Co się opłaca w rolnictwie? Ekspert wskazuje na jedno

- Myślę, że ci rolnicy, którzy myślą o swoim rozwoju, o przyszłości, powinni rachunkowość rolną zacząć prowadzić – mówi w wywiadzie udzielonym „Wieściom Rolniczym” profesor Marek Wigier, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
ZOBACZ WIDEO:
Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej obchodzi w tym roku 75 lat istnienia. Przez te wszystkie lata zajmował się opłacalnością produkcji rolnej – wspieraniu zarówno rolników, jak i rządzących, kreujących politykę rolną w naszym kraju. 22 maja instytut organizuje rocznicowa konferencję, na którą się można zarejestrować pod linkiem: https://ierigz75lat.pl/
Współpracujemy blisko z około 11 tysiącami gospodarstw rolnych, dzięki którym gromadzimy obiektywną informację o tym, jaka jest sytuacja produkcyjno-ekonomiczna w sektorze i na tej podstawie jesteśmy w stanie przygotować dla rolników raporty indywidualne – zapewnia profesor.
Co się opłaca w rolnictwie?
Według niego te 11 tysięcy gospodarstw, z których dane są zbierane, odpowiada 80% towarowej produkcji rolniczej. Instytut dysponuje więc informacjami pozwalającymi określać kondycję polskiego rolnictwa. Czy potrafi tez wskazać drogę ku opłacalności produkcji?
- Tak naprawdę odpowiedzią na zabezpieczenie rynku krajowego jest dywersyfikacja produkcji już od poziomu gospodarstwa rolnego. Gdyby ta dywersyfikacja była w pełni rozwinięta, mielibyśmy mniejsze problemy z produkcją, z zagospodarowaniem nadwyżek produkcyjnych, na przykład w produkcji roślinnej, Jeśli jest za dużo zboża, to trzoda chlewna czy drób chętnie to zboże z pewnością zjedzą – przekonuje profesor.
Wszystkich zainteresowanych ekonomiką rolnictwa i opłacalnością produkcji profesor Marek Wigier, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zaprasza na konferencję z okazji 75-lecia instytutu. Można w niej uczestniczyć także online.
Rozmowa z prof. Markiem Wigierem, dyrektorem IERiGŻ
Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej obchodzi 75 lat istnienia. Czy przez te 75 lat przysłużył się rolnictwu?
Myślę, że 75 lat dowodzi, że byliśmy przez ten cały okres potrzebni, więc z tego punktu widzenia mogę powiedzieć, że przysłużyliśmy się rolnictwu. Dziękuję uprzejmie za wspomnienie o naszej pięknej rocznicy, bo rzeczywiście 22 maja organizujemy konferencję poświęconą właśnie jubileuszowi istnienia Instytutu, który przez całą swoją działalność wspierał rolnictwo, wspierał rolników, przetwórstwo rolno-spożywcze i przede wszystkim politykę rolną, bo naszą rolą, naszym zadaniem jest analiza procesów zachodzących w sektorze rolno-spożywczym i na obszarach wiejskich, i przedstawianie obiektywnej oceny, która służy rolnikom przy podejmowaniu przez nich decyzji produkcyjnych gospodarczych, ale służy także kreowaniu polityki rolnej.
Dane o opłacalności 11 tysięcy gospodarstw
Czyli Instytut działa bardziej na rzecz polityków i decydentów, a mniej dla rolników bezpośrednio?
Myślę, że nie, że Instytut jest również dla rolników, dlatego że współpracujemy blisko z około 11 tysiącami gospodarstw rolnych, dzięki którym gromadzimy obiektywną informację o tym, jaka jest sytuacja produkcyjno-ekonomiczna w sektorze i na tej podstawie jesteśmy w stanie przygotować dla rolników raporty indywidualne. Między innymi na tej podstawie, jesteśmy w stanie ocenić funkcjonowanie poszczególnych rynków rolnych I w konsekwencji podpowiadać Ministerstwu Rolnictwa, jakie kierunki polityki rolnej powinny być dalej wspierane, realizowane
Jaka jest metodologia doboru tych 11 tysięcy gospodarstw?
Te gospodarstwa dobrane są w sposób reprezentatywny, tak, aby w jak największym zakresie odpowiadały towarowej produkcji rolniczej. Te 11 tysięcy gospodarstw rolnych jest odpowiednikiem blisko 80% towarowej produkcji rolniczej. Więc reprezentatywność tych gospodarstw jest zachowana, współpracujemy przy doborze tych gospodarstw Z Głównym Urzędem Statystycznym który nam pomaga wylosować właściwą grupę, a dalej współpracujemy z ośrodkami doradztwa rolniczego, które bezpośrednio już idą do rolnika i zbierają od tego rolnika dane.
Te dane nie dotyczą więc małych gospodarstw, które nie produkują na rynek, a jest ich jednak bardzo dużo.
Te dane w większości rzeczywiście dotyczą gospodarstw towarowych. Natomiast wśród gospodarstw towarowych są także i mniejsze podmioty To zależy od sektora, bo Instytut zbiera dane w odniesieniu do produkcji mleczarskiej, w odniesieniu do upraw polowych, w odniesieniu do produkcji zwierzęcej. Jest sześć czy siedem obszarów, które są również reprezentatywne z punktu widzenia doboru próby.
Ale rozumiem że Instytut szarej strefy nie jest w stanie zbadać?
Szarej strefy chyba nikt nie jest w stanie zbadać.
Dzierżawy nie da się ukryć
Ja mówię na przykład o dzierżawach, o faktycznej wielkości gospodarstw, bo wiemy przecież, że często powierzchnia gospodarstwa, którego jest się właścicielem, to jest na przykład mniej niż połowa gruntów, które się uprawia.
Myślę, że wbrew takiej podstawowej informacji statystycznej, z jaką mamy do czynienia, że w Polsce jest milion trzysta tysięcy gospodarstw, to, tak jak pani wspomniała, tych towarowych, tych rzeczywiście związanych silnie z rynkiem i które żyją z rolnictwa jest około trzystu może czterystu tysięcy. I sądzę że akurat dane polskiego FADN-u, czyli tej rachunkowości rolnej, którą prowadzimy na potrzeby statystyki Eurostatu, są bardzo wiarygodne. Są chyba bardziej wiarygodne niż średnie dane statystyczne, bo średnia powierzchnia gospodarstwa rolnego w Polsce to zaledwie 11, niespełna 12 hektarów I jak wiemy przy podstawowych uprawach polowych z tych 12 hektarów byłoby trudno się utrzymać. Dlatego my w swoich danych w tej bazie, którą zbieramy, rejestrujemy również te dzierżawy nieformalne, bo rolnicy informują nas o tym, ile rzeczywiście ich gospodarstwo rolne posiada użytków rolnych, ile gruntów rolnych, bez względu na to, czy jest to dzierżawa formalna czy nieformalna. Na tej podstawie dokładnie wiemy, ile środków ochrony roślin zużywają, ile nawozów wysiewają na ten obszar rzeczywisty. Bo gdyby było tu zachwianie jakiejś informacji to natychmiast by nam wyszło, że na hektar jest np. 400, a nie 100 kilogramów MPK i by się okazało, że gdzieś jest niespójność. Zatem sądzę, że dane FADN-owskie są bardzo wiarygodne.
Mówił Pan o informacji zwrotnej z FADN-u. Co to są za informacje? Czy one są tak atrakcyjne że na przykład warto się zgłosić I poprosić o współpracę z Instytutem?
Myślę, że ci rolnicy, którzy myślą o swoim rozwoju, o przyszłości, powinni rachunkowość rolną zacząć prowadzić. Bez względu na to, czy będzie to rachunkowość w wydaniu FADN-owskim, czy będzie to trochę uproszczona rachunkowość w wydaniu narzędzia do oceny ekonomicznej gospodarstwa rolnego bo taką usługę też Instytut świadczy, przygotował aplikację, Która jest na stronach Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i która pomaga gospodarstwom rolnym starającym się o programy inwestycyjne w tym, aby te środki uzyskać.
Czy warto z nami współpracować? Tak, jak najbardziej. Bez rachunkowości rolnej moim zdaniem nie ma wiarygodnych danych o tym, co się w gospodarstwie dzieje. Stąd tak wiele czasami jest narzekań. Natomiast chcę podkreślić, że chyba coraz więcej rolników dostrzega potrzebę prowadzenia wiarygodnej rachunkowości rolnej nie tylko na własne potrzeby, ale również i na potrzeby takiej statystyki ogólnej. Stąd nie mamy wielkich problemów z pozyskaniem nowych gospodarstw.
Dlaczego wołowina jest droga, a wieprzowina tania?
Czy Instytut stara się też odpowiadać na pytania dotyczące bieżącej sytuacji ekonomicznej, na przykład: dlaczego w tym momencie mamy bardzo wysokie ceny bydła żywca wołowego, wołowiny której w zasadzie się w Polsce nie je i bardzo niskie ceny wieprzowiny, którą się w Polsce spożywa?
Rynek polski jest bardzo silnie powiązany z rynkiem europejskim, a ten z kolei jest powiązany z rynkiem światowym. Integracja Polski z Unią Europejską spowodowała, że ceny w Polsce podobnie jak w całej Europie są pochodną cen na giełdach światowych, ceny zbóż, ceny mleka, mleka w proszku, masła owoców to są ceny pochodzące z rynków światowych.
Ceny wołowiny byłyby w Polsce niższe, gdyby produkcja na rynek lokalny była wyższa, to znaczy gdyby popyt na rynku lokalnym odpowiadał podaży. Natomiast głównie ten popyt pochodzi z rynków międzynarodowych, gdzie ceny są dość wysokie, stąd producentom czy przetwórcom na rynku polskim może nie do końca opłaca się sprzedawać, nie do końca opłaca się ten towar oferować na rynek polski, wolą go wyeksportować na zewnątrz. Stąd u nas ceny po prostu wzrastają.
Czy w takim razie my mamy inwestować, doinwestowywać produkcję wieprzowiny, prosiąt i loch, czy po prostu ona się nie opłaca i jest bez sensu jej rozwijanie? Czy wy takich porad też udzielacie?
Staramy się podpowiadać. Myślę, że w Polsce mamy do czynienia z pewnym uproszczeniem. Obserwujemy odchodzenie od produkcji zwierzęcej na rzecz produkcji roślinnej, z tego względu że jest ona z punktu widzenia zaangażowania rolnika znacznie mniej wymagająca. Natomiast, jeśli obserwujemy to, co się dzieje na rynku, zerwane łańcuchy dostaw w okresie COVID-u, zerwane łańcuchy dostaw i spekulacja na rynku żywności po wybuchu wojny na Ukrainie - to tak naprawdę odpowiedzią na zabezpieczenie rynku krajowego jest dywersyfikacja produkcji już od poziomu gospodarstwa rolnego. Gdyby ta dywersyfikacja była w pełni rozwinięta, mielibyśmy mniejsze problemy z produkcją, z zagospodarowaniem nadwyżek produkcyjnych, na przykład w produkcji roślinnej, Jeśli jest za dużo zboża, to trzoda chlewna czy drób chętnie to zboże z pewnością zjedzą. I również po domknięcie cyklu produkcyjnego na poziomie gospodarstwa rolnego to jest także efekt środowiskowy. To jest zagospodarowanie odpadów poprzez biogazownie. Jednym z elementów budowania odporności, nie tylko energetycznej, całego kraju, ale również takiej odporności energetycznej na poziomie gminy czy na poziomie już gospodarstwa rolnego Oczywiście nie dotyczy to małych gospodarstw, no bo małe gospodarstwo 10-hektarowe nie wybuduje biogazowni, ale ta dywersyfikacja produkcji chyba jest niezbędna zarówno z ekonomicznego, jak i środowiskowego punktu widzenia.
- Tagi: