Gospodaruje sam na 26 hektarach
Przemek Sobczak praktycznie wszystko robi sam. Mieszka tylko z babcią, która pomaga trochę w domu, ale ma już 92 lata. - Wolę jednak pracować w polu niż sprzątać w domu - śmieje się młody rolnik.
Ziemia, na której pracuje pan Przemek, należała do jego rodziców. - Jest w 5 kawałkach, największy ma 11 hektarów, więc dobrze się uprawia – mówi młody rolnik. Stawia głównie na zboża i kukurydzę. Przeważnie pół na pół, ale to zależy od roku. - W zeszłym akurat miałem więcej zboża - objaśnia. Ma także łąki. Z trawy robi sianokiszonkę na sprzedaż.
Na hodowlę brak czasu
Kiedyś rodzice pana Przemka hodowali bydło oraz świnie. W gospodarstwie było 49 sztuk opasów. Dwa lata temu z nich zrezygnowano, a ze świń jeszcze wcześniej. - Przy zwierzętach jest jednak więcej pracy, a teraz, gdy jestem sam, nie dałbym rady. Ziemi też jest sporo do obrobienia. Czasem jeszcze dorywczo pracuję. Nieraz ciężko to wszystko pogodzić razem, ale dajemy z babcią radę - zapewnia młody rolnik. Gdyby jeszcze miał kiedyś wrócić do hodowli zwierząt, to byłoby to ponownie bydło opasowe.
Czytaj także: Jak zwiększyć zyski z produkcji pasz zielonkowych?
Od dziecka uwielbiał gospodarkę
Na stałe zatrudnienie u kogoś Przemek Sobczak nie może sobie pozwolić. Przy ziemi jest za dużo pracy, a on wszystko robi sam. Mama zmarła niespełna półtora roku temu, tata - 15 lat temu. Rodzeństwo się rozjechało. Zawsze lubił pracę w gospodarstwie i nie wyobraża sobie, by robić cokolwiek innego. - Od dziecka biegałem za ojcem, żeby brał mnie na ciągnik. Jak kiedyś mnie ze sobą nie wziął, ze złości wszystkie laczki i gumofilce wyrzuciłem mu na pole - wspomina z uśmiechem. Gdy taty zabrakło, miał 14 lat. – Ale był wtedy jeszcze brat, mama i wujek, który dużo nam pomógł - opowiada Przemek Sobczak.
Kiedyś chciał zostać żołnierzem
Początkowo planowano, że gospodarstwem zajmie się brat pana Przemka, ten jednak wyjechał do pracy zagranicę. Obaj skończyli szkołę w Marszewie. Młody gospodarz miał w tamtym czasie trochę inne marzenia. - Chciałem zostać zawodowym żołnierzem, ale że do ziemi zawsze mnie ciągnęło, jestem zadowolony z tego, co robię - mówi. Wspomina, że był taki moment, że trzeba było zdecydować, czy zostanie na roli, czy jednak wybierze wojsko. - Szkoda mi było to wszystko zostawić - przyznaje.
Czytaj także: Marta i Karol Łakomi - dwa filary produkcji [ZDJĘCIA I VIDEO]
Gra w piłkę i wszystko planuje
Na wyjazdy ze znajomymi czy wakacje pan Przemek nie może sobie pozwolić. I ze względu na babcię, i gospodarkę. Gra w piłkę w lidze gołuchowskiej, w drużynie Eka Focus Żegocin. Zimą ma trochę więcej wolnego czasu, ale już starannie planuje sezon. - W 2018 roku plony mieliśmy bardzo dobre. Zboże sprzedawałem prosto z pola. Sam, a ludzi chętnych do pracy raczej nie ma, nie dałbym rady wsypać 95 ton do pomieszczenia. Jedyne, co wsypałem, to owies, bo cena mi nie odpowiadała w żniwa. Udało się go sprzedać później i to za lepsze pieniądze - opowiada rolnik.
Zorganizowany jak w zegarku
Park maszynowy młody gospodarz ma cały swój. Z wyjątkiem kombajnu. - Marzy mi się nowy ciągnik na przykład, ale ja jestem taki, że kredytu nie wezmę, wolę raczej odłożyć, także z tym poczekam - mówi pan Przemek. Jest bardzo dobrze zorganizowany. W październiku i listopadzie kupuje już nawozy. W styczniu – paliwo. – Ale to zależy od ceny, czasami taniej jest kupić przed sezonem - wymienia. Gdy przychodzi do pracy w ziemi, jest już stuprocentowo przygotowany. Materiał siewny kupuje także w sprawdzonym miejscu.
Marzy o rodzinie
Swoją przyszłość widzi w rolnictwie. Chciałby dokupić ziemi, tak do 50 hektarów. - Uważam, że takie gospodarstwo, to już jest dobrze. A możliwości zakupu ziemi są, bo tu w okolicach niektórzy nie mają komu przekazać, dzieci powyjeżdżały i już na wieś nie wrócą. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość - mówi. Pan Przemek nie ukrywa, że w domu przydałaby się kobieca ręka. Co prawda niezbyt często bywa na jakichś spotkaniach towarzyskich, żeby kogoś poznać, ale marzy o założeniu własnej rodziny.