Eksplozja rolnictwa energetycznego
Moc instalacji fotowoltaicznych w Polsce na koniec stycznia br. wyniosła 12,5 gigawata. Tylko w ciągu roku wzosła o 53,3%. W sumie mamy w naszym kraju 1,2 mln instalacji PV. Tak prezentują się najnowsze dane Agencji Rynku Energii, które wskazują na potężny boom na urządzenia do pozyskiwania energii odnawialnej. Ich bardzo znaczna ilość jest montowana na obszarach wiejskich.
Fotowoltaika zdecydowanie najpopularniejsza
To właśnie panele fotowoltaiczne są zdecydowanie najpopularniejszym z urządzeń do pozyskiwania energii odnawialnej. Większość instalacji zamontowana jest na dachach gospodarstw rodzinnych. Dużą moc osiągają jednak przede wszystkim farmy PV powstające na gruntach dzierżawionych przez rolników. Według danych Agencji Rynku Energii, największa farma znajduje się w Zawiertowie na Pomorzu, osiągając moc 204 MW i została oddana do użytku we wrześniu 2022 roku. Nie brakuje jednak farm na mniejszych areałach, które cieszą się zainteresowaniem bardzo dużej grupy rolników, zapewniając wysokość czynszu dzierżawnego na poziomie kilkunastu tysięcy złotych z hektara rocznie.
Farmy wiatrowe odblokowane?
Szansą na poprawienie sytuacji ekonomicznej gospodarstw rolnych może być także dzierżawa gruntów pod turbiny wiatrowe. Nowa ustawa, która została już opublikowana w Dzienniku Ustaw, ma pozwolić w najbliższym czasie budować farmy wiatrowe w odległości 700 metrów od budynków mieszkalnych. Pozwoli to nieco odblokować powstawanie dużych "wiatraków", które do tej pory było bardzo utrudnione ze względu na przepisy zakazujące stawiania takich inwestycji w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość wieży i łopaty wirnika w najwyższym położeniu od zabudowy mieszkalnej. Nowela ustawy, która niebawem wejdzie w życie zakłada także, że firma stawiająca turbinę ma oferować co najmniej 10% mocy elektrowni mieszkańcom gminy, którzy korzystaliby z energii elektrycznej na zasadzie prosumenta wirtualnego. Na nowych przepisach mogą zyskać również oczywiście rolnicy, którzy za dzierżawę gruntu pod tego typu inwestycję mogą liczyć na jeszcze większe pieniądze niż w przypadku farm fotowoltaicznych. Mowa tutaj o kwotach od kilkudziesięciu do nawet 100 tys. zł za jedną elektrownię.
W biogazowniach możemy przebić Niemców
Eksperci branży OZE związani z rolnictwem największe nadzieje, jeśli chodzi o urządzenia do pozyskiwania energii na terenach wiejskich, upatrują jednak przede wszystkim w biogazowniach rolniczych. Obecnie na terenie naszego kraju pracuje nieco ponad 140 biogazowni rolniczych różnych wielkości. Od kilkunastu lat na rynku tym panuje jednak stagnacja. Wszystko mają zmienić nowe przepisy, które pozwalają na uzyskiwanie dofinansowań do nawet 20 milionów złotych oraz preferencyjnych pożyczek na sfinansowanie całej inwestycji, w przypadku gdyby jej całkowity koszt wykraczał poza wyżej wymienioną kwotę. Według prof. Jacka Dacha z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, mamy potencjał, aby w naszym kraju wybudować 10-12 tys. biogazowni i prześcignąć pod tym względem nawet Niemcy. Nieoficjalne informacje wskazują na to, że w fazie projektów i budowy znajduje się już kilkaset takich instalacji, a w perspektywie do 2030 roku może ich powstać nawet kilka tysięcy. Potrzeba na to jednak dużych pieniędzy, a według Henryka Ignaciuka - członka zarządu Polskiego Stowarzyszenia Producentów Biogazu Rolniczego, właściciela firmy budującej biogazownie, posiadającej własne opatentowane rozwiązanie, na dofiansowania przeznaczone są zbyt małe pieniądze, żeby móc myśleć o doścignięciu Niemiec. - Miliard złotych, to jest kropla w morzu. Żeby wybudować tyle biogazowni, trzeba byłoby mieć 72 miliardy. Ja nie mówię, że wszystko to miałoby być z dotacji, ale żeby stworzyć szybko wiele biogazowni, to trzeba wspomagać. Powstanie tylu biogazowni może być ogromnym kołem zamachowym naszego rozwoju - podkreśla Ignaciuk.