w sprzedaży mleka - pisze mleczarnia w komunikacie do rolników.
Decyzja o odbieraniu 90% surowaca od hodowców ma być jedynym rozwiązaniem, które pozwoli nie dopuścić do "zalania fabryki" mlekiem i utrzyma ciągłość skupu.
- Ograniczenie będzie obowiązywać do odwołania, a w wypadku pogarszających się warunków na rynku mleka, może być jeszcze zwiększone
- podała mleczarnia “Turek” w piśmie, zaznaczając równocześnie, że uwzględni pomniejszony wolumen mleka w bazie, jaką każdy z dostawców wypracowuje sobie w 2020 roku (mimo tego, że kwoty mleczne zlikwidowane zostały kilka lat temu, w mleczarni “Turek” w tym sezonie hodowcy mają sobie wypracować bazę - ilość mleka, którą będą mogli odstawiać w kolejnych latach).
Jak się jednak okazało, zanim decyzja o ograniczeniu odbioru mleka zdążyła wejść w życie, została odroczona. Ba, niektórzy hodowcy nie zdążyli nawet dostać pisma informującego o ograniczeniach, a już dotarła do nich wiadomość SMS, że są one przesunięte.
- W piątek po godzinie 14:00 otrzymaliśmy wiadomość SMS od mleczarni o teści: “Mleczarnia Turek przesuwa początek ograniczenia skupu o 10% na piątek 27 marca”. Tego samego dnia kierowca, który przyjechał odebrać od nas mleko, przywiózł zawiadomienie, w którym mleczarnia przedstawiła całą sytuację i poinformowała nas o zmniejszeniu odbioru - powiedział nam jeden z kontrahentów mleczarni.
- Sami nie wiemy, co zrobić z mlekiem. Jest to spowodowane między innymi tym, że mleczarnia podpisując z nami umowę w grudniu, zastrzegła sobie to, że nie możemy sprzedawać go innym odbiorcom. Myśleliśmy nad odpajaniem tym mlekiem cielaków, ale one nie są w stanie wypić w ciągu dwóch dni kilkuset litrów. Oczywiście, możemy dawać krowom mniej paszy treściwej, co spowoduje spadek wydajności, lecz nie na tym polega produkcja
- tłumaczy rozgoryczony producent, który wyjaśnia, że ograniczenie dawki paszowej dla gospodarstwa będzie się wiązać z dużymi stratami. Te trzeba będzie nadrabiać przez bardzo długi czas. - Patrząc na same wpływy ze sprzedaży mleka będzie to kilka tysięcy złotych mniej. Nic nie jest tak naprawdę w stanie pokryć tych strat - tłumaczy rolnik dodając, że na razie czeka na dalszy rozwój sytuacji.
- Cała sytuacja związana z epidemią powoduje brak możliwości zorganizowania przez mleczarnie spotkania na którym moglibyśmy rozmawiać.
- My też musimy żyć. Każde szanujące się gospodarstwo powinno inwestować, to nie jest tak, że zarabiamy po 10 tys. zł i możemy to wydawać na przyjemności. Ograniczenia wiążą się dla nas ze stratą na poziomie 4,5 tys. zł miesięcznie
- dodaje inny z kontrahentów mleczarni “Turek”, który także wolał pozostać anonimowy.
- W 2009 i 2013 r. były gorsze sytuacje na rynku, ale nie było takich decyzji. Także myślę, że jest to kwestia niedomówień w mleczarni. Zaznaczam jednak, że nie chcę jej zaszkodzić, a pomóc - mówi hodowca, podkreślając, że liczy na ostateczne oddalenie ograniczeń
O komentarz poprosiliśmy również samą mleczarnię. Dyrektor generalny przedsiębiorstwa - Leszek Piślewski tłumaczy, że decyzja o redukcji odbioru mleka była bardzo trudna.
- Zanim została ostatecznie podjęta, konsultowano ją z zrzeszeniem rolników MLEKTUR, które przyznało nam rację - informuje Piślewski.
Czy ograniczenia będą jeszcze odraczane?
- Sytuację traktujemy jako czasową. Będzie ona śledzona na bieżąco i na tej podstawie podejmować będziemy kolejne kroki - wyjaśnia dyrektor generalny Mleczarni Turek.
Zwraca przy tym uwagę na to, że według najnowszych, spływających do dyrekcji wyników, hodowcy dostosowali się do decyzji poczynili działania w celu obniżenia produkcji.
- Wszystko to, ma utrzymać jej rentowność i nie powodować drastycznych spadków cen, wywołanych nadmiarem podaży nad popytem, które najbardziej mogą wpływać na mniejsze gospodarstwa rodzinne - kończy Leszek Piślewski.
Jak się okazuje “Turek” nie jest jedyną mleczarnią zmuszoną do podejmowania dramatycznych decyzji. Już w trakcie powstawania tego materiału dowiedzieliśmy się, że fatalna jest także sytuacja hodowców odstawiających mleko do OSM w Bieruniu. Jak podała Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka, Przedsiębiorstwo Nasienne „Księży Las” utrzymujące 1,3 tys. sztuk bydła otrzymało pismo od mleczarni, w którym poinformowano, że od 1 kwietnia ta nie będzie skupować od niego mleka, a cena do czasu znalezienia innych odbiorców będzie wynosiła 80 groszy za litr mleka.
- Nagły przestój w odbiorze mleka spowodować może katastrofę nie tylko finansową dla spółki, ale również konsekwencje epidemiologiczne i środowiskowe w związku z brakiem odbiorcy tak dużej ilości mleka
- komentuje Zbigniew Klimowicz, prezes zarządu przedsiębiorstwa z Księżego Lasu w piśmie skierowanym do wielu podmiotów, w tym do Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, PFHBiPM oraz do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Tak nagły przestój w odbiorze mleka może spowodować katastrofę finansową dla spółki. Tym samym firma nie będzie w stanie utrzymać się i wynagrodzić osób, które zajmują się obsadą 1300 sztuk krów. Według federacji w podobnej sytuacji znalazł się inny hodowca ze Śląska, który do OSM Bieruń odstawia około 16 tys. litrów mleka dziennie.