Hodowla pod kierownictwem kobiety
W poprzedniej firmie pani Alicja pracowała jako zootechnik przy bydle i trzodzie chlewnej przez 5 lat (zaraz po studiach). Mówi, że teraz ma większą swobodę działania, ale i odpowiedzialność za to, co robi. Kobiecie jest w tej branży trudno, nie ma co ukrywać.
- Podczas pierwszej ciąży pracowałam do końca stycznia, a mój syn urodził się na początku maja. Gdy pojechałam do doktora, oznajmił, że muszę pożegnać się z pracą, ponieważ jest zbyt wymagająca. Po porodzie byłam pół roku na urlopie macierzyńskim - mówi.
- W drugiej ciąży natomiast pracowałam do 10 października, a córka urodziła się 6 grudnia. Może pracowałabym nawet dłużej, ale w gospodarstwie było też bydło mięsne i gdy krowa przegoniła mnie przez podwórze z tym wielkim brzuchem, to od razu zrezygnowałam. Po powrocie z urlopu macierzyńskiego moje stanowisko pracy zostało zlikwidowane - opowiada.
W ciąży pracowała na pełnym etacie 8 godzin + dyżury w weekendy.
- Muszę przyznać, że gdy dziecko mi chorowało, to nie było problemu z wolnym - zaznacza zootechniczka.