W jaki sposób najlepiej przekazać gospodarstwo? Kiedy? W jakiej formie?
Wrześniowy dzień zapowiadał się słonecznie, wietrznie i ciekawie. Zasiedliśmy za pokaźnym stołem w ogrodzie państwa Babalskich, a ciepły wiatr wtórował naszej rozmowie, w której brali udział nie tylko gospodarze, ale również Mariola i Piotr Hillarowie, Urszula Sołtysiak oraz Andrzej Michałkiewicz. Wszyscy ci ludzie znają się od ponad czterdzestu lat, darzą wzajemną sympatią a poza tym są liderami polskiego rolnictwa ekologicznego. Babalscy, Hillarowie oraz Michałowscy to rolnicy z wizją ekologicznej uprawy ziemi, której oddali się całym swoim sercem. Urszula Sołtysiak – ekspert rolnictwa ekologicznego, towarzyszyła im od samego początku i założyła pierwszą w Polsce jednostkę certyfikującą, jaką jest Agro Bio Test.
Rolnicy opowiadają o tym, jak przekazali gospodarstwa swym następcom
Całą grupę połączyło na początku lat 80-tych rolnictwo ekologiczne. Babalscy zaczynali od 1 hektara sadu, Michałkiewiczowie od 32 hektarów ziemi, a Hillarowie od 10 hektarów. Na przestrzeni ok. 40 lat gromadzili nie tylko doświadczenie, ale i potencjał, który przekazali następnemu pokoleniu. Każdy zrobił to na swój sposób.
Mieczysław Babalski przejdzie do historii nie tylko jako pionier rolnictwa ekologicznego, ale również producent ekologicznego makaronu. To świadek czasu, który chętnie jest cytowany przez kolegów-rolników, dziennikarzy oraz smakoszy ekologicznego jedzenia. Legendarne są anegdoty np. o jego serze, który nie smakował, bo był wyprodukowany na wysokości 100 m n.p.m., czy o makaronie, który zaczął produkować w szafie, ale na tyle skutecznie, że dzisiaj najmłodszy syn przerabia 1000 ton zboża rocznie, a każde opakowanie sprzedawane jest od ręki.
- Ja mu nie przekazałem żadnego majątku. Ja mu przekazałem narzędzie pracy. Jak będzie pracował, to będzie miał pieniądze – wyjaśnił Mieczysław Babalski.
Michałkiewiczowie są najbardziej klasycznym przykładem rolników z całego grona. Kupili 32 hektary ziemi, które uprawiali na początku konwencjonalnie. Sentyment Andrzeja Michałkiewicza do pól ojca, które nie uświadczyły sztucznych nawozów, jak i otwartość na to, co nowe, sprawiły, że na początku lat 90-tych gospodarstwo uzyskało certyfikat ekologiczny. Ok. 30 lat później przekazane zostało następnemu pokoleniu.
- Ziemia to jest matka. Ona nie jest do kupienia. To jest żywicielka, która nas żywi i wychowuje. To są pewne wartości, których się nie przeskoczy – wyjaśniał z przekonaniem Andrzej Michałkiewicz.
Historia Hillarów jest wyjątkowa i skomplikowana. Wszystko zaczęło się od tartaku, którego Piotr Hillar nie darzył sympatią, ale z którego żyła cała rodzina. Na początku lat 80-tych usłyszał o rolnictwie ekologicznym i zafascynował się nim. Korzystnym był fakt, że rodzina posiadała 10 hektarów, które oddane zostały w dzierżawę sąsiadom. Nadszedł czas, aby samemu zająć się ich uprawą, a do tego jeszcze w trybie ekologicznym. Potem doszedł młyn po ojcu młynarzu, jeszcze później kolejnych 20 hektarów, zwierzęta, elektrownia wodna, ogromny dom i agroturystyka, a na końcu... nagła choroba. Ta zmieniła wszystko. Z dnia na dzień nastąpiła konieczność przekazania całości następnemu pokoleniu.
- Na początku moje przekazanie gospodarstwa wyglądało w sposób tragiczny. Było nagłe. Postanowiliśmy wszystko, co wypracowaliśmy oddać w rodzinie. Był jeden taki konkretny kandydat, który był bardzo zainteresowany, a ja byłem pewien, że również będzie ekologiem, że będziemy ze sobą współpracować, a nawet do mojej skromnej emerytury będę miał jeszcze jakieś dochody dodatkowe. Myślałem, że będę mu służył pomocą i radą. Tak się nie stało. (…) Dzisiaj zrobiłbym to inaczej – wyznał Piotr Hillar.
Urszula Sołtysiak gospodarstwa wprawdzie nie posiadała, ale współtworzyła pierwszy punkt sprzedaży ekologicznych produktów rolnych w stolicy. Również ona przekazała swój dorobek życia, czyli jednostkę certyfikującą następnej, niespokrewnionej generacji.
Kiedy jest odpowiedni moment na przekazanie gospodarstwa?
Kiedy jest ten optymalny moment na przekazanie swojego dorobku życia? Ilu wypowiadających się, tyle zdań pojawiło się na ten temat.
Mieczysław Babalski zwrócił uwagę na 7 lat, o których wspomina Biblia: - Jeden okres to jest 7 lat. Przejmujesz gospodarstwo na 7x7 lat, czyli na 49 lat. Mając zatem ok. 60 lat powinno się przekazać gospodarstwo następnemu właścicielowi.
Andrzej Michałkiewicz stwierdził: - Człowiek już czuje, że brakuje mu sił, że już nie daje rady. Jeżeli jest następca, to nie czekać, tylko po prostu przekazać i wspierać się wzajemnie.
Małgorzata Hillar powiedziała z przekonaniem: - Jeżeli człowiek coś przekazuje, względnie sprzedaje, to wie, że tego się pozbywa. Wszystko się zaczyna, a jak się zaczyna, to musi się i skończyć – powiedziała Małgorzata Hillar a jej mąż dopowiedział: - Uważam, że wiek senioralny, takie 60 lat, to jest dobry czas, aby przekazać swój dorobek. Z tym, że warto pomyśleć o tym wcześniej. Warto jest przygotować swojego następcę. Ostatnie zdanie miała żona Małgorzata: - Jeżeli widzi się, że takiego następcy nie ma, to trzeba się psychicznie trochę wcześniej przygotowywać do tego.
Dla Urszuli Sołtysiak wiek 65 lat stanowi cezurę: - Jedna sprawa to jest wiek emerytalny. Czy to jest rolnik, czy to jest urzędnik, czy to jest robotnik, czy pracownik ze sfery zarządzania, myślę że obecnie, kiedy długość życia się wydłużyła, to wiek 65 lat nie jest jakąś wygórowaną zaporą.(…) Inną sprawą jest przekazanie gospodarstwa. Zgadzam się z kolegami, że należy przygotować następcę. Jeśli mamy takiego, to możemy wcześniej przekazać gospodarstwo. Są jednak takie sytuacje, w których rolnicy ciągną przekazanie gospodarstwa, bo następcy jeszcze nie ma lub jeszcze studiuje. Nie stawiała bym zatem takiej samej sztywnej granicy wszystkim.
Następcy liczą pieniądze, chcą mieć urlopy i weekendy
Nasze spotkanie trwało ponad 3 godziny, ale błędem byłoby twierdzić, że temat został wyczerpany. Na koniec stwierdzono zgodnie, że każde pokolenie ma swoje prawa ale i powinności. Wprawdzie czasy się zmieniły, ale wygrywa ten, kto potrafi odpuścić i przekazać pałeczkę dalej.
- My pracowaliśmy non profit, a teraz są inne czasy. Młodzi ludzie liczą pieniądze i nie chcą pracować 7 dni w tygodniu. Chcą mieć urlop, chcą mieć weekend. Czasy są zupełnie inne, a ja w przekazywaniu gospodarstwa nie uwzględniłem tego. Cieszę się jednak, że to, co robiłem nadal jest kontynuowane - stwierdził polubownie Piotr Hillar.
Jak złożyć wniosek o emeryturę z KRUS? Masz trzy opcje do wyboru
- Tagi:
- gospodarstwa
- przekazanie