Wyzwania to jego specjalność [VIDEO]
Guru polskiego rolnictwa ekologicznego
Gdy jedziemy na nagranie filmu do Karola Zdunowskiego, jest koniec lipca. Lato pachnie dojrzałym zbożem a słońce przyświeca intensywnie rzucając krótkie cienie. Droga do gospodarstwa jest polna i prowadzi lekko pod górę. Po lewej stronie drogi widzimy fotowoltaikę. Wjeżdżamy na duże, czyste podwórze, które jest nową inwestycją cieszącą zarówno pana Karola, jak i jego ojca Włodzimierza: - Tonęliśmy tutaj z maszynami w błocie. A teraz? Pani sama zobaczy – czyściutko, jak w pokoju. To Karol tak zadecydował – mówi nie bez dumy w głosie gospodarz senior.
Na czystym, zalanym słońcem placu wygrzewają się trzy spore psy. Wstają leniwie i wychodzą nam na spotkanie. - One wyczuwają dobrych ludzi – dodaje pan Włodzimierz a nam robi się przyjemnie na sercu, więc bierzemy uwagę jako komplement.
Pytam pana Karola, jak to się stało, że został ekologiem: - A to za sprawą naszego sąsiada, pana Mieczysława Babalskiego. On jest dosłownie takim guru rolnictwa ekologicznego i to nie tylko w rejonie ale i w całej Polsce – wyjaśnia młody rolnik a w jego głosie słychać sąsiedzką sympatię i dumę. Gdy kilka godzin później spotykam Mieczysława Babalskiego i pytam go o Karola Zdunowskiego: - Karola znam bardzo dobrze i cieszę się, że młodzi rolnicy myślą o rolnictwie ekologicznym. Jego gospodarstwo pięknie pasuje, bo są krowy, jest bydło i praktycznie jego gleby są tak nawożone organicznie, że u niego rośnie wszystko bardzo dobrze – mówi ekologiczny guru.
4 pokosy lucerny i koniczyna na nasiona
Karol Zdunowski ma wyższe wykształcenie rolnicze. Został rolnikiem ekologicznym ponieważ, jak sam mówi, ekologia daje mu wolność. Nie jest zależny od rynku, bo nie musi kupować nawozów syntetycznych czy oprysków chemicznych. To jak uprawiane jest 40 hektarów gruntów ornych jest wyłącznie jego decyzją a uprawia aktualnie: zbieraną w czterech pokosach lucernę, żyto ozime w mieszance z ozimą wyką, jęczmień jary, soczewicę zieloną i pszenżyto ozime. Zboża zbierane są w ilości 3 - 4 ton z hektara. Oczkiem w głowie młodego gospodarza jest uprawiana na nasiona koniczyna czerwona, która zajmuje powierzchnię ponad 5 hektarów. Zachwyca mnie gęstość jej czerwono-fioletowo-brązowego kwiatostanu, który miarowo kołysze się w lekkim i ciepłym wietrze.
Żyzność ziemi zabezpiecza odpowiedni płodozmian oraz obornik od krów i bydła z własnego gospodarstwa. Co ciekawe zwierzęta nie wchodzą w skład ekologicznej części gospodarstwa lecz hodowane są konwencjonalnie. Okazuje się, że ekologiczne gospodarowanie dopuszcza równoczesne istnienie części konwencjonalnej, co zresztą potwierdzone jest na ekologicznym certyfikacie w rubryce „produkcja nieekologiczna”. Certyfikat przeanalizowała dla nas ekspert rolnictwa ekologicznego dr inż. Urszula Sołtysiak, zwracając uwagę na rodzaj produkcji, którą jest wymieniona na pierwszej stronie certyfikatu pana Karola - produkcja rolna. Dodała jeszcze, że wielkość odwiedzonego przez nas gospodarstwa odpowiada przeciętnemu gospodarstwu ekologicznemu, jakich mamy w Polsce prawie 23 tysiące z tendencją wzrostową. Ich wielkość to 20-50 hektarów ale tylko 10% z nich posiada zwierzęta.
Średnio 10 laktacji
Karol Zdunowski mówi nie bez dumy, że jego zwierzęta hodowlane, pomimo że są konwencjonalne, karmione są ekologicznymi paszami. Dlaczego zatem nie obejmuje ich ekologiczną kontrolą? - Nie mam tu w okolicy punktu, gdzie mógłbym sprzedawać mleko jako ekologiczne. No a poza tym w konwencji mam mniej papierologii – przyznaje mój rozmówca.
Przeciętnie krowa mleczna daje 6-7 tysięcy litrów mleka w trakcie jednej laktacji. Całość mleka odstawiana jest do mleczarni w Sierpcu i osiąga aktualnie cenę 1,86 zł. netto za litr. Czy fakt, że zwierzęta karmione są ekologiczną paszą, przekłada się na ich zdrowotność? - Jeśli ktoś powie, że nie ma w stadzie mastitis (zapalenia wymion – przyp. A.M.) to jest to nieprawda. Nie ma czegoś takiego ale z drugiej strony mogę powiedzieć, że weterynarz bardzo rzadko przyjeżdża na moje gospodarstwo. Nie ma zalegania po wycieleniu i czym mogę się pochwalić, to średnia wieku w stadzie, która wynosi ok. 10 lat – wyjaśnia pan Karol.
Bydło jest na uwięzi, więc pytam, czy hodowla ekologiczna coś by w tym zakresie zmieniła. Okazuje się, że nie, bo rolnictwo ekologiczne dopuszcza alkierzowy sposób utrzymania zwierząt w ilości do 40 sztuk ale cieszę się, gdy mój rozmówca dodaje sam z siebie: - Na pewno byłoby lepiej, gdyby były na wybiegu. Chwytam „byka za rogi” i dopytuję idąc za ciosem: - A wypuści je pan? Na co pan Karol zapewnia: - Zdecydowanie tak.
Uprawa bezorkowa
Płynność finansową gospodarstwa gwarantują dwie dziedziny: hodowla zwierząt a zwłaszcza sprzedaż mleka oraz uprawa zbóż. To daje pewien spokój ale też nie do końca, bo jak mów pan Karol, najtrudniejszym w rolnictwie jest rynek zbytu. - To nic nie daje, że zrobię fajny jakościowo produkt. Oprócz tego trzeba go jeszcze dobrze spieniężyć – wyjaśnia Karol Zdunowski i dodaje: - W ostatnich latach miałem sporo rozterki z biurokracją ale z perspektywy czasu widzę to jako ćwiczenie i mam to już za sobą.
Jeśli chodzi o zmechanizowanie gospodarstwa to jest ono prawie samowystarczalne. Wyjątkiem jest kombajn, który zamawiany jest w ramach usług z zewnątrz. Pozostałe maszyny takie jak: kosiarki, zgrabiarki, prasy, agregaty i siewniki są na stanie gospodarstwa. Szczególną dumą napawa mojego rozmówce fakt, że całe gospodarstwo objęte jest uprawą bezorkową. - Ktoś by powiedział, że w uprawie bez agor-chemikaliów a do tego jeszcze uprawie bezorkowej, to wszystko całkowicie pozarasta ale dzięki cierpliwości i obserwowaniu tego co się dzieje na polu, można trafnie tymi maszynami bezorkowymi uprawiać – wyjaśnia z przekonaniem pan Karol i dodaje, że kolejnym etapem ekologicznego gospodarowania a zarazem kolejnym wyzwaniem (które jak sam mówi bardzo lubi) będzie uprawa warzyw.
Zachęcanie do ekologii
Pytam młodego gospodarza, jak zachęciłby kogoś do przejścia na rolnictwo ekologiczne a ten ku mojemu zaskoczeniu mówi: - Wcale bym nie zachęcał. To jest każdego człowieka indywidualna decyzja. Jeżeli trzeba kogoś namawiać to nie ma to kompletnie sensu. Trzeba czuć się z czymś komfortowo i dobrze. Odpowiedź zaskoczyła mnie i dała do myślenia ale poskutkowała przyznaniem racji wypowiadającemu się. Sama przecież chętnie piszę i mówię o roli motywacji do działania, która najlepiej aby pochodziła z naszego osobistego przekonania, bo wszystko inne, jak to mówi Karol Zdunowski – nie ma kompletnie sensu.